~58~

6.7K 350 19
                                    

Patrzyłam na migające za oknem obrazy, myśląc o roku spędzonym w tym mieście. Dokładnie pamiętałam mój pierwszy dzień tutaj, kiedy John przywiózł mnie do Liverpoolu zaledwie klika dni po mojej rozmowie z Harrym. Byłam rozbita, przerażona i niepewna tego, co mnie czeka. I zła, bo ulga, na którą miałam nadzieję po wyjechaniu z Londynu nigdy nie nadeszła. Zamiast się cieszyć, czułam się źle, a gigantyczne wyrzuty sumienia co chwila zalewały mnie nową, większą falą.

A teraz, rok później, szczęście wypełniało każdą najmniejszą komórkę mojego ciała. Wracałam do stolicy z facetem, przez którego z niej uciekłam. Zabawne, jak to wszystko się zmieniło. Rok temu odeszłam, zrywając z nim kontakt. Teraz jedyne czego pragnęłam, to mieć go przy sobie. Nawet teraz, kiedy kierował, jego dłoń spleciona była z moją. Nie wiedziałam, co nas czeka, co z tego wyjdzie. Może nie wyjdzie w ogóle. Ale może przekonywanie się o tym okaże się najlepszą przygodą mojego życia.

Spojrzałam na niego. W skupieniu obserwował drogę przed nami. Prawą rękę trzymał na kierownicy, stukając o nią kciukiem. Brwi miał ściągnięte, przez co na jego czole utworzyła się urocza zmarszczka. Oczy utkwione prosto przed sobą, a głową delikatnie kiwał do melodii wydobywającej się z radia. Uniosłam nasze złączone dłonie do ust i pocałowałam każdy z jego wystających knykci. Uśmiechnął się i na chwilę odrywając wzrok od ulicy spojrzał na mnie.

- Co jest? - zapytał, przenosząc spojrzenie z powrotem na drogę.

- Tak tylko sobie rozmyślam. - Wzruszyłam ramionami, uśmiechając się lekko.

- Mhm. A o czym tak sobie tylko rozmyślasz?

- O sobie. Trochę o nas - odpowiedziałam, patrząc na jego profil. - Pamiętasz w ogóle nasze pierwsze spotkanie? - zaśmiałam się na samo wspomnienie.

- Oczywiście, że tak. - Uśmiechnął się od razu, pokazując przy tym dołeczek w policzku. - Wrzeszczałaś na pół miasta, że chcesz coś słodkiego bo masz okres - przypomniał, śmiejąc się. - Nie mogłem przejść obojętnie tak po prostu.

- Aww, mój bohater. - Pochyliłam się i cmoknęłam go w ramię.

- Wyglądałaś na bliską obłąkania. Jeszcze rzuciłabyś się na jakiegoś niewinnego przechodnia - dodał coraz bardziej rozbawiony.

- No już nie przesadzaj - fuknęłam, puszczając jego dłoń i skrzyżowałam ramiona na piersiach.

- Ale już wtedy się pokochałem - dodał, rzucając w moją stronę szeroki uśmiech.

- Kłamiesz - prychnęłam.

- Kłamię - przyznał. - To nie była miłość od pierwszego wejrzenia, czy inne gówno. To przyszło z czasem. I cholera, nie wiesz jak bardzo dobrze czuję się z tym, że cię w końcu mam. - Złapał moją dłoń, ponownie splótł nasze palce i tym razem to on pocałował moją dłoń. Na szczęście nie patrzył na mnie, przez co nie zobaczył moich czerwonych policzków. - Cieszę się, że będziemy razem mieszkać. Że będziemy razem spać każdej nocy. Nawet cieszy mnie to, że będziesz mnie opieprzała za zostawianie okruchów na blatach. - Spojrzał na mnie, kiedy zatrzymał auto na czerwonym świetle. - Przez ciebie czuję się tak szczęśliwy, że to aż śmieszne. Jakbym był głupim nastolatkiem, zakochanym po raz pierwszy. Ale zajebiście mi z tym dobrze - wyznał, patrząc mi prosto w oczy. I przysięgam, mogłabym tak spędzić resztę dnia. Po prostu gapiąc się w jego oczy i wyszukując coraz to nowych rzeczy, coraz to innych emocji. Szczęście, oddanie, czułość, nadzieja, miłość. To wszystko tam było, to wszystko tam widziałam. Niesamowite, ile potrafił mi przekazać samym spojrzeniem.

- To dobrze - odezwałam się w końcu i przysunęłam bliżej do niego. - Staram się odwdzięczać tym samym, co dajesz mi ty - powiedziałam i złączyłam nasze usta w krótkim, aczkolwiek czułym pocałunku. Na więcej nie mogliśmy sobie pozwolić, popędzani uporczywym trąbieniem z tyłu. Komuś bardzo się spieszyło. Miałam ochotę odwrócić się i pokazać zniecierpliwionemu kierowcy środkowy palec, ale ostatecznie się przed tym powstrzymałam.

Przez dłuższy czas milczeliśmy, zasłuchani w muzykę płynącą z radia, skupieni na czym innym. Ciszę przerwał Harry, stwierdzając że odwiedzimy jego mamę. Jednak kiedy przyjęłam tę informację ze spokojem, zauważając jedynie, że nie możemy rozgościć się tam zbyt długo przyznał, że tylko żartował chcąc zobaczyć moją reakcję. Dowcipniś...

- Crys, co myślisz o psie? - zapytał jakiś czas później, kiedy ruszaliśmy z krótkiego postoju.

- O psie jako zwierzęciu ogólnie? - Spojrzałam na niego nie rozumiejąc do końca jego pytania.

- O psie, w sensie posiadaniu jednego.

- W sensie, że my? - zdziwiłam się.

- W sensie, że my - potwierdził. - Gemma wczoraj mi mówiła, że jej koleżanka szuka domu dla go labradora swojej siostry czy coś takiego. Adoptowali dziecko i wyszło, że mały ma uczulenie na psa.

- I pomyślałeś, że chciałbyś go wziąć?

- Pomyślałem, że może ty byś chciała. Mówiłaś o Pluto z takim sentymentem - wspomniał. - Jeśli nie chcesz, to w porządku, nic jej nie obiecywałem. Nie ma żadnej presji.

- Weźmy go - wypaliłam, zanim w ogóle zdążyłam się zastanowić nad tym, co mówię.

- Serio? - Harry również był zaskoczony. - Pies jest dość młody, ma może ze dwa lata. Oczywiście jest nauczony wychodzenia za potrzebą, dość dobrze wytresowany - mówił, widząc moje wahanie. Chciał tego psa. A czy ja go chciałam? Nie miałam nic przeciwko psu, tylko czy to nie za duże zobowiązanie? Dopiero co postanowiliśmy razem zamieszkać. Czy to rozsądne od razu decydować się na psa? Cholera... Ale z drugiej strony, czy nie warto było zaryzykować? Kto nie ryzykuje ten nie ma. No a przecież zaryzykowanie bycia odkrytym to ponoć jedyny sposób na szczęście. Z tym ostatnim Harry miał kompletną rację.

- Serio. Weźmy go - powiedziałam pewnie. - Najlepiej od razu zadzwonię do Gemmy, żeby nam go ktoś nie podebrał - dodałam i wyciągnęłam z torebki telefon, wybierając numer do siostry Harry'ego. Po krótkiej rozmowie na temat przebiegu przeprowadzki oraz wstępnym umówieniu się na imprezę jutro, przeszłam do konkretów i powiedziałam jej, że chcemy tego psa. Wciąż ze mną na linii zadzwoniła do przyjaciółki z telefonu Louisa, by upewnić się, że nikt się jeszcze po czworonoga nie zgłosił. Na szczęście, piesek wciąż czekał na nowych właścicieli. Umówiłyśmy się, że Gemma prześle mi smsem numer przyjaciółki i resztę załatwimy już między sobą.

- I jak? Mamy go?

- Mamy go - potwierdziłam z uśmiechem. - Mam nadzieję, że będą go mogli przetrzymać jeszcze z dzień, żebyśmy mogli ogarnąć mieszkanie, ale jest nasz. Mamy psa.


Wróciłam!

Miałam may urlop od komputera, ale już powróciłam! A aplikacja wattpad na telefon uratowała mnie od nudy. Zaczęłam pisać trzy nowe rzeczy (WTF?) i troszkę odświeżyłam coś, co ma już kilka ładnych miesięcy. Bez bicia przyznam się, że na The Relationship za wiele nowego nie napisałam :(. Ale za to mam też nowy rozdział damaged goods i nową scenkę z serii dodatków do TTH i zaraz to wszystko powstawiam, więc mam nadzieję, że trochę odkupi to moje winy.

A tymczasem życzę miłego wieczoru, Koty ♥

xx


The Relationship [h.s.]   [zakończone]Where stories live. Discover now