~9~

6.9K 363 12
                                    

Leżeliśmy w łóżku od jakiejś godziny, ale żadne z nas nie spało. Nie odzywaliśmy się, praktycznie nawet nie ruszaliśmy, ale wiedziałam, że i Harry nie śpi. Nie wiedziałam, co męczy jego, ale mi w głowie ciągle siedziała wcześniejsza sytuacja z knajpy. Coś się działo i chciałam wiedzieć co. Martwiło mnie to. Nie chciałam jednak zmuszać Harry'ego do mówienia, dlatego tak długo o nic go nie pytałam, ale w końcu nie wytrzymałam.

- Harry? - zagadnęłam cicho. Może jednak się pomyliłam i zasnął.

- Co jest? - mruknął i pocałował mnie w skroń. Podniosłam się, opierając ciężar ciała na łokciu i spojrzałam na niego niepewnie. - Co się dzieje? - zapytał zaniepokojony. Sięgnął za siebie i zaświecił lampkę.

- Chciałam zapytać cię o to samo - odpowiedziałam. On, zdezorientowany, ściągnął brwi. - Wiem, że nie chciałeś wcześniej o tym rozmawiać i nie chcę wyjść na wścibską, ale po prostu się martwię. - Nie musiałam mówić już nic więcej. Wiedział, o co mi chodzi. - Nie chcę, żebyś czuł, że do czegoś cię zmuszam, ale...

- Chodzi o mojego ojca - wszedł mi w zdanie, uciszając mnie od razu. Usiadł i oparł przedramiona na lekko uniesionych kolanach. Nie patrzył na mnie, tylko w swoje splecione dłonie. - Zaraz po pogrzebie dostaliśmy z Gemmą listy. Okazało się, że od dawna już wiedział, że z jego zdrowiem coraz gorzej, i że nie ma dużo czasu - powiedział ze złością. Od razu przysunęłam się bliżej, kładąc dłoń na jego ramieniu. Uśmiechnął się lekko w podziękowaniu, biorąc moją drugą dłoń w swoje i ucałował ją. - W moim liście napisał też, żebym przyjechał do Liverpoolu. Żebym nie odpuszczał ciebie tak łatwo. A jak już przy okazji będę, żebym zajrzał do knajpy jego znajomego i upomniał się o coś, co ponoć tam dla mnie zostawił. Między innymi dlatego przyjechałem tutaj zaraz po pogrzebie. Z tym, że wtedy nie miałem odwagi tam pójść.

- Ale dziś tam byliśmy, prawda? - zapytałam. W odpowiedzi pokiwał głową. - Masz to, co ci zostawił? - Ponownie kiwnął głową.

- Jeszcze nie otworzyłem - westchnął, pocierając dłonią twarz.

- Chcesz to zrobić teraz? - zaproponowałam. Spojrzał na mnie i widziałam, że chce to zrobić. Po chwili jednak zrezygnował, kręcąc głową.

- Nie, jest późno a ty musisz jutro wcześnie wstać...

- Jakbym miała teraz zasnąć - prychnęłam. - Ciekawość mnie zżera! - Szturchnęłam go w kolano, udając nadmiernie podekscytowaną. - Jeśli chcesz, ja się piszę - oznajmiłam, kiedy spojrzał na mnie niepewnie. W końcu kiwnął głową i wstał. Podszedł do swojej torby, kucając przy niej i przez chwilę w niej grzebał. Kiedy znalazł białą kopertę wrócił do łóżka. Na początku obracał ją w palcach, a ja cierpliwie czekałam. Nie miałam zamiaru go pospieszać.

- No dobra - powiedział i zaczął odrywać brzeg koperty. Odłożył oderwany fragment na szafkę i sięgnął po zawartość. Już po chwili miał w dłoni kolejne papierki, z czego dwa wyglądały na bilety lotnicze, a kolejny na broszurkę biura podróży. Podczas kiedy ja zajęłam się oglądaniem oferty all inclusive na wakacje na Ibizie oraz dwóch biletów w to właśnie miejsce, Harry wpatrywał się w coś, co wyglądało na kolejną notatkę od jego ojca. - Nie wierzę - parsknął w końcu, kiedy skończył czytać. Spojrzał na mnie z rozbawieniem, chociaż w oczach miał łzy. - Ten stary dureń wykupił nam dwutygodniowe wakacje na Ibizie. Razem z Gemmą i Louisem.

- Jak to nam?

- Zabronił mi się poddawać, kazał walczyć, bo jesteś tego warta, a jeśli będzie trzeba, to siłą zabrać się na te wakacje - zaśmiał się, wskazując na krótki list, który trzymał w dłoni. - Chcesz przeczytać, prawda?

- Nie...

- Przestań. Ciekawość cię zżera. - Spojrzał na mnie z politowaniem. Zmrużyłam mściwie oczy i wytknęłam mu język, na co się zaśmiał. Chwilę później jednak podsunął przede mnie kartkę z kilkoma zdaniami napisanymi przez jego ojca. Nawet charakter pisma mieli podobny. Spojrzałam na niego, chcąc upewnić się, czy na pewno nie ma nic przeciwko, ale on już oglądał bilety. Spuściłam wzrok na kartkę i zaczęłam czytać.

Harry, miałeś rację. Jest naprawdę wyjątkowa. Teraz już wiem, czemu tak straciłeś dla niej głowę. Nie poddawaj się i walcz, bo jest tego warta. Walcz, bo jest sens. Jest jeszcze za bardzo przestraszona i wpatrzona w te swoje uprzedzenia, ale wiem, że temu zaradzisz. Jeśli jest ktoś, kto może jej pokazać, jak wygląda prawdziwa miłość, to z pewnością jest to mój syn. Wierzę w ciebie.

Nie pozwól, by te bilety się zmarnowały. Użyj podstępu, jeśli będzie trzeba. Wiem, że potrafisz, w końcu uczyłeś się od najlepszych.

Kocham, Tata.

Uśmiechnęłam się pod nosem i jeszcze raz przebiegłam wzrokiem po tych kilku zdaniach.

- To jak, lecimy na Ibizę? - zapytał, kiedy odłożyłam kartkę na łóżko.

- Nie wiem, czy dostanę tak długi url...

- Nie możemy pozwolić, by ten prezent się zmarnował, prawda? - przerwał mi, wpatrując się we mnie uważnie. Ta podła szuja brała mnie pod włos i doskonale wiedział, że zdaję sobie z tego sprawę. Jeszcze miał czelność, szczerzyć się do mnie, zadowolony z tego, że udało mu się mnie przekonać, jeszcze zanim to powiedziałam.

- Niech będzie. Lecimy.


Ech... Wybaczcie jakość tego rozdziału. Przypominam, że wciąż próbuję odnaleźć motywację i wenę. 

The Relationship [h.s.]   [zakończone]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora