~51~

6.3K 359 35
                                    

- Jesteś pewna, że nie chcesz, żebym z tobą jechał? - zapytał, przyciskając mnie mocniej do siebie. Jedną ręką obejmowałam go w pasie, drugą zaciskałam na rączce walizki. - Możemy sobie stąd pójść, na szybko wpaść do moje... - uciął. - Do naszego mieszkania, żebym mógł zabrać kilka rzeczy i od razu ruszamy do Liverpoolu.

- Harry, nie. Czeka mnie pakowanie - odpowiedziałam, chociaż naprawdę chciałam, żeby pojechał ze mną. Widząc, że chce coś powiedzieć, szybko dodałam. - A ty na pewno byś nie pomagał! Już wystarczy, że będę tam miała Mike'a.

- No dobrze - westchnął niechętnie.

- Ty też masz coś do zrobienia.

- Mam?

- Mhm. Musisz mi zrobić trochę więcej miejsca, skoro mam się wprowadzić.

- No tak. Pierwsze porządki, które zrobię z przyjemnością - przyznał, po czym pochylił się, muskając moje usta. - Przy okazji przypomniałaś mi, że coś dla ciebie mam. - Uśmiechnął się tajemniczo. Odsunął się ode mnie i sięgnął ręką do kieszeni. Po chwili podsunął pode mnie zaciśniętą w pięść dłoń, w której ewidentnie coś trzymał. Spojrzałam na niego zaciekawiona, a potem wyciągnęłam swoją dłoń obok jego. Położył swoją pięść na mojej otwartej dłoni i trzymał ją tak, czerpiąc radość z mojej niecierpliwości.

- Harry! - ponagliłam go. Zaśmiał się i otworzył swoją dłoń, przez co na mojej wyładowało coś brzęczącego i chłodnego, choć już lekko zagrzanego przez jego dotyk. Spojrzałam w dół na to, co trzymałam. Komplet kluczy. - Klucze do twojego mieszkania?

- Nie. Klucze do naszego mieszkania - poprawił mnie. - Twoje własne. - Wyglądał na zadowolonego z mojej reakcji. A ja nie wiedziałam, co powiedzieć. To było tak cholernie dobre uczucie. Ponownie spuściłam wzrok, patrząc na to, co miałam w dłoni. Poczułam nawet łzy napływające do oczu. Nigdy nie myślałam, że coś tak z pozoru niewielkiego może doprowadzić mnie do takiego stanu. Zacisnęłam dłoń mocno, w obawie, że klucze wypadną i przepadną. A potem rzuciłam się chłopakowi na szyję, obejmując go mocno ramionami.

- Dziękuję - powiedziałam, starając się nie zdradzić tego, jak bardzo mnie to poruszyło. Ale on i tak wiedział.

- Bardzo proszę. - Pocałował mnie w głowę.

- Ale żeby było jasne, bo chyba tego jeszcze nie ustaliliśmy, zasady mojego mieszkania tam się zmieniają. - Odsunęłam się od niego.

- Oczywiście. Teraz mamy wspólny pokój. I wspólne łóżko. - Złapał mnie za pośladki i po raz kolejny przyciągnął do siebie.

- Harry! - pisnęłam lekko zirytowana. Nie byłam zwolenniczką takiego zachowania w miejscu publicznym. - Nie o tym mówię! - Zabrałam jego dłonie ze swojej pupy. On jednak nie potrafił trzymać ich z dala ode mnie i jego ręce znowu znalazły się na moim ciele. Tym razem już na talii. - Chodziło mi raczej o kwestie finansowe.

- To znaczy? - ściągnął brwi.

- Tym razem koszty idą pół na pół - oznajmiłam stanowczo.

- Niby czemu? - oburzył się.

- Bo ostatnio mój wkład finansowy był śmiesznie mały. - Serio, nigdy nie znalazłabym pokoju w tak dobrej lokalizacji za tak małą ceną, jaką płaciłam Harry'emu. Ale on uparł się, że nie przyjmie ode mnie ani funta więcej. - No chyba, że nadal traktujesz mnie jako kogoś, to tylko wynajmuje u ciebie pokój. - Postanowiłam wziąć go sposobem, bo widziałam, że inaczej ciężko będzie go przekonać.

- Nie! - zaprzeczył szybko. - Chcę, żebyś ze mną zamieszkała. Żeby to było tak samo twoje mieszkanie jak i moje.

- W takim razie, dzielimy się pół na pół. Albo tak, albo oddaję klucze.

- To jest szantaż! - wytknął, krzyżując ręce przed sobą. Przybrałam taką samą pozę i przez jakiś czas toczyliśmy walkę na spojrzenia. W końcu zabrzęczałam kluczami, unosząc brew do góry. Poddał się. Widziałam to po jego minie, zanim jeszcze się odezwał. - Och, no dobrze! Niech ci będzie.

- Yaaay! - Wzięłam jego twarz w dłonie, przyciągnęłam do siebie i ucałowałam. On za to westchnął ciężko, pokonany.

-  Chodź, pomogę ci z bagażem. Niedługo odjazd.

Mimo moich protestów wziął moją walizkę, wniósł ją do pociągu i włożył na półkę nad siedzeniem. Poradziłabym sobie sama, bo bagaż wcale do ciężkich nie należał, ale on się uparł. Chwilę później pożegnaliśmy się i chłopak wysiadł z pociągu. Stał na peronie, cały czas robiąc głupie, śmieszne miny. Kiedy w końcu nadszedł czas odjazdu, spuścił bezradnie ręce, pochylając lekko głowę, wydymając usta ze smutnym spojrzeniem. Przesłałam mu całusa, a potem drugiego i trzeciego. A potem pociąg ruszył i wkrótce straciłam go z oczu.


Miałam zająć się nowym czymś, o wypełnianiu zdań z "bucketlist", a tymczasem zajęłam się zupełnie nowym czymś. Byłybyście zainteresowane wakacyjną opowieścią, która działaby się w 2014 roku, kiedy Zayn był jeszcze członkiem zespołu a Elenour, Zerrie i Sophiam miało się dobrze? Tak mi się coś umyśliło, ale nie wiem, co z tego będzie...

W każdym razie... Miłego dnia! xx

The Relationship [h.s.]   [zakończone]Where stories live. Discover now