Rozdział 5 +18

193 23 16
                                    

Zauważyłam czterech ludzi w kapturach to chyba Assassini.

Ja: Kim jesteście?

??: Mówią mi Mędrzec *pokazuje ręką* a to Opia, Danny i Rayan.

Ja: Słyszałam coś o was.

Mędrzec: Powinnaś więcej panno Desmon.

Opia: Obwiniasz się za śmierć rodziców, chodź to nie prawda. A szczególnie ojca.

Ja: *smutna*

Danny: Mysleliśmy, że Jacob nigdy ci nie powie. Zawsze się upierał.

Rayan: A dziwisz się mają tylko siebie.

Danny: Ale prawda jest ważna!

Rayan: Ale on chce ją chronic!

Mędrzec: Spokój!! Agata czy ty chcesz zostać jedną z nas?

Ja: Tak chce.

Opia: A więc wypij *wskazuje dłonią na dół*

Podeszłam powoli do kielicha, wyjełam go delikatnie i wypiłam wodę. Po sekundzie rozbolała mnie głowa i opusciłam kielich. Po chwili ujrzałam przejscie w ścianie gdzie jej nie było. Nie wiedzialam co zrobić, ale podeszłam do przejscia i zobaczyłam różne obrazy z mojego dzieciństwa. Spojrzalam w dół była tam nicość chodź przypominała niebo (nie, nie brała nic). Wskoczyłam w dół bo nie widzę innego wyjscia i nagle upadlam na podłegę i to w naszym starym domu?! To był ten dzień kiedy poprosiłam tatę by przyniósł mi miotkę do kurzu. Tata! Pobiegłam do gabinetu ojca i widzialam go.

Ja: Tato!

Tata: Gdzie ona jest?

Zauważyłam jak ktoś jest za nim. Bieglam w jego stronę, a podłoga nagle zaczeła się psuć więc próbowałam unikać dziury. Tata był coraz dalej, a ja bieglam ile sił by mu pomuc. Po 5 minutach byłam już blisko, ale ten zabójca wbił mu miecz w serce.

Ja: Nie!

Zrobił się czarny dym i znalazłam się w innym miejscu. Wszędzie ludzie z krzyżami i był ten samo ubrany.

"?: Zabij go...on jest zły. Zabił ci ojca i zabije innych niewinnych. Zabije ciebie, brata, Assassinów i wieku niewinnych ludzi."

Głos w mojej głowie kazał mi go zabić, ale jak? Spojrzałam na moją lewą rękę i pojawiło się jakieś ostrzę. Chyba nie mam wyjścia. Okrążyłam tłum i zabiłam go od tyłu, a z jego glowy zdjełam czapkę....on...on był znajomym mojego ojca. Upadlam na kolana i nagle wszystko znikneło tak jak i ostrze.

Mędrzec: Jesteś dzielna *schodzi ze schodów i podchodzi z radą*

Opia: Taka sama jak ojciec.

Mędrzec: Od teraz obowiązują cię nasze zasady. (Uczta się moje chomiczki jak być ;3)

Opia: Powstrzymaj swe ostrze nim zabije niewinnego.

Rayan: Działaj w ukryciu i wtapiaj się w tłum.

Danny: Nie narażaj dobra bractwa ani jego członków.

Mędrzec: Od teraz jesteś jedną z nas. Witaj w naszym bractwie. Opia zabierz ją żeby się przebrała w swój strój.

Opia: Tak jest.

Mędrzec: A potem jeszcze wpadnij tu.

Ja: Oczywiście.

Opia: Chodź.

Poszłam z nią do jakiegoś dużego pokoju. Jest piękny, Opia podeszła do szafy i wyjeła z niej biały stróz z czerwonymi dodatkami i czarnymi butami i rękawicami. Wszystko wygląda bosko.

Ninjago BrotherhoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz