Rozdział 18

99 21 20
                                    

Agata

Dziś ten dzień poznam rodzine! Zastanawia mnie czemu Jacob chodzi zdenerwowany. Poklepałam lekko jego ramie, a on się uśmiechnął. Po chwili zachowywał się jak by zapomniał podszedł do lustra i zaczął układać swoje  włosy. Dziwie się, że taki przystojniak jak on nie ma nikogo.

Ja: Braciszku..

Jacob: Tak?

Ja: Czemu nie masz nikogo?

Jacob: Nie rozmawiajmy o tym...

On posmutniał i odszedł do salony. Jeju na serio jest coś na rzeczy skoro zaczyna być smutny. Może nie będę drążyła tego tematu, toć dziś trzeba świętować bo poznamy bliskich. Po upłycie 2 minut usłyszałam dzwonek do drzwi. Jezu! Nie wiem co zrobić bo pierwszy raz ich zobaczę....usłyszałam jak Jacob podchodzi i otwiera drzwi.

Mędrzec: Witaj Jacob.

Jacob: Witajcie, prosze wchodźcie.

Mędrzec: A Agata?

Ja: Jestem tu.

???: Piękna jak matka. Jestem Ezio.

Ja: Agata....pan jest moim..

Ezio: Nie pamiętasz? Jestem twoim chrzestnym z Włoch *zdejmuje kaptur*

Ja: Miło mi poznać.

??: Oooo jaka słodka istotka. Jestem Helen twoja pra babcia z Irlandi.

Jacob: To babcia żyje?

Helen: *lekko uderza go laską* To, że stara nie znaczy, że słaba.

Mędrzec: Mamo!

Jacob: To nic. Moja wina.

Wszyscy zaczeliśmy się śmiać, a Jacob rozmasowywał głowę, prababcia ma siłe. Poznałam reszte rodziny, ale żadnego Arno nie było. Przykro mi bo to brat rodzony taty więc powinien tym bardziej przyjechać.

Jacob: Co jest sis?

Ja: Nic..

Jacob: Może są korki i wujek nie dojedzie.

Ja: Może.

Ezio: Ej skoro mamy takie rodzinne grono to może opowiedzmy młodym historie ojca.

Mędrzec: Ezio prosze.

Ezio: O jejku niech wiedzą jaki ojciec był dzielny!

Ja: Ja chce posłuchać.

Ezio: No więc to było w roku hmmm za dobrze go nie pamiętam, ale na pewno była wojna w Ameryce. Wasz ojciec miał tam pomagać już jako Assassin. Zjawił się na polu bitwy, kiedy to ci który pomagał wracali by opatrzyli im rany, on podrzedł do chłopca, który trzymał pięknego konia. Wsiadł na konia i ruszył na wrogów, pierwsze strzały dostał koń, a za drugim razem zdążył dobiec do głazu i schowwać się. Wiecie to była broń palna więc miał czas za trzecim razem zdąrzył dobiec do strzelców i skoczył na głowy by się odbić, tym samym powalając ich. Wziął łuk i strzelał do każdego, walczył mieczem niczym prawdziwy rycerz, a gdy był już blisko dowódcy użył bąby dymniej, i skoczył wprost niezauważalnie na niego. Usiadł na jego brzuchu, wyją siekere Assassinską i walną nią go dwa razy. Dowudca który prosił waszego ojca o pomoc spojrzał na swe oddziały które leżały martwe lub ranne i podobno powiedział tak "Jeden Assassin, a walczy niczym cała armia". Śmierc dowudcy Templariuszy przyniosła zwycięstwo, a nam lepszy dostęp do ich twierdzy i uratować ubogich i wykończonych ludzi, dzieci jak i ninja.

Ja: Ninja?

Ezio: Tak nie przerywaj bo teraz najsłodsza część. W więzieniu spotkał tam waszą matkę jak i mistrzynie ziemi. Wasz ojciec zakochał się w waszej matce odrazu, ona w nim też, ale ninja ziemi też chciała być z waszym ojcem lecz noestety wasz ojciec chciał być tylko z waszą mamą. Chronił was najlepiej jak mógł.

Zaczełam płakać to były straszne czasy, a w sumie nadal są.

Mędrzec: Dobrze Ezio teraz świętujmy.

Blood

Ja: Lloyd idziesz?

Lloyd: Gdzie?

Ja: Łapać misia haribo. Chodź obiecałeś mi coś.

Lloyd: *zaspany* Obiecałem ci łapać misia haribo?

Ja: Tak, uciekł mi z torebki. Głupku obiecałeś mi dom pokazać.

Lloyd: Jestem księżną Lloydinią i mam prawo spać.

Ja: Boże czy ty to widzisz? Za kogo chce wyjść?

Lloyd: Za pięknego Lloyd'a.

Ja: Oj i to jakiego skromnego.

Lloyd: Oj bardzo *śpi*

Ja: Dziś ci odpuszcze za tą wanne.

Natalia

Ciesze się, że moge teraz wstawać u boku osoby którą kocham. Kiedy wstaje to Jay gładzi moje włosy i patrzy na mnie. On jest taki słodki i romantyczny.

Ja: Atrasznie ciepły jesteś.

Jay: Mów mi Franelcia od franelka.

Ja: Dobrze Franelciu.

Jay: To ty będziesz mą panią.

Ja: Dobrze, ale dzieckiem się zajmiesz?

Jay: Moja transwormacja działa kiedy mej pani jest zimno.

Ja: Aww jesteś słodki.

Jay: A ty urocza (a ja żygam xddd żart)

Ja: Co dziś robimy?

Jay: Zrobie nam obiad, obejrzymy film i pójdziemy na spacerek we dwoje.

Ja: Jak we dwoje? A dziecko?

Jay: Aj przepraszam.

Czy on nie jest uroczy? Kocham mojego Piorunochronka Franelcie. Mam nadzieje, że dziecko będzie takie słodkie jak on.

Agata

Nadal myśle o wujku Arno....może jest chory, albo...albo wpadł w depresje...nie, nie moge tak myśleć. Z zamyśleń wyrwał mnie Mędrzec.

Mędrzec: Wznieśmy toast za nowe pokolenie i za to, że nasi najbliżsi żyją.

All: Tak!

Tak jak teraz patrze to mamy dużą rodzinę. Ciekawe ile mamy ze strony ninja? A w sumie na razie ciesze się, że teraz są Assassini. Nagle ktoś zapukał do drzwi...

Parapaparam i jak rozdział? Mam nadzieje, że się podoba bo się starałam. Macie też historie ich ojca troszku okrutna, ale nie tak jak sami Templariusze. Do kolejnego rozdziału moje chomiczki ❤❤

Ninjago BrotherhoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz