43

142 12 2
                                    

* DZIEŃ ZABICIA NAM-GIL'A, SOBOTA*

POV Taehyung

Obudziłem się jako pierwszy. Wszyscy zasnęliśmy w mieszkaniu Hoseok'a, więc na moje pilne spotkanie miałem dość wielki kawałek, by dojechać. Wcześniej pisałem do jubilera czy mu pasuje taka godzina, dlatego bez żadnych jego sprzeciwów zacząłem się szykować.

Czym prędzej ruszyłem na miejsce spotkania, aby nie zajmować mu dużo czasu. Do wyboru było mnóstwo przeróżnych pierścionków, więc gdyby nie fakt, że wiedziałem czego szukam, pewnie siedziałbym tam wieczność. Na szczęście pamiętałem opis wymarzonego pierścionka mojej dziewczyny, dlatego poszło w miarę sprawnie.

Po niecałej godzinie byłem już z powrotem w mieszkaniu Hoseok'a. Wszyscy jeszcze spali, ale co się dziwić? Była dopiero 7 rano. A większość to wstaje dwa razy później. Pierścionek wraz z pudełeczkiem bezpiecznie schowałem i wziąłem się za przygotowanie śniadania.

Po kolejnej godzinie śniadanie było gotowe, więc wypadało by obudzić resztę. Może to być ciężkie zadanie, jeśli chodzi o tą specjalną dwójkę. Naszego Yoongi'go, który prześpi nawet dwa dni z rzędu oraz naszego Jungkook'a, który jest bliski do przebicia swojego starszego przyjaciela. O Hoseok'a się jakoś nie martwię, a o Rozalię tym bardziej. 

Na pierwszy rzut leci Yoongi. Nasz najcięższy zawodnik. Leżał cały pod kołdrą, więc na pierwszy rzut oka nie przeszła mi myśl, że mógłby tam ktoś spać, ale zdradziła go lekko wystająca ręka. Na początek go szturchnąłem, ale ani rusz. Zrzuciłem z niego kołdrę, i nic. Oblałem trochę wodą, bez zmian. Idzie tragicznie. Dopiero, gdy zacząłem go łaskotać łaskawie się odezwał.

- Co ty robisz?... - spytał niewyspany.

- Wstawaj, śniadanie jest gotowe.

- Daj mi spokój - prychnął i odwrócił się do mnie tyłem.

- Yoongi!! Wstawaj do cholery. Musisz wyjść z Rozalią, pamiętasz? - mówiłem cały czas go szturchając.

- Ahh! I musi to być tak wcześnie? - zapytał niezadowolony i zaczął się przeciągać.

- Tak. Trochę to potrwa - rzuciłem.

- Niech ci będzie - przejrzał mnie wzrokiem, ostatecznie wstając z łóżka. Sukces. Jeszcze trzech.

- Świetnie. To ja idę budzić pozostałych, a ty się przebierz czy co tam i przyjdź do kuchni.

- Musiałem być budzony pierwszy? - spytał z wyrzutem.

- Owszem. Ciebie najciężej jest dobudzić.

I wyszedłem. Przez jeszcze chwilę słyszałem jak coś gadał do siebie pod nosem, ale zignorowałem to i poszedłem szukać Jungkook'a. Jednak długo go nie szukałem. Spał na kanapie w salonie. Bez zastanowienia ruszyłem do kuchni po szklankę zimnej wody i wróciłem do salonu.

Jungkook spał na brzuchu, więc oblałem mu plecy, na co ten zaczął się wiercić. Trzeba to wykorzystać. Dlatego rozpocząłem go również szturchać.

- Jungkook, wstawaj!!

- Mhmm.

Tyle? No chyba nie. Niech to dziecko lepiej wstanie, bo użyjemy boleśniejszych metod.

- Mendo mała. Rusz te dupsko i wstawaj. Śniadanie już gotowe.

- Spierdalaj - parsknął.

- Za chwilę wypcham twoje ciało i zrobię sobie z ciebie lampę w pokoju, więc lepiej kurwa wstawaj. Mamy dużo do roboty dzisiaj, dlatego dziecię adoptowane, wyłaź stąd!!

SILENT OBSESSION | KIM TAEHYUNGOn viuen les histories. Descobreix ara