Rozdział 41

201 17 7
                                    

    ~ Zarra ~

  
   Po serii kilkunastu badań w końcu mogłam chwilę odpocząć. Kręciło mi się w głowie ze zmęczenia i od ilości krwi jaką pobrała mi lekarka. Podczas gdy przeprowadzała na mnie różne testy, nawiązałam z nią konwersacje i dowiedziałam się o niej kilku ciekawych rzeczy.
Miała 28 lat i nazywała się Joseline Clarton. Wychowała się w Ameryce w stanie Oregon jako jedynaczka.
Była najlepsza na studiach i jej wyjątkowe wyniki wzbudziły ciekawość kapitana Majersa, który osobiście się z nią skontaktował i zaoferował pracę.
Oczywiście odrazu się zgodziła mimo sprzeciwu rodziców i dlatego nie miała z nimi od dawna kontaktu.

- Eureka!

Drgnęłam, słysząc jej pełen zachwytu krzyk. Przewróciłam oczami na ten tandetny tekst, którego używali wielcy naukowcy i filozofowie.
Podeszła do mnie z fiolką w dłoni i mi ją pokazała. W środku była bezbarwna substancja, która wyglądała jak zwykła woda, co odrazu głośno zaznaczyłam.

- To nie jest woda! - oburzyła się Joseline. - To szczepionka. Udało mi się oddzielić antygen z Twojej krwi i go wzmocnić, żeby zadziałał nawet na późne stadium choroby.

- Wyleczysz go? - zapytałam.

- Spróbuję.

Podeszła do oszklonego pomieszczenia w którym był zamknięty Racoon i zapaliła światło co wywołało w nim złość.
Zaczął szczękać zębami i uderzać głową w szybę, która była przed nim. Najwyraźniej jednym z objawów wirusa zombie był światłowstręt.
Wewnątrz pomieszczenia była mechaniczna łapa, którą można było sterować za pomocą komputera.
Joseline wpisała jakąś komendę i mechanizm się uruchomił a następnie sparaliżował Racoona, dzięki czemu mogła wejść i podać mu szczepionkę.
Miałam ogromną ochotę ją tam zamknąć ale wiedziałam, że nie mogę. Po pierwsze chciałam żeby wyleczyła Racoona a po drugie nadal miałam w głowie słowa Majersa.
Musiałam robić co mi każą, żeby Ghost był bezpieczny.

- Teraz musimy czekać - powiedziała.

Nie mogłam tak poprostu siedzieć i mieć nadzieję, że jutro Racoon będzie zdrowy. Chciałam móc coś zrobić mimo, że tak naprawdę nic nie mogłam.
Próbowałam podpytywać Joseline na temat tego "projektu" i jak to się stało, że stworzyła nowego wirusa ale nie była zbyt rozmowna.
Nie chciała albo nie mogła zdradzić mi żadnych szczegółów choć nie wiedziała, że i tak wiem więcej.
Dzięki jej notatkom, które zdołałam przeczytać.
Chciałam iść do swojej wcześniejszej kwatery, żeby choć przez chwilę porozmawiać z Ghostem ale lekarka mi zabroniła.
Zapewne Majers jej kazał mnie pilnować bo bał się, że jednak coś wygadam. Podejrzewałam, że Ghost i tak się poniekąd domyślił, że coś było mocno nie tak tylko jeszcze nie wiedział co konkretnie.
Byłam jednak pewna, że zrobi wszystko aby się dowiedzieć prawdy.
Przypomniałam sobie dziwną sytuację gdy się wszyscy pojawili i próbowałam ją zrozumieć. Najwyraźniej coś się musiało stać podczas ich misji i teraz jeden z nich był mocno wściekły na Ghosta.

- Daj rękę - odezwała się Joseline, stając obok mnie.

Westchnęłam i wykonałam polecenie.
Musiała robić przerwy od pobierania mi krwi bo w każdej chwili mogłam zemdleć. Wiedziałam, że gdyby mogła to wyssała by ją ze mnie na raz, do ostatniej kropli ale musiała się powstrzymać bo gdyby Ghost to zobaczył to by ją zabił.
Widziałam jak się go przestraszyła gdy wpadł do środka i odczuwałam z tego powodu satysfakcję.
Nadal nie mogłam zrozumieć dlaczego tak się mną przejmował bo przecież zupełnie nie musiał.
Nie byłam dla niego nikim ważnym więc mógłby mnie poprostu zostawić na pastwę losu a zamiast tego cały czas nade mną czuwał.
Był gotowy mnie bronić mimo, że byłam zdrajczynią.
W głębi serca poczułam bardzo delikatnie kiełkującą nadzieję, że może jednak jestem dla niego kimś ważnym.
Był tak skomplikowany i tak bardzo tajemniczy..

Wroga Miłość Where stories live. Discover now