~40~

6.5K 405 19
                                    

Obudziłam się tak, jak zasypiałam. Przytulona do Harry'ego. Słyszałam spokojny, miarowy oddech chłopaka, któremu towarzyszyło ciche pochrapywanie. Cicho i ostrożnie, by go nie obudzić, uwolniłam się z jego objęć i wyszłam z łóżka. Odnalazłam swoje majtki, a z szafy Harry'ego wyciągnęłam jego sweter. Naturalnie, był na mnie za duży. Podwinęłam trochę rękawy, a potem poszłam do łazienki. Z grubsza wykonałam poranną toaletę, a potem zabrałam się za przygotowanie śniadania i kawy. Niedługo później dołączył do mnie Harry. Razem skończyliśmy przyrządzanie posiłku i usiedliśmy przy stole.

- Mmm! Pyszna! - pochwalił, zajadając się jajecznicą.

- Dodałam trochę więcej przypraw niż zazwyczaj. I pomidora.

- Ja nigdy nie potrafię zrobić takiej dobrej - stwierdził niezadowolony.

- Taką świetną potrafię zrobić tylko ja, Żabko. - Mrugnęłam do niego, a potem wstałam, by odstawić naczynia do zlewu.

- Jeśli zaczniesz zmywać, dokładnie policzę wszystkie twoje żebra. Sześciokrotnie - zagroził. Nie zamierzałam testować prawdziwości jego słów. Zostawiłam naczynia i usiadłam z powrotem na krześle. Ledwie to zrobiłam, mój telefon zaczął dzwonić. Jęknęłam głośno, ku rozbawieniu Harry'ego i poszłam po urządzenie, które leżało na kanapie.

- Co jest, Phoebs? - Odebrałam z uśmiechem, widząc zdjęcie przyjaciółki na wyświetlaczu.

- Mam nadzieję, że dobrze wykorzystaliście wolną chatę - powiedziała z wejścia, na co wywróciłam oczami.

- Nie mogę narzekać - odpowiedziałam.

- Ale pamiętaliście o zabezpieczeniu, prawda? Czy poszliście dziko na całość? - zachichotała.

- Wiesz, że jesteś jeszcze pijana? - zapytałam, na co zadowolona przytaknęła. Jak widać impreza wczoraj nieźle się rozkręciła.

- Żałuj, że nie zostałaś do końca! Chociaż w sumie... w domu miałam dużo ciekawsze atrakcje - stwierdziła.

- Nie mogę się doczekać, aż usłyszę o waszych akcjach i atrakcjach. - Musiało być ciekawie. Zastanawiało mnie też, jak Holly sobie dziś radzi.

- A ja nie mogę się doczekać, aż usłyszę o waszych akcjach i atrakcjach - odpowiedziała, na co parsknęłam śmiechem. - Wymienimy się wrażeniami przy najbliższej okazji. A teraz ubierajcie się, bo dzieciak właśnie wsiadła do taksówki - oznajmiła, czym trochę zepsuła mój humor.

- Ugh... Harry, idź się ubierz! - poleciłam, bo chłopak ciągle miał na sobie jedynie bokserki. Posłał mi pytające spojrzenie, dalej zajmując się zmywaniem naczyń. - Dzięki, za wzięcie jej do siebie, Phoebs - zwróciłam się ponownie do przyjaciółki.

- Nie ma żadnego problemu. W końcu to moja siostra. To na mojej głowie powinna siedzieć. Wyświadczacie mi wielką przysługę.

- Harry wyświadcza - sprostowałam.

- Ty też. Gdybyś miała coś przeciwko, zabrałabym ją stamtąd. Nie chcę, żeby przez nią cokolwiek się między tobą a Harrym popsuło. Nawet chwilowo.

- Spokojnie, jak na razie radzimy sobie dobrze - zapewniłam ją. - A teraz wybacz, ale muszę go zagonić do zakrycia golizny.

