~47~

5.6K 340 38
                                    

Na parkiecie go nie było, podobnie jak przy naszym stoliku, który był całkiem pusty. Wyszłam na zewnątrz innym wejściem niż tam, przy którym zostawiłam Liama z Maisie, ale i tam się go nie doszukałam. Westchnęłam bezradnie i wróciłam do stolika. Przecież nie zaginął, na pewno niedługo się pojawi. Ledwie usiadłam, na krzesło opadła zziajana Holly.

- Niall to bestia na parkiecie. Ja już nie daję rady, a jemu się chyba nie wyczerpują baterie - westchnęła.

- Więc co, zostawiłaś go jakiejś biednej dziewczynie? - zapytałam z wyrzutem. - Jak mogłaś?!

- Coś ty. Poszedł tylko do łazienki. Potem może wyciągnę go na jakiś spacer.

- O, tam nie szukałam.

- Co?

- Harry mi się gdzieś zgubił.

- Może Niall go widział - powiedziała Holly, obserwując swojego chłopaka, który kierował się do nas z uśmiechem na twarzy. Od razu, kiedy się do nas przysiadł zapytałam go o Harry'ego. Niestety, w łazience mojej zguby nie było, a blondyn nie widział go nigdzie po drodze. Posiedział z nami dosłownie chwilę, a zaraz potem chciał ponownie wyciągnąć rudą na parkiet. Ta była jednak nadal zmęczona. W dodatku przysiadła się do nas Phoebe, która odgoniła Nialla argumentem "życzenie Panny Młodej". Z tym nie mógł się kłócić...

Phoebe od razu zasypała nas lawiną pytań w stylu czy dobrze się bawimy, czy wszystko wygląda dobrze, czy nic niespodziewanego nie wyskoczyło... Tak się rozkręciła, że niemal straciła oddech. Szybko ją uspokoiłyśmy, że wszystko jest idealnie, ona wygląda pięknie, a miejsce jest cudowne. Odetchnęła z ulgą i na chwilę zamilkła. A zaraz potem zaczęła nawijać o tym, jak szczęśliwa jest i jak cudowny jest ten dzień. Wymieniałam z Holly rozbawione spojrzenia, nie mając serca przerwać Australijce. Była w siódmym niebie.

- No dobra! Ja gadam i gadam, a was do głosu nie dopuszczam...

- Korzystając z chwili: Liam i Maisie oficjalnie umówili się na randkę! - oznajmiłam konspiracyjnym szeptem. Obie pisnęły cicho, wyrażając swoją aprobatę co do tej informacji. Oczywiście od razu musiałam im wszystko dokładnie opowiedzieć.

- Teraz wybaczcie, ale muszę znaleźć Ruby - odezwała się Phoebe, kiedy skończyłyśmy komentować tę sytuację. - Potrzeba wzywa, a sama nie ogarnę ten sukienki - westchnęła i po tym, jak ucałowała nasze policzki, podniosła się z krzesła.

- Phoebs! Gdybyś zauważyła gdzieś Harry'ego, proszę przypomnij mu, że ja istnieję i czekam na niego - poprosiłam. Dziewczyna kiwnęła głową i odeszła. Po chwili również Holly została porwana przez Nialla, a ja zaczęłam się irytować. Minęła już dobra godzina, odkąd widziałam Harry'ego. I nie chodziło mi o to, że byłam zaborcza i musiałam spędzać z nim każdą minutę. Ale w końcu przyszliśmy tu razem, a on zdaje się o tym zapomniał i zostawił mnie tu samą jak kołek, a sam szwędał się nie wiadomo gdzie.

Po kilku minutach samotnego siedzenia wstałam, by zrobić ponowne okrążenie po całym budynku w poszukiwaniu chłopaka. Przecież nie zapadł się pod ziemię, prawda?

Chodząc po wszystkich możliwych miejscach co chwila spotykałam kogoś znajomego, z kim zagadywałam się na minutę czy dwie. Jednak nie za długo, ponieważ pamiętałam o swoim celu. Zaczęłam się nawet martwić, że coś mu się stało. No bo czemu nie byłoby go aż tyle czasu? Ostatecznie postanowiłam sprawdzić jeszcze nasz pokój, choć niemożliwe było, że to tam siedział. W końcu klucz leżał w mojej torebce, którą miałam przewieszoną przez ramię. Na schodach prowadzących do pokoi spotkałam Phoebe.

- Nie ma go na górze - powiedziała od razu. - Szukałam Ruby i zajrzałam też do was. Pokój jest zamknięty.

- Cholera... - westchnęłam pod nosem. Co się z nim działo?! - Ruby też nigdzie nie widziałam - dodałam.

- Zamorduję ją! - warknęła Phoebe.

- Nadal nie byłaś w łazience? - zaśmiałam się, a widząc jej minę odgadłam, że nie. - Chodź, pomogę ci.

- Naprawdę? - spojrzała na mnie z nadzieją. - Boże, dzięki, Crys! - jęknęła i pognała do łazienki, a ja zaraz za nią.

Po udzieleniu pomocy przyjaciółce zrezygnowana wróciłam na salę. Przechodząc do naszego stolika, rzuciłam okiem na parkiet. Gwałtownie się zatrzymałam, kiedy zobaczyłam tam Harry'ego. Tańczącego z Ruby. Do wolnej piosenki. Że co, do cholery?! Ciśnienie od razu mi podskoczyło i mimowolnie zacisnęłam dłonie w pięści. Zniknął na grubo ponad godzinę, nikt nie wiedział, gdzie jest, a teraz ot tak tańczy sobie z Ruby? Nie pomagał też fakt, że równocześnie i dziewczyna na jakiś czas zniknęła. Potrząsnęłam głową, chcąc pozbyć się głupich myśli, które zaczęły się w niej formować.

- Przesadzasz, Crys - mruknęłam sama do siebie, a potem wróciłam do stolika. Długo tam jednak nie usiedziałam. Fakt, że tuż obok mój facet tańczy z tą... Ruby, nie pozwalał mi usiedzieć w miejscu. Ale też nie mogłam wpaść na parkiet i po prostu jej odepchnąć. W końcu to był tylko taniec, prawda? Poza tym, nie zamierzałam robić afery. Nie tutaj, nie przy takiej okazji. Westchnęłam głośno i wstałam, udając się do baru. Poprosiłam o drinka, a kiedy tylko go otrzymałam, wyszłam na dwór.


Wysępiłyście :P

The Relationship [h.s.]   [zakończone]Where stories live. Discover now