Rozdział 27

76 21 9
                                    

Agata

Dziś jest ten dzień w którym wyrusze do rodzinnych okolic. Czekaliśmy przy porcie na Cola, ale nie przychodził dość długo. Było mi smutno...może się rozmyślił?

Jacob: Siostra nie mamy czasu.

Ja: Wiem...dajmy mu 5 minut.

Jacob: Zgoda.

Ja: *cicho* Cole gdzie jesteś?

Cole

Moja głowa...umm która jest?....9:30! Nie no musze biec do portu! Szybko przebrałem się i biegłem ile sił w nogach do portu...znów ją zranie. Kiedy dobiegłem do portu, statek już miał zamiar odpłynąć, a ja zabawiłem się w Tarzana i wspiąłem się na linie, wskoczyłem na pokład cały zdyszany. Podszedł do mnie Jacob.

Ja: Już jestem.

Jacob: I co ona w tobie widzi?...Agata chodź!

Agata: Jesteś *przytula mnie* Czemu czuć od ciebie alkochol?

Ja: Wieczór kawalerski.

Agata: No dobrze, rozumiem spóźnienie.

Ja: Przepraszam.

Agata: Nic się nie stało.

Ja: Kocham cię i dziękuje mej pani za wybaczenie.

Ona tylko zachichotała, a ja przytuliłem się do niej. Jak tu jej nie kochać? Nie jest taka jak inne umie wybaczyć, zrozumieć.

Ja: Dał bym ci buziaczka, ale tu jest Jacob.

Agata: Ty nie możesz, ale ja tak *cmoka mnie w usta*

Blood

Agata popłyneła, a szkoda bo myślałam, że nam przy sukniach pomoże. Przeglądałam katolog z sukniami, ale nie mogłam się skupić bo Lloyd zaczął mnie całować po szyi.

Ja: A tobie to nie za dobrze?

Lloyd: Jak byś była bez ubrań to był bym w raju.

Ja: Zboczuch.

Lloyd: Jestem facetem.

Ja: Chyba księżniczką.

Lloyd: Hahaha śmieszne.

Ja: Nom.

Lloyd: Kocham cię.

Ja: Znamy się? *chichocze*

Lloyd: Pani bardzo mnie zna i to za dobrze.

Ja: Nooo nie sądze.

Lloyd: *zabiera katalog, rzuca go i kładzie mnie na łóżku* To muszę cię przekonać.

Ja: No trudno będzie.

Lloyd: Spokojnie.

Lloyd zaczął całować moją szyję i delikatnie ją podgryzał. Lubie kiedy jest taki czuły, czasami myśle jak taki sławny Zielony Ninja wybrał jakąś mistrzynie krwi.

Natalia

Ja: Jay'uś wstawaj!

Jay: Pięć minut....

Ja: Jay ja rodze!

Jay: *wstaje* Juź cię zabieram!

Ja: *śmieje się*

Jay: O ty nie dobra.

Ja: Nic mi nie zrobisz.

Jay: Chce za to buziaczka.

Ja: W policzek.

Jay: Usta.

Ja: Dobrze *całuje go*

Jay: *całuje i gładzi rękąm moje plecy* Mmm dziękuje.

Ja: Nie ma sprawy....Jay?

Jay: Tak kochanie?

Ja: Czemu jesteś ze mną?

Jay: Mmm?

Ja: Emm już nic...

Jay: Kocham cię bo ty jedyna umiałaś mnie zrozumieć, pojochać takiego idiote jak ja. Kocham cię bo jesteś miła i słodka i kochana.

Ja: Aww jesteś prze słodki.

Jay: I jesteś szczera. Jestem w stanie oddać za ciebie życie.

Ja: Kocham cię i dziecko też.

Jay: A ja was.

Pocałował mój brzuch i przytulił się do niego delikatnie i nucił cichutko. On jest uroczy.

Agata

Siedziałam na dziobie i myślałam nad wszystkim....było już ciemno, a gwiazdy odbijały się w morzu. Wyglądało to jak byśmy pływali po gwiazdach. Cole poszedł na chwile do mojego pokoju po pewną rzecz. Patrzyłam przed siebie i zauważyłam światło...

Ciekawe co się stanie ;3 mam nadzieje, że się wam podoba. Bardzo się staram na ciekawe rozdziały więc może gędą reklamy. Do kolejnego moje chomiczki ❤❤

Ninjago BrotherhoodWhere stories live. Discover now