- Tak, idź go przypilnuj. Ruby jest jaka jest, ale nie chcę, żeby zgorszyła się, jak będzie przed nią biegał z penisem na wierzchu - stwierdziła, na co wybuchłam głośnym śmiechem.

- Dobrze, Phoebs. Zajmę się tym. Pa - pożegnałam się z nią, z trudem panując nad śmiechem. Rozłączyłam się i odłożyłam telefon na stolik, po czym podeszłam do Harry'ego. Objęłam go od tyłu, przyciskając usta do miejsca między jego łopatkami. - Phoebe martwi się, żebyś nie zgorszył jej młodszej siostry bieganiem ze sprzętem na wierzchu - powiedziałam rozbawiona. - Idź się ubierz, bo ta mała zołza niedługo tu wpadnie. Ja dokończę.

Tym razem już się nie kłócił, tylko zostawił naczynia i grzecznie poszedł do swojego pokoju. Kiedy wyszedł, ja już skończyłam i odstawiałam na miejsce suche naczynia. Podszedł do mnie, zwinnym ruchem obrócił moje ciało w swoją stronę, a potem przyparł do szafki, opierając dłonie na blacie tuż obok moich bioder. Pochylony był tak, że jego twarz znajdowała się równo naprzeciw mojej.

- Może korzystając z wolnego mieszkania, jeszcze jakaś szybka akcja? - Uśmiechnął się znacząco, poruszając brwiami.

- Niedługo muszę wracać do domu. - Cmoknęłam go w usta i korzystając z jego zaskoczenia, odepchnęłam rękę i go wyminęłam. Szybko jednak się otrząsnął. Złapał mnie za ramię i przyciągnął do siebie, przez co w impetem wpadłam w jego klatkę piersiową. Objął mnie mocno, czyniąc wywinięcie się z jego uścisku praktycznie niemożliwym.

- Jak to niedługo? - Zrobił niezadowoloną minę, wydymając wargę jak obrażone dziecko.

- Nie mam tu swoich ciuchów, a wręcz marzę o prysznicu. Poza tym, obiecałam Ginie, że pomogę jej w porządkowaniu ciuchów. Ma ich prawie cały pokój, chociaż w większości nie chodzi. Bez mojej pomocy i twardej ręki niczego się nie pozbędzie. A ty masz wieczorem kawalerski. - Mój monolog chyba do niego dotarł, bo tylko westchnął zrezygnowany, przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie i oparł podbródek o moją głowę, kiedy ja się w niego wtuliłam.

- Lubię cię tutaj mieć - powiedział, przerywając dłuższą chwilę ciszy, a ja uśmiechnęłam się na to wyznanie. - Lubię, jak się kręcisz po moim mieszkaniu. W moich ciuchach. Lubię się w nocy budzić i wiedzieć, że jesteś obok nawet, jeśli śpisz na drugim końcu łóżka. Lubię takie poranki, jak dzisiejszy.

Z każdym jego słowem mój uśmiech się powiększał i byłam pewna, że teraz wyglądałam jak jakaś nienormalna idiotka, albo psychopata, z uśmiechem na pół twarzy.

- Ja też to lubię - przyznałam się. - Mogłabym mieć tak codziennie. - Jak tylko te słowa opuściły moje usta, jego uścisk wokół mnie zelżał. Już nie przyciskał mnie do siebie tak mocno. Zdezorientowana odchyliłam głowę, by na niego spojrzeć. Patrzył gdzieś przed siebie, brwi miał ściągnięte, a na czole pojawiła się głęboka zmarszczka. Zastawiał się nad czymś, a ja nie wiedziałam o co chodzi. Powiedziałam coś nie tak?

- Harry... - zaczęłam niepewnie, ale przerwał mi szybko, spuszczając wzrok na mnie.

- Zamieszkaj ze mną.


The Relationship [h.s.]   [zakończone]Where stories live. Discover now