~73~

5.7K 326 19
                                    

Kiedy wróciliśmy do hotelu, akurat spotkaliśmy Gemmę i Louisa, którzy szli do hotelowej restauracji na kolację. Od razu postanowiliśmy się do nich przyłączyć. Zajęliśmy jeden ze stolików na dworze i złożyliśmy swoje zamówienia.

- Co dzisiaj robiliście? - zagadnął Harry.

- Właśnie, cały dzień was nie widziałam. - Omiotłam parę wzrokiem. Oni spojrzeli na siebie, wymieniając się znaczącymi uśmiechami.

- Zdecydowaliśmy, że to już pora na potomka - oznajmił Louis, ku mojemu i Harry'ego zdziwieniu. - Od razu zaczęliśmy nad nim pracować. - Wyszczerzył się, obejmując Gemmę ramieniem.

- Nie! - krzyknął Harry, zakrywając uszy dłońmi. - Cofam pytanie! Nie chcę wiedzieć nic więcej! - powiedział spanikowany, na co nasza trójka roześmiała się głośno.

- Potem pojechaliśmy do miasta, trochę pozwiedzać - dodała rozbawiona Gemma. - Może jutro wybierzemy się razem? Jest dużo fajnych rzeczy do obejrzenia. A pojutrze może wybierzemy się na jakąś dalszą wycieczkę?

- Jesteśmy za - powiedziałam, a Harry przytaknął. - Wieczorem popatrzę, gdzie można pojechać na jeden dzień.

- Super. - Dziewczyna się uśmiechnęła, obrzucając wzrokiem mnie i Harry'ego. - A wy co dzisiaj porabialiście?

- Och, nic specjalnego. - Wzruszyłam ramionami. - Leniliśmy się w hotelu do południa, potem poszliśmy trochę popływać, przed chwilą byliśmy na plaży i Harry stwierdził, że wspaniałym pomysłem będzie doprowadzenie mnie do stanu przedzawałowego, a potem chęci zamordowania go gołymi rękoma - opowiedziałam. A Harry znowu zaczął się śmiać jak nienormalny.

- Twoja mina... - wydusił z siebie, zanim znowu parsknął śmiechem. Miałam ochotę go popchnąć, żeby spadł z krzesła, bo byłam pewna, że w tym stanie nie potrafiłby się utrzymać na siedzeniu.

- Co zrobił? - zapytała Gemma zrezygnowanym tonem, obrzucając brata pełnym politowania spojrzeniem.

- Rozmawialiśmy o nas, o naszej przyszłości i ten ropuch postanowił zabawić się moim kosztem i uklęknął przede mną.

Gemma wytrzeszczyła oczy, a Louis zdusił w sobie śmiech z niepokojem zerkając na żonę.

- Ty kretynie odmóżdżony! - warknęła, zamachując się na niego ręką, ale Harry zdążył zrobić unik. - Nie robisz czegoś takiego dziewczynie, jeśli nie masz zamiaru naprawdę się oświadczyć! Ty... - odetchnęła głośno, wypuszczając z siebie irytację. - Masz szczęście, że cię nie zostawiła za taki numer!

Louis nie wytrzymał i się roześmiał. Dziewczyna spojrzała na niego, jego również piorunując spojrzeniem.

- Kochanie, pomyśl jeszcze raz o naszej Crystal i oświadczającym się jej Harrym - powiedział ostrożnie Louis, kładąc dłoń na dłoni Gemmy. Dziewczyna spojrzała na mnie, na swojego brata i ponownie na mnie.

- Ooooch! Ty chciałaś go zamordować za to, że chciał ci się oświadczyć a nie za to, że tego nie zrobił! - I załapała. - Boże, jesteście najdziwniejszą parą, z jaką miałam do czynienia, serio. - Opadła plecami na oparcie fotela.

- Jesteśmy wyjątkowi. - Harry złapał moją dłoń w swoją i pocałował ją.

- Mhm, raczej specjalni - mruknął pod nosem Louis, ale oboje doskonale go usłyszeliśmy i w tym samym momencie wyprostowaliśmy pod stolikiem nogi, by kopnąć Tomlinsona w piszczel. Ja trafiłam w jeden, Harry w drugi. A Louis zajęczał z bólu, prawie spadając z krzesła w konwulsjach bólu. Nie wiem, jak Harry, ale ja ledwie go szturchnęłam. Chociaż patrząc po zadowolonym uśmiechu mojego chłopaka, on mógł nie być tak delikatny.

The Relationship [h.s.]   [zakończone]Onde as histórias ganham vida. Descobre agora