Rozdział 6

156 25 16
                                    

Agata

Usiadłam na wielkim kamieniu i myślałam o wszystkim. Assassini są dobrzy i mili, ale Jacob....hm..chyba jakoś szczególnie nie jest zachwycony moją decyzją. Sądzę, że tata chciałby bym została Assassinką, chodź zgodziłam się nią być bo chce. Mam nadzieje, że chociaż trochę będę w tym dobra. Wziełam mój biały flet i zaczełam grać...

Cole

Natalia: Braciszku chodź!

Ja: Nie chce! Chce gnić w pokoju!

Jay: Nati kochanie ja to załatwię *używa mocy pioruna na jego tyłku*

Ja: Ała!

Natalia: No wreszcie się ruszyłeś. Słuchaj odź do lasu się przejdź. Będzie lepiej dla ciebie.

Jay: I dla nas (Aka pedofil xd)

Ja: Dobra!

Wyszłem na dwór i udałem się do lasu. Czy oni nie widzą jak ja cierpię?! Chce pobyć sam i choć trochę pomarzyć w cierpieniu o niej. Idąc lasem udałem się do kamienia które bardzo lubiłem bo mogłem siedzieć tam długo i myśleć. Po chwili usłyszałem dźwięk fletu, a na moim kamieniu siedziała jakaś dziewczyna....nie, nie jakaś to była Agata. Oparłem głowę o drzewo, wsłuchiwałem się w melodię, patrząc na nią z miłością. Próbowałem podejść do niej cicho i ostrożnie by jej znów nie przestraszyć, niestety nadepnąłem na gsłąź, a ona spojrzała w moją stronę.

Ja: Proszę nie uciekaj.

Agata: Zostaw mnie! *wspina się na drzewo*

Ja: To chociaż zostań tu...proszę zejdź do mnie.

Agata: Nie!

Ja: To pogadajmy tak.

Agata: Uhhh dobrze *siada na gałęzi*

Ja: Słyszałem, że jesteś Assassinką.

Agata: Tak, a ja słyszałam, że ty ninja.

Ja: Wiesz, że się martwiłem?

Agata: S-serio?

Ja: Tak. Bałem się o ciebie.

Agata: *skacze na dół* Ja o ciebie też, ale dajesz radę.

Ja: Bez ciebie nie. Znaczy eee ja..

Agata: Wiesz może ja pójdę.

Ja: Nie, proszę. Usiądź obok mnie.

Ona usiadła i zaczeliśmy rozmowę gadaliśmy tak do 19 i to był wspaniale spędzony czas., ale niestety zaczął lać deszcz. Agata zaczeła biec, a ja za nią, mam gdzieś, że zmoknę z nią zawsze. Dobiegliśmy do jej domu cali przemoczeni.

Agata: Chcesz wejść?

Ja: A twój brat?

Agata: Późno wraca.

Ja: To prowadź.

Weszliśmy do ich domu jest ogromny jak dla nich. Spojrzałem na zdjęcie które stało, na kominku. Pewnie ich rodzice, tego faceta znam.

Ja: Ten facet znał moją mamę.

Agata: Ale twoja mama żyję...

Ja: Kocham cię.

Agata: Co!?

Ja: N-nic.

Agata: No ok *kaszle*

Ja: Czekaj *zdejmuję bluzę i zakłada na nią*

Widzialem, że się rumieni dlatego, że jestem bez koszulki.

Agata: Nie potrzebuje weź ją.

Ja: Spokojnie.

Wziąłem ją, żeby się nie wściekła. Założyłem i przykryłem ją kocem z salonu. Jezu jestem idiota, że odrazu nie powiedziałem jak ją kocham.

Agata: Może już idź bo brat zaraz przyjdzie.

Ja: Ale zobaczymy się?

Agata: Kiedyś napewno.

Ja: *całuje ją w czoło* Do niedługa.

Agata: Tak pa.

Natalia

Całowałam się z Jayem kiedy do domu wparował Cole (ahh cały on :') )

Cole: Hejo.

Ja: Coś taki zadowolony?

Jay: On powinien być uznany za niepoczytalnego bo nikt nie jest w takiej ekstazie.

Cole: No i?

Ja: Gadaj co brałeś?

Cole: Nic widziałem się z Agatą.

Ja: Boziu ichowaj mnie bo go jebnę. Goniłeś ją?

Cole: Nie. Gadałem z nia.

Jay: Uważaj bo ci stanie i zgwałcisz poduszkę.

Ja: I będą małe Jaśki.

Zaczeliśmy się śmiać z Jayem, a Cole nic na to. Jezu on jest chory czy cuś?

Cole: Z Agatą na pewno.

Ja: *trzepie go po głowie* Jacob cię zabije. A brata chce mieć bo kogo będę lać?

Cole: A dziękuję...ej!

Jay: Ale w sumie jak by ciebie nie było to bysmy coś dokączyli bo zawsze wejdziesz.

Cole: Przykre.

Ja: Przestać! A jutro na bal idziemy.

Cole: Nie idę.

Ja: Jacob i Agata będą.

Cole: Idę.

Agata

Jacob wrócił i jutro mamy jakąś misję. Jezu boje się bo to jakiś bal ma być. On jest głupi ja i sukienka no, ale dobra założe ją.

Następnego dnia nasi bohaterowie zaczeli szykować się na bal co będzie na nim nie wiemy.

Pitam was kochani mam nadzieje, że się podoba bo ni mam weny i potrzebuje motywacji wiec pomocy. Do kolejnego moje chomiczki ❤❤

Ninjago BrotherhoodDonde viven las historias. Descúbrelo ahora