Pierwsza próba *43*

164 22 1
                                    

Dwudziesty czwarty kwietnia.

Busan; Korea Południowa.

★★★

Wyjście Jeongguka ze szpitala było dla całego personelu i oczywiście lekarzy momentem przełomowym. Spędziwszy pod ich czujnym okiem niemalże sześć tygodni sam brunet czuł się dość nieswojo, musząc od teraz żyć życiem jakie wiódł aż do dnia, gdy tutaj trafił. Miał znów żyć normalnie, wrócić do domu, mogąc spędzać niezmierzone godziny w obecności najbliższych. Nie mógł się już doczekać, aż wracająca z przedszkola Minsun ujrzy go w salonie czy sypialni. Był pewny, że jej radość osiągnie zupełnie nowy poziom.

Sama wizja powrotu napawała go mimo wszystko radością. Jednak jak sobie to zaplanuję martwiło go nieco bardziej. Nie chciał niczym ofiara losu przemieszczać się na wózku inwalidzkim. Poprosił więc o kule ortopedyczne, z których pomocą przemieszał się zaskakująco sprawnie i szybko. W taki sposób nie tylko ćwiczył kontuzjowaną kończynę, ale także mięśnie ramion, które przez tygodnie zalegania w łóżku dostały niezłego lenia.

Odmówił, gdy personel medyczny po raz ostatni zaproponował mu pomoc przy ubraniu się i ogarnięciu higieny osobistej. Taehyung obiecał, że odbierze go zaraz po jedenastej, musząc coś jeszcze załatwić. Brunet nie starał się dopytywać co miał w planach. Kilkukrotnie sprawdził, czy czegoś nie zapomniał. Szczególnie skupił się na tych wartościowszych rzeczach i dokumentach. Nie chciał zgubić portfela. Bieganie po bankach i urzędach w celu wyrobienia nowych czy zastrzeżenia kont było niepotrzebnym zamieszaniem. Na bieżąco generował go wystarczająco sporo.

Szatyn pojawił się kwadrans po umówionym czasie, przepraszając za spóźnienie. Zaskakujący był fakt, że nie było z nim Joohy, jednak mężczyzna pospiesznie wyjaśnił, że maluchem opiekuję się Jimin, także nie musi się o niego martwić. To, jak specyficznie reagował, gdy go brakowało, było super kochane i urocze.

— Gotowy, wojowniku? — zapytał ze śmiechem, na wstępie składając na jego policzku czułego buziaka. Grymas na twarzy wojskowego stał się o wiele sympatyczniejszy.

— Gotowy — potwierdził bez słowa zająknięcia. Był tego stu procentowo pewny.

Pod czujnym okiem ukochanego pokonywał kolejne metry szpitala, w którym spędził tak wiele tygodni. Każda mijająca go pielęgniarka nie potrafił przejść obojętnie. Wielokrotnie zatrzymywały się w zapracowanym pędzie, aby życzyć mu zdrowia i powodzenia w dalszym życiu. Wiedziały, że nie będzie to dla niego łatwe, zwłaszcza na początku. Ludzie postronni także nie potrafili na nich nie spoglądać. Widok kogoś pozbawionego jednej nogi przyciągał uwagę. Co niektórzy wpatrywali się w niego z szokiem, inni, szczególnie kobiety, przytykały dłonie po ust, jakby starały się hamować łzy. On jednak wciąż był niezwykle pogodny. Cieszył się, że wraca do domu. Cieszył się, że jego życie wreszcie wróci do normy. Tak długo na to czekał.

Całą drogę do domu przemilczeli. Ani Taehyung się nie odzywał, ani tym bardziej Jeon. Starał się regenerować na dobrze znaną mu codzienność. Obawiał się tego, jak to teraz będzie wyglądało. Nie mógł wrócić do pracy. Jeszcze przez co najmniej miesiąc może zapomnieć o zastąpieniu brakującej kończyny protezą. Musiał spędzić kilka dodatkowych sesji zarówno u ortopedy oraz fizjoterapeuty. Jeśli rany zagoją się na tyle dobrze, aby można było się o to starać, nie będzie czekał ani dnia dłużej.

Podjazd ich domu zapełniony był autami, których w większości nie znał. Tylko kilka z nich rozpoznawał, choć nie był tego stu procentowo pewny. Mogło mu się w końcu pomylić.

A Life War - TaekookWhere stories live. Discover now