Rozdział XXXVII

42 5 23
                                    

Nasza sielanka nie trwała zbyt długo..

Nie widziałam Jamesa przez dwa tygodnie, bo wypłynął na morze tak naprawdę z dnia na dzień..

Moje serce ciągnęło tylko do niego.. z niecierpliwością czekałam aż będę mogła go w końcu zobaczyć.. aż w końcu będę mogła go przytulić..

Kiedy tylko usłyszałam, że Interceptor zacumował z powrotem w Port Royal, prawie połamałam nogi, biegnąc do doków.

Uśmiechnęłam się na jego widok.

Jeszcze mnie nie zauważył, ale wiedziałam, że dzielą nas od tego sekundy.

Kiedy chciałam zrobić jeszcze kilka kroków, byleby być jak najbliżej niego, okazało się, że wcale nie był sam..

Podeszła do niego jakaś kobieta, która wcale nie krępowała się, żeby wymieniać się z nim czułościami, podczas gdy patrzyło na nich tak wielu ludzi... w tym ja.

Mary?

To imię odrazu wpłynęło na mój język, ale nie udało miś ej go wypowiedzieć.

Uśmiech natychmiast zszedł z mojej twarzy.

Nie tak wyobrażałam sobie powoet mojego ukochanego. Zupełnie nie tak.

Ale skoro tak się stało, to nie było już innej opcji.

Nie miałam szczęścia. Jak zawsze..

ו×____________________________ו×

Siedziałam przy biurku, trzymając na nim nogi..

Co było ze mną nie tak?

Czego aż tak mi brakowało, że nawet James postanowił mnie zastąpić?

James, któremu zaufałam na tyle, że oddałam mu swoje serce..

Chciało mi się płakać, krzyczeć i śmiać z siebie na raz.

Czego ja się spodziewałam? Że Norrington będzie czekał, aż łaskawie postanowię za niego wyjść za jakieś pięć lat i nie urodzę mu ani jednego dziecka, bo nie będę chciała?

Byłam chyba najgłupszą możliwą wersją siebie.. już trzy lata temu miałam nie równo pod sufitem, ale teraz straciłam rozum w stu procentach.

Jak mogłam dać się tak potraktować? Przecież świetnie wiedziałam, że wszystko się tak skończy. Nie było miłości! Był tylko pierodlony wyzysk innych. Nie było miłości, do innych.. była miłość do korzyści, jakie poglismy mieć po poślubieniu jakiegoś człowieka..

Sama nie potrzebowałam od Jamesa niczego materialnego.. potrzebowałam jego wsparcia i miłości, którą przecież okazywał mi przez ostatnie tygodnie..

Całe moje życie było jednym nie śmiesznym żartem.

Ale żeby zakończyć, ten oto żart, musiałam zrobić jedną rzecz. Wrócić do Anglii. Wrócić i nie oglądać się już na nikogo i na nic.

Skoro Norrington postanowił pobawić się moimi uczuciami, to proszę bardzo! Ja nie będę pozwalać na takie traktowanie mojej osoby!

Chciałam odciąć się od tego toksycznego miejsca. Nigdy nie spotykało mnie tu nic dobrego. Najpierw macocha, która traktowała mnie jak piąte koło u wozu.. potem oskarżenia kierowane w stronę mojej osoby, które prawie zakończyły się moją smiercią na szubienicy.. a teraz.. teraz dałam się tak bardzo oszukać..

Byłam zawiedziona sobą w każdym stopniu.. jak to się stało, że Margot Mozore okazała się być taka idiotką? Po prostu ktoś okazał jej trochę uwagi.. ktoś chociaż przez chwilę się o nią troszczył..

Commodore - Best or DeadWhere stories live. Discover now