~*~

- Co powiecie na wspólny obiad, co? - spytał Charles, kiedy całą trójką kierowali się w stronę wyjścia z lotniska. Chciał spędzić z nimi, w szczególności z Leną, jeszcze chwilę czasu.

- Brzmi dobrze.

- Właściwie, czemu nie?

- Świetnie. - powiedział Charles ponownie, ciesząc się, że tak szybko się zgodzili. Zatrzymał się, po czym spojrzał na nich z uśmiechem. - Możemy się spotkać pod jedną z knajp o 15. Na spokojnie zawieziemy swoje bagaże i się ogarniemy. Pasuje?

- Jasne. - przytaknęła od razu Lavena, kiwając głową. Uśmiechnęła się do niego ciepło, wciąż lekko zdziwiona, że proponował im wspólny obiad. - To widzimy się o 15.

- Wyślę wam adres tej knajpy, o której myślę.

Lando i Lena przytaknęli, po czym skierowali się w odpowiednią stronę. Spojrzeli jeszcze na siebie nawzajem, uśmiechając się. Oboje zgodnie musieli przyznać, że propozycja Charlesa była im na rękę, bo nawet nie mieli pomysłu na żaden obiad.

~*~

- To była jedna z lepszych pizz, które jadłam. Miło, że Charles zabrał nas na obiad. - powiedziała Lavena, kierując się wraz z Lando do ich domu. Spojrzała na niego przelotnie, wracając wzrokiem na jezdnię, by w nic ani nikogo nie wjechać.

- Taak. Jestem w szoku, że on za to wszystko zapłacił. Nie spodziewałem się tego. - przyznał Lando, spoglądając w jej stronę. Domyślał się, że po części mogła być powodem, dlaczego Charles w ogóle to zaproponował, ale nie zamierzał mówić tego głośno.

- Chciał być miły.

Przez dłuższą chwilę panowała między nimi cisza, podczas której zdążyli dotrzeć pod ich mieszkanie. Oboje wysiedli z auta Laveny i skierowali się do budynku. Lando przepuścił ją w drzwiach, za co podziękowała cicho, po czym natychmiast wdrapali się na odpowiednie piętro i weszli do mieszkania. Niemalże od razu rozeszli się w swoje strony - Lando do swojego pokoju, a Lena do łazienki, by umyć dłonie. Każde z nich zajęło się sobą, najzwyczajniej w świecie chcąc trochę odpocząć w swoim małym gniazdku, które razem stworzyli.

Dochodził wieczór, kiedy Lando wszedł do salonu, gdzie znajdowała się Lavena. Dziewczyna spojrzała w jego stronę, podając mu swój kubek z herbatą, z którego od razu upił łyk. Zaraz usiadł koło niej, opierając głowę na jej ramieniu.

- Co oglądasz? - spytał, patrząc na telewizor. Prędko rozpoznał film, jaki wtedy leciał, a który oglądała. - Czy to "W rytmie hip-hopu"?

- Po co pytasz, skoro sam sobie odpowiadasz? - odparła pytaniem na pytanie, śmiejąc się pod nosem. Lando wywrócił tylko oczami na jej uwagę, bo wbrew pozorom czasami robiła to samo. - Tak, to ten film. I tak, możesz obejrzeć go ze mną.

- Czemu żeś mnie nie wołała? Obejrzelibyśmy go razem, a nie. - powiedział, jakby z pretensją, choć wcale jej do nich nie miał. Sam przecież mógł zaproponować jakąś rozrywkę na tamten wieczór.

- Nie wiedziałam, co robisz. Z resztą, mogłeś przyjść szybciej, ja cię nie zamknęłam w tym pokoju.

- Wredna jesteś. - skwitował, na co nie zwróciła zbytniej uwagi. Uśmiechnęła się tylko pod nosem, mając dla niego idealną odpowiedź.

- A ty nieogarnięty życiowo.

Usta Lando otworzyły się w szoku, czym się jednak nie przejęła. Zdała sobie sprawę, że nie powinna tego mówić dopiero w momencie, gdy jego palce zaczęły łaskotać ją po całym ciele. Dziewczyna zaczęła wić się na kanapie, próbując odepchnąć go od siebie, ale był zdecydowanie za ciężki i wcale jej nie odpuszczał.

Nie zostawiaj mnie, kochanieWhere stories live. Discover now