- Ona ci nie pójdzie na wolne, za bardzo kocha tą pracę. - powiedział Lando zgodnie z prawdą, spuszczając wzrok na przyniesiony przez siebie sok. - Z resztą, wielokrotnie mówiłem jej, że się przepracowuje, ale mnie nie słucha. Wiesz, staram się ją wyciągać na miasto, na treningi i inne takie, ale nie zmienię tego, że przestanie kochać motoryzację, samochody, silniki... Jest zbyt uparta i zbyt ambitna.

- To są dobre cechy, ale nie aż w takim stopniu. - stwierdził Carlos, w duchu przyznając mu rację. Znał Lavenę dość dobrze i wiedział, jaka była. - Porozmawiam z nią, może coś to da. A jeśli nie da... No cóż, nie wiem, co robić. Nie chcę, żeby wykończyła się przed trzydziestką.

Przez chwilę oboje jedli w ciszy, rozglądając się wokoło i zerkając na siebie. Lavena jednak się tam nie pojawiła, co ich nawet nie zdziwiło. W końcu obaj zjedli swój obiad i ruszyli w stronę windy, by udać się na odpowiednie piętro.

- Które piętro?

- Czwarte. Tym razem dość nisko. - zaśmiał się Lando, przenosząc swój wzrok na przyjaciela. Nie zamierzał narzekać, bo chociaż nie mieli aż tak daleko, niż osoby, które miały pokoje na najwyższych piętrach. - A ty?

- Piąte. - odpowiedział od razu Carlos, na co Lando pokiwał głową w zrozumieniu. - Wpadnijcie do mnie z Lav w któryś dzień, może nawet dzisiaj, kiedy się obudzi.

- Dzisiaj odpada, mieliśmy inne plany na ten dzień. Ale na pewno wpadniemy, dam ci znać kiedy dokładnie. - powiedział młodszy, a drzwi windy otworzyły się nagle, oznajmiając im, że to był jego czas na wyjście. - Cześć.

- Do zobaczenia. I pozdrów Lenę! - zawołał jeszcze starszy, zanim drzwi windy zamknęły się na chłopakiem..

- A ty Charlesa!

~*~

Wieczorem Lavena czuła się już o wiele lepiej i wraz z Lando wyszła na miasto, by trochę pozwiedzać, porobić zdjęcia... Chłopak zabrał ją do centrum handlowego, które pomału zaczynało świecić pustkami, a mimo to wciąż było otwarte. Nie chodzili jednak po sklepach, które w większości były już pozamykane, a tylko po pustych korytarzach, robiąc zdjęcia różnym witrynom, czy sobie nawzajem.

- Lando...

Chłopak odwrócił się za siebie, co Lavena od razu wykorzystała, robiąc mu zdjęcie. Oboje zaśmiali się cicho - ona z jego zdziwionej miny, a on z faktu, że mógł się domyślić, o co chodziło. Sam zaraz chwycił swój aparat w dłonie i zrobił zdjęcie swoich nóg, butów, jak oboje byli już prawie na dole ruchomych schodów.

- Aż mi się przypomniały te wszystkie memy, gdy Jack Sparrow schodzi z tonącego statku na pomost i ci ludzie, którzy czują się tak samo, schodząc z ruchomych schodów.

- Ej! Noo. Też to widziałem. - zaśmiał się Lando, zerkając na nią ukradkiem. Zaraz zrobił to samo, o czym ona mówiła, co oboje skwitowali głośnym śmiechem.

- Śmieszy za każdym razem. - stwierdziła Lavena, kręcąc głową sama do siebie. Czasami nie wierzyła, że ludzie potrafili wymyślić tak powalone pomysły, które, o dziwo, często się sprawdzały. - Gdzie idziemy teraz, przewodniku?

- Na razie do wyjścia, bo zaraz nas zamkną w tym centrum. A później... - zaczął, wzruszając ramionami. Prędko przeniósł na nią swój wzrok, uśmiechając się od ucha do ucha. - Kto wie, gdzie dokładnie?

Lavena pokręciła głową sama do siebie, ale ruszyła za nim z uśmiechem na twarzy. Lubiła tą jego tajemniczość i fakt, jak bardzo chciał urozmaicić jej życie, które w większości spędzała w garażu naprawiając i sprawdzając stan różnych pojazdów.

Nie zostawiaj mnie, kochanieWhere stories live. Discover now