Rozdział 10

4.8K 261 30
                                    

/niesprawdzony

Aubrey's POV;

-Nie mogę się doczekać wieczora! –Oznajmił nam Posey. Piątek – był najbardziej wyczekiwanym dniem całego tygodnia przez praktycznie wszystkich uczniów naszej szkoły. To właśnie dzisiaj miała odbyć się wielka impreza w naszym akademiku, a dokładnie naprzeciwko niego w bractwie Beta. A kto został głównym organizatorem imprezy? No nie, kto inny jak sam Dylan O'Brien.

Wraz z Tylerem zmierzałam właśnie do szafki by zabrać swoje rzeczy i w końcu wrócić do swojego łóżka. Przeziębienie dawało o sobie jeszcze siwe znaki. Przed imprezą chciałam jeszcze poleżeć żeby poczuć się nieco lepiej, choć i tak pewnie po niej będę się czuć jak półtorej nieszczęścia.

-Masz ochotę coś zjeść? –Zapytał się mnie Tyler, kiedy byliśmy już prawie przy samym akademiku. Wspomniana ostatnio restauracja miała całkiem dobre jedzenie i teraz niemalże codziennie lądowałam tam z Poseyem czy też Codym lub Dylanem. Zaprzyjaźniliśmy się z właścicielem lokalu. Był uprzejmy, bardzo miły i przede wszystkim zabawny. Lubił takie „dzieci" jak my, więc to było raczej dobre.

Wróciłam do „swojego" mieszkania i pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam było przebranie się w dres i wskoczenie do łóżka. Złapałam za laptopa i włączyłam nowy odcinek mojego ulubionego serialu tym samym popijając gorącą herbatkę i biorąc jakieś leki na rozgrzanie. W pewnym momencie rozległo się pukanie do drzwi. Jakoś wygrzebałam się z łóżka i podeszłam otworzyć drzwi.

-Hej mała!

-Siema Cody... -nie fatygowałam się by go wpuścić i zamknąć za nim drzwi. Może było to z mojej strony nie grzeczne, ale hej, byłam chora.

-Miłe powitanie suko. –Przewróciłam oczami i wymusiłam z siebie delikatny bądź wredny uśmiech i posłałam go w stronę przyjaciela, który teraz rozbierał się na środku mojego pokoju jakby był u siebie. –Jak się czujesz?

-Nieco lepiej, do wieczora wyzdrowieje. –Powiedziałam i znów wpakowałam się pod kołdrę kładąc laptopa na kolana. –Dlaczego do jasnej cholery rozbierasz się przede mną?

-Uh! Chcę się przebrać i poleżeć z tobą!

-Będziesz chory. –Mruknęłam, ale po nim spłynęło to tak samo jak pot z mojego czoła. Czyli lekarstwa zaczynały działać, świetnie.

Leżałam z Codym w moim łóżku. Jak zwykle rozmawialiśmy o „chłopakach", szkole i niedoszłej jeszcze przerwie świątecznej? Cody w pierwszym tygodniu świąt leci do Beacon Hills odwiedzić rodziców i swojego chłopaka –Liama. Tęskniłam za tym małym chłopcem najbardziej i sama poleciałabym tam z nim, ale nie mam zamiaru im przeszkadzać. Nikogo tam już nie mam. Rozmyślałam o tym czy nie pojechać do Londynu, do Charliego i Camili. Przy okazji spędziłabym trochę czasu z Ginny która na okrągło truje mi dupe. Tęsknie za nią i za Deanem.

W końcu przyszedł czas by przygotować się na imprezę. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i zakręciłam włosy. Następnie Cody pomógł wybrać mi strój na imprezę. Ostatecznie zgodziłam się na jeansowe, jasne shorty które kupiłam w Levisie i biały crop top z długimi czerwonymi rękawkami z napisem „Chicago Bulls". Na swoje nogi wciągnęłam czarne Vansy.

-Wyglądam jak chłopczyca. –Powiedziałam patrząc na siebie w lustro tym samym zerkając w nim na Codiego, który stał za mną i poprawiał swoje włosy.

-Jak seksowna chłopczyca!

-Jesteś okropny... -oznajmiłam stwierdzając fakt. Cody prychnął i uszczypnął mnie w prawy pośladek, na co ja oczywiście pisnęłam i nie byłabym sobą gdybym mu nie oddała. Więc kiedy wychodziliśmy z mieszkania wykręciłam mu sutek. Przez całą drogę, aż do wyjścia z akademika nie odezwaliśmy się do siebie słowem.

Something New  » Dylan O'Brien (ukończone)حيث تعيش القصص. اكتشف الآن