Rozdział 26

4K 226 30
                                    


UWAGA; ROZDZIAŁ ZAWIERA SCENY +16. SĄ OZNACZONE TRZEMA "X".


Aubrey's POV;


-Chciałbym częściej tak z tobą wychodzić. –Oznajmił Dylan, kiedy byliśmy już w drodze do hotelu. Swobodnie przechadzaliśmy się po ulicach Miami, które o tej godzinie tętniły życiem. Dochodziły do mnie różne dźwięki i słowa. Mijaliśmy dużo turystów. Prawie każdy posługiwał się innym językiem, dzięki czemu wymyśliłam ciekawą grę, w której mogłabym wygrać z Dylanem.


-To na pewno Arabski. –powiedział obmierzając i wsłuchując się w mowę przechodzącego obok nas faceta.


-Nigdy w życiu Dylan! –prychnęłam i jeszcze raz zerknęłam na stojącego kawałek dalej niewysokiego, bladego faceta o skośnych oczach, mówiącego w innym języku. -Myślę, że to Japończyk. Nie widzisz jego oczu? –Chłopak przewrócił oczami. Przez kolejne dziesięć minut graliśmy w tę bezsensowną grę z wynikiem 8 do 7. Prowadziłam jednym punktem, przez co Dylan znów zaczął się przede mną tłumaczyć i bronić, że „nie jest w formie", lub „miałam szczęście". Dopisywało mi coraz częściej.


Pięć metrów dalej zatrzymaliśmy się na „ulicy gwiazd". To chyba już taka tradycja by w mieście pełnym turystów, tym bardziej nad morzem robić taką aleje. Z mojej prawej strony miałam widok na przepiękne morze, nad którym właśnie zwisł ogromny księżyc. Wyglądał jakby unosił się na wodzie.


Dylan złapał mnie za dłonie i spojrzał w moje oczy, które teraz przeszywały mnie na wylot. Wyglądał jakby zdecydowanie się czymś denerwował.


-Aubrey... -zaczął a ja wyprostowałam się i lekko spięłam. –Nie wiem, co ja teraz robię, ani o co cię proszę. Może to dla ciebie za dużo, ale –zatrzymał się na chwilę by wziąć głęboki oddech. Czułam jak jego dłonie zaczynają się trząść. Mocniej za nie złapałam i uśmiechnęłam się w jego stronę by dodać mu trochę otuchy. –Bądź moja. Bądź moja bez względu na wszystko.


Chciałam piszczeć i skakać ze szczęścia. Dylan chcę żebym została „jego", choć zawsze byłam i nigdy go nie skreśliłam. Bez wahania wykrzyczałam jedno wielkie „TAK" i rzuciłam się mu na szyję złączając nasze usta. Nasz pocałunek był delikatny, pełen uczuć i miłości.


-Jesteś mój. –Wyszeptałam w jego usta, a on się uśmiechnął. Jest mój i nie pozwolę mu odejść nawet za milion lat. –Kocham cię Dylan.


Wróciliśmy do hotelu. Byłam przepełniona szczęściem, a pozytywna energia tryskała ze mnie całej. Dylan również świetnie się bawił. Po tym jak ochrzciliśmy nasz związek serią namiętnych pocałunków chłopak był w siódmym niebie. Nie mogliśmy się doczekać by opowiedzieć o tym naszym przyjaciołom, a ja nie mogłam się doczekać by opowiedzieć dosłownie o wszystkim Codiemu, Louisowi i Tylerowi, z którym ostatnio jesteśmy sobie bardzo bliscy. Również dziewczyny, które pewnie nie wypuszczą mnie z pokoju bez powiedzenia im o dosłownie wszystkim.


-Kochanie chciałabyś wziąć ze mną prysznic? –Uśmiech na twarzy Dylana powiększył się dwukrotnie, kiedy przytaknęłam głową. Podszedł do mnie by złożyć na moich ustach serie namiętnych pocałunków, które miały rozgrzać nas obojga. Nie wiem, po co jak samo patrzenie na niego sprawiało, że każda część mojego ciała pragnęło go tak bardzo.

Something New  » Dylan O'Brien (ukończone)Where stories live. Discover now