Tyle długich lat... *2*

213 14 1
                                    

Czwarty grudnia.

Busan, Korea Południowa.

★★★

Pokonywał kolejne stopnie schodów, z powodu swojego niezbyt dobrego humoru, darując sobie skorzystanie z windy. Czwarte piętro nie było wysokością, która skłoniła by go do ułatwienia sobie życia w taki sposób. Na co dzień raczej sobie je utrudniał, nie czyniąc tego celowo. Sposób, w jaki kierował swoje życie sam pchał go w łapska problemów i kłopotów, czy to związanych z pracą czy życiem towarzyskim. Ostatnimi czasy nie potrafił spojrzeć Jiminowi w oczy, wiedząc, że zawodzi w najbardziej męskiej sprawie jaka tylko istnieje.

Starali się o dziecko już od dłuższego czasu, jednak jak na razie efektów nie widać. Min coraz częściej zaczynał łapać się na stwierdzeniu, że to z nim jest coś nie tak. Dlaczego Jeonowi udało się to tak łatwo, a on męczy się kolejny miesiąc z rzędu? Może powinien zapytać brata o radę? Może robi coś źle, za mało się stara, albo wręcz odwrotnie, za bardzo chcę. Na ten moment nie znał odpowiedzi. 

Pchnął drzwi bez silenia się z kluczem, wiedząc, że młodszy partner postanowił odwiedzić go po raz kolejny. Nawet jeśli Yoongi zaproponował blondynowi wizję wspólnego mieszkania, może nie jako zakochanym, ale chociaż parze znajomych, mężczyzna oświadczył wówczas, że nie chcę zajmować jego i tak ograniczonego, wolnego czasu. Może uważał, że nawet jeśli starają się o dziecko, tak naprawdę się nie kochają? Policjant nie miał pojęcia jakimi uczuciami darzył go Jimin, i jakie on kierował w jego stronę. Miłość była skomplikowana. Teraz rozumiał dlaczego Gguk tak bardzo jej unikał. 

Odwiesił zimowy płaszcz na wieszak, zsunął buty i przecierając zmęczoną twarz ruszył w kierunku salonu. W mieszkaniu świeciło się tłumione światło, przez co otaczał ich półmrok. Jimin siedział na kanapie, uważnie mu się przyglądając, jakby chciał coś powiedzieć, ale ostatecznie, widząc jego zmarnowanie, sobie to darował. 

— Ciężki dzień w pracy? — zapytał wstając, aby podejść do bruneta i ucałować go w policzek. Yoon westchnął tylko ciężko, wiedząc, po co Jimin tutaj był. Nie odpowiedział jednak ani słowem. Posłał znajomemu niemrawy uśmiech, po czym skierował kroki w stronę oszklonego kredensu, z którego wyjął butelkę szkockiej. Jeden z lepszych alkoholi, jaki posiadał w swojej kolekcji. Nie trudził się z nalewaniem złotawej cieczy do szklanki. Czysto odruchowo przytknął wargi do szklanego ustnika, zaciągając kilka sporych łyków. Wciąż jednak nic nie mówił. 

Przyglądający mu się Park znał go już na tyle długo, aby wiedzieć, że brak odzewu i swoista izolacja, nawet w towarzystwie najbliższych, jest jego ratunkiem przy gnębiących jego głowę problemach. Musiał się za to dowiedzieć o co mogło chodzić. 

— Yoon, co się dzieje? Ty się tak nie zachowujesz? — pytał zakłopotany, mając wrażenie, jakby to na niego starszy był zły. Czy zrobił coś źle? — Spójrz na mnie, proszę. 

Ciemne tęczówki bruneta spoczęły na jego nie później niż po upływie sekundy. Jedynym problemem był fakt, że nie potrafił nic z nich wyczytać. Co siedziało teraz w głowie policjanta?

— Dobrze się czujesz? Ostatnio za bardzo się przemęczasz. Wykończysz się — szeptał kojąco, obejmując policzki starszego dłońmi, w taki sposób chcąc skłonić go do większej wymiany zdań. Mimo iż z Jeonggukiem różniło ich mnóstwo rzeczy, kilka cech charakteru dzielili wspólnie. Nie potrafili rozmawiać na trudne tematy, gdy działo się źle. Zamykali się wtedy niczym w czterech pustych ścianach, cierpiąc w samotności. 

A Life War - TaekookWhere stories live. Discover now