Rozdział 29

3.6K 202 42
                                    





Aubrey's POV;


-Zaraz zamkną nas w tym sklepie! –Krzyknęłam zbulwersowana w stronę szatni gdzie znajdywał się Cody.


-To ostatnie kilkanaście godzin w tym roku! –Krzyczy zza drzwi szatni. –Myślę, że mogę dzisiaj wyglądać jeszcze lepiej niż zazwyczaj! –Przewróciłam oczami i wróciłam na sofę, na której siedziałam od ponad godziny. Czuje odciski, które powoli pojawiają się na mojej pupie. Ten Cody...


Gdy Cody w końcu wychodzi z szatni wstaję i uśmiecham się w jego stronę, mimo, że tego nie chcę. Pomagam mu i biorę od przyjaciela trochę ubrań, które ma zamiar kupić. On wykupi cały sklep. Idę za nim w stronę kasy i kładę wszystkie ubrania na ladzie.


-Idę do samochodu. –Oznajmiam a Cody kiwa głową. Tak bardzo chciałam znaleźć się już w akademiku, w którym trwają pewnie przygotowania do noworocznej imprezy. Po drodze sprawdziłam jeszcze sklep, w którym robił zakupy Tyler. On miał jeszcze problem z kupieniem czegokolwiek, więc nie czekałam na niego i szybko ruszyłam w stronę wyjścia.


Szłam wzdłuż korytarza na parkingu do naszego samochodu. Oprócz naszego auta i może dziesięciu innych nie było tu żywej duszy. Na dworze wciąż było jeszcze jasno, ale idąc przez pusty parking czułam się strasznie dziwnie. Jakby ktoś wciąż mnie obserwował.


Nagle usłyszałam jak dźwięk spadającej lub kopiącej puszki. Przestraszona szybko ruszyłam w stronę naszego samochodu i wyciągnęłam kluczyki. Szybko otworzyłam drzwi auta i wsiadałam do niego zamykając drzwi z każdej strony.


Czułam jak moje serce się uspokaja, ale wciąż czułam niepokój. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do Poseya, który powinien być już w drodze na parking. Bynajmniej tak mi się wydaję o ile nie zdecydowali się na obiad w KFC czy innym stoisku z jedzeniem.


-Tyler?! –Krzyknęłam do słuchawki. –Gdzie jesteście?!


-Nie denerwuj się. –Chichocze, przez co się jeszcze bardziej denerwuję. – Daj nam jeszcze 10 minut. Czekamy na jedzenie.


Rozłączam się po minucie i wkładam telefon do kurtki. Wkładam kluczyk do stacyjki i włączam radio bym poczuła się pewniej. Na dworze robi się coraz ciemniej a na parkingu stoi tylko nasz samochód. Obiecuję sobie więcej nie chodzić z nimi na zakupy. Chłopacy są jeszcze gorsi od dziewczyn. Nie wspominając już o Dylanie, który wybierał jeden t-shirt pół godziny.


Po nieszczęsnych dziesięciu minutach czekania na Codiego i Tylera wkurzyłam się i postanowiłam sama po nich wyjść. Złapałam za kluczyki, po czym wstałam i wyszłam z samochodu trzaskając drzwiami. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę drzwi galerii.


-Myślałem, że Dylan nigdy nie wypuści cię z akademika. –Do moich uszu doszedł rozbawiony męski głos. Zatrzymałam się i odwróciłam w stronę, z której on dobiegał. Sparaliżowana stałam na środku parkingu.


-Przepraszam? –Zapytałam niepewnie. –Ktoś tu jest? –Rozglądałam się na boki, ale nikogo oprócz mnie i mojego samochodu tu nie było.


-Kochanie... -zza jednego filarów wyszedł chudy, wysoki facet. Był ubrany w czarne spodnie, czarną bluzę i czerwone buty. Kaptur na jego głowie i żarzące się ledwo lampy uniemożliwiały mi zobaczenie jego twarzy. –O'Brien popełnił najgorszy błąd w swoim życiu. –Zachichotał.


