Gorzej być nie może *23*

138 19 0
                                    

Afganistan; Azja Południowa. 

★★★

Szturm na ukrytą stację radiową zaplanowali na poranek następnego dnia. Uznali, że tak będzie zdecydowanie bezpieczniej, mieli w końcu nieco pracy nad strategią i ewentualnym odwrotem już po odbiciu zaginionych żołnierzy, jeśli oczywiście żyli. Przegadali wiele godzin, aby każdy doskonale zrozumiał każdy krok, wiedząc co ma robić nawet jeśli przyjdzie mu działać w pojedynkę. Wieczór postanowili poświęcić na wyciszenie i analizę. Musieli odpowiednio przygotować się psychicznie, aby jutrzejszego dnia nie pęknąć z powodu ogromnego stresu i niepokoju. Szczególnie ci młodsi byli na to narażeni. 

Przy ognisku siedziało kilku wojskowych, Jeon jednak wolał relaksującą ciszę z dala od gwarnych rozmów i śmiechów. Z metalowego kubka co rusz pociągał ciepłą kawę, choć powinien ją sobie darować wiedząc, że nie będzie mógł przez to zasnąć. Może na ochotnika zgłosi się jako wartownik na pierwszą zmianę?

Przechylił głowę w bok, dostrzegając dosiadającego się do niego porucznika. Jeongguk nie wiedział czego ten facet od niego chciał, że wciąż tak natarczywie zajmował każdą jego wolną chwilę. Miał w planach chamsko go zignorować, gdyby nie to, co trzymał między palcami, wysuwając prostokątną fotografię w jego stronę. 

— Wypadło ci, gdy szperałeś w dokumentach — mruknął, wciąż czekając, aż brunet odbierze od niego zdjęcie — Bardzo podobny do ciebie. Ma twoje rysy twarzy — zauważa pogodnie, zerkając na jego profil. 

Wyczekująca cisza zdaję się tworzyć między nimi przedziwną atmosferę. Odbiera od niego fotografię po upływie kilku minut i wielu ponagleń ciszy. Uważnie przypatruję się scenie, którą uwiecznili, jaką był jeden z pierwszych wspólnych dni we czwórkę. Taehyung trzymający Joohe w ramionach, leżący swobodnie na łóżku, podczas gdy z drugiej strony tuliła się do niego Minsun. Sam nie wie dlaczego uznał te chwilę za wyjątkową, godną uwiecznienia na dłużej nie tylko w pamięci. Może czuł ogromną dumę? Nawet jeśli przez długi czas wypierał świadomość, że zostanie ojcem, koniec końców czuł dzięki niej nie małą radość. To chyba właściwy powód. 

— Oczy zaś odziedziczył po nim, prawda? — dopytuję dalej. 

Jeon parska śmiechem, choć nie prześmiewczo, czy ironicznie. Chyba pierwszy raz tak naprawdę zdał sobie sprawę jakim był szczęściarzem i jak ogromny skarb zyskał, stając się częścią tak specyficznej rodzinki. 

— Zgadza się — potwierdza, ponownie tonąc w widoku z fotografii — Jedyne spojrzenie, potrafiące okiełznać moją wewnętrzną bestię. Jedyny mężczyzna mający nade mną pełnię władzy. Moja jedyna deska ratunku przed bolesnym upadkiem i egoistycznym zatraceniem się we własnym poczuciu wyższości i niezmierzonej brutalności. Naprawdę dużo mu zawdzięczam. 

— Wystarczy jedno spojrzenie, aby być tego pewnym. To, co czujesz względem niego jest wręcz namacalne. 

— Nawet nie masz pojęcia ile przeze mnie wycierpiał — odpowiada smętnie, wciąż jednak nie potrafiąc skupić spojrzenia na czymkolwiek innym co ich otacza. Jego ciemne tęczówki wciąż zawzięcie analizują scenę, którą odtwarza w pamięci — Nie masz pojęcia jak bardzo się zmieniłem, odkąd spotkaliśmy się po raz pierwszy. Na początku chodziło tylko o seks. Nic poza to. Nie zarejestrowałem nawet momentu, gdy to w tak prosty sposób przerodziło się w miłość. Do teraz nie mam pojęcia jak mu się to udało. 

A Life War - TaekookWhere stories live. Discover now