Rozdział 5

5.3K 286 94
                                    

Aubrey's POV;

-To ostatni dzień wolności. –Powiedział Posey. Siedzieliśmy w kawiarni „Hard Rock" na Times Square. Wszyscy zajęliśmy największą lożę, jaką posiadał lokal. Siedziałam między Tylerem a Codym zajadając się moją ulubioną sałatką i popijałam zieloną herbatę z pigwą. Rozmawialiśmy o jutrzejszym dniu. W końcu tu już jutro mamy zacząć naukę w nowej szkole. Byliśmy niesamowicie podnieceni i uśmiech nie schodził nam z twarzy.

Po południu dołączyli do nas Dylan i Laura, jego dziewczyna. Mój szósty zmysł podpowiadał mi, że coś jest między nimi nie tak. Pokłócili się? I najwidoczniej się nie myliłam. Laura zajęła miejsce obok Crystal a ona biedna przewróciła oczami i skrzywiła się rzucając mi proszące o pomoc spojrzenie. Uśmiechnęłam się do niej i tak jakby powiedziałam jej w myślach, że wszystko będzie dobrze. To tylko parę godzin. Mieliśmy zamiar spędzić tu cały dzień. Klub posiadał konsolę Xbox'a akurat w naszej loży i chłopacy od razu wzięli się za pierwszą lepszą grę.


Przez cały czas siedziałam obok Tylera i Arden prowadząc z nimi rozmowy na poważne tematy. Nasza rozmowa została przerwana, kiedy dołączył się do nas O'Brien siadając obok mnie. Czułam, że jest blisko. Uśmiechnęłam się w duchu mimo tego, że jego dziewczyna właśnie patrzała w naszą stronę. Rozmawiała z jakimś chłopakiem przy barze i zamawiała  drinki. My postanowiliśmy dzisiaj spałzować, na pierwszy dzień szkoły chcieliśmy byś wyspani i gotowi do działania. Chyba pierwszy raz.

-Nie rozumiem, dlaczego nie wybrałaś aktorstwa. –Odezwała się Arden a ja tylko wzruszyłam ramionami. Na początku myślałam o tym, ale chyba za bardzo bym się stresowała przed tymi wszystkimi ludźmi, a w przyszłości przed kamerami. Im nic nie było straszne.

-Wolę pisać. –Oznajmiłam a chłopak przewrócił oczami uśmiechając się przy tym i prychając. Czułam na sobie wzrok Dylana, który teraz słuchał mnie dość uważnie. –Poza tym aktorstwo to zdecydowanie twoja działka Posey. Ty nie boisz się stać przed kamerami.


-Tak to prawda. Jestem do tego stworzony! – Skromnie Tyler.

Po tym jak nasze rozmowy skończyły się na nie śmiesznych żartach Tylera, z których i tak każdy się śmiał żeby chłopakowi nie było smutno ja w końcu się ruszyłam i postanowiłam zagrać z Codym na kinec'ie w golfa. Ostatecznie to ja wygrałam i w każdy inny sport, w który próbował ze mną zagrać przyjaciel. Czułam się jak mistrz do póki mój wzrok nie wylądował na Dylanie, który patrzał się na mnie podejrzanie. O co mu chodziło?


-Może zagramy razem? –W końcu odezwał się z tym swoim wrednym uśmieszkiem rozciągającym się na jego twarzy. Wzruszyłam ramionami a chłopak puścił swoją dziewczynę i podszedł do mnie wciąż uśmiechając się wrednie.

-Przegrasz. –Powiedziałam a on prychnął stając obok mnie po mojej lewej stronie.


-Chciałabyś, kochanie. –Poczułam jak pętla na moim żołądku właśnie się zaciska. Powiedział to tak delikatnie, że wymiękłam. Otrząsnęłam się i wzięłam dwa głębokie oddechy tym samym zajmując swoje miejsce i wybierając grę. Dylan uparł się na golfa, ale ja i tak włączyłam darta.

Graliśmy już równe dziesięć minut i to ja byłam na prowadzeniu. Wiedziałam, że wyprowadzam go tym z równowagi. Byłam z siebie dumna! Fajnie jest wygrać z kimś, kto nigdy nie przegrał i ciężko znosi swoją porażkę.

-Proszę nie traf. –Warknął w moją stronę i podszedł do mnie od tyłu tym samym dmuchając mi w szyję. Próbował mnie rozproszyć a ja teraz ostatecznie przykładałam się do swojego rzutu za 100 punktów. Nie mogłam dać mu wygrać. Dylan przyłożył swojego kciuka do moich pleców tym samym ruszając nim w górę i w dół po miejscach najbardziej wrażliwych dla mnie. Skubany wciąż pamiętał moje słabości. Nie zastanawiałam się nad tym, że jego dziewczyna właśnie siedzi za nami i przygląda się nam, co my właściwie wyrabiamy. Kątem okna spostrzegłam, Maxa który cieszył się jak małe dziecko widząc mnie i O'Briena razem. Nie dosłownie, ale powiedzmy, że można tak powiedzieć.

Something New  » Dylan O'Brien (ukończone)Där berättelser lever. Upptäck nu