-Kim jesteś i czego ode mnie chcesz?! –Krzyknęłam przestraszona. Chłopak powolnym krokiem szedł w moją stronę. Ja wciąż nie mogłam się ruszyć. –Lepiej tam stój albo...


-Albo co? –Prycha. –Zadzwonisz po Dylana czy na policję? Droga Aubrey... -zaczyna a jego głos staje się wyraźniejszy z każdym krokiem w moją stronę. –Chcę żeby twój chłopak cierpiał tak jak ja cierpiałem.


Zamykam na chwilę oczy by zza szkolnych oczu spłynęło po moim policzku kilka łez. Nie mam pojęcia, o czym ten chłopak mówi, ale boję się. Co jeżeli teraz mi się coś stanie i tego nie przeżyję? Co jeżeli w tym samym momencie dzieję się coś Dywanowi? Nie mogłam wyrzucić ze swojej głowy tych najokropniejszych scenariuszy.


Otwieram oczu, gdy czuję jak czyjeś ramię dotyka mojego. Chłopak, który przed chwilą stał przede mną teraz stoi obok mnie.


-Czego ode mnie chcesz? –Szlocham a moje ciało zaczyna trząść się ze strachu. Chłopak ciężko wzdycha i staję naprzeciwko mnie. Jego słodki zapach perfum dociera do moich nozdrzy, a ja wiem, że kojarzę ten zapach. Chłopak kładzie dłoń na moim policzku a moje ciało zastyga. Po raz kolejny nie mogę się ruszyć a łzy spływają po moich policzkach.


-Przepraszam, ale to niestety zaboli.


-Aubrey!? – Rozpoznaję głos Tylera i Codiego. Kamień spada mi z serca a chłopak stojący przede mną puszcza moją rękę i robi krok w tył. Patrzy się w stronę idących w naszą stronę chłopaków. Problem w tym, że nie wydawał się ani trochę przestraszony.


Teraz ja próbuję zrobić krok w tył, ale chłopak ponownie łapie mnie za nadgarstki. Trzyma je jeszcze mocniej niż poprzednio. Drugą rękę zaciska w pięść i wymierza dłonią we mnie. Słyszę jak przyjaciele się zatrzymują i krzyczą. On mnie uderzy? Ten koleś chce mnie pobić.


-Nie rób tego. –Proszę cicho pod nosem z zamkniętymi oczami. –Proszę cię nie rób mi krzywdy.


-Puść ją gnoju! –Słyszę głos Tylera zza swoich pleców.


-Stój tam albo rozstrzelę jej łeb! –Krzyczy chłopak. Czuję się zrezygnowana. Niech robi ze mną, co chce. –Powiedziałem stój! –Krzyczy w stronę chłopców.


Uśmiecham się prze łzy, kiedy widzę Tylera biegnącego w moją stronę. Kieruję swój wzrok na chłopaka a on widząc mój wyraz twarzy ponownie zasika pięść i wymierza nią we mnie.


-Aubrey! –Upadam na ziemię i uderzam głową o beton. Przez rozmazany obraz dostrzegam biegnącego w moją stronę Codiego i Tylera. –Nie zamykaj oczu!



***


Hej kochani! Przepraszam was za moją nieobecność, ale szkoła i brak weny: ( Ten rozdział też dupy nie urywa, ale naprawdę nie miałam na niego pomysłu i przepraszam was za to. Dzisiaj (mam taką nadzieję), że postaram się napisać się następny a jak nie to na pewno jutro. Wiem, że tak obiecuję, ale obowiązki nie pozwalają mi dosiąść do komputera.


Proszę komentujcie kochani to bardzo ważne dla mnie!


PS. Happy Valentine's Day! Jak spędzacie swoje walentynki? Ja w łóżku czytając książkę i zajadając się pizza! BEST DAY Miłego dnia!

Something New  » Dylan O'Brien (ukończone)Where stories live. Discover now