24

295 15 2
                                    

POV Jungkook

Stałem pod drzwiami pokoju, w którym najprawdopodobniej znajdywała się dziewczyna. Zastanawiałem się w jaki sposób zacząć rozmowę, by nie naskoczyć na nią zbytnio. Myślałem i myślałem, a czas mijał. Najbardziej niepokoił mnie fakt, że nie było słychać żadnego dźwięku z pokoju. Ani płaczu ani krzyku. Była kompletna cisza. Słyszałem nawet własne bicie serca. Gdy już miałem zapukać usłyszałem cichy szloch dziewczyny. Siedziała oparta plecami o drzwi, dlatego też zniżyłem swoje ciało by być na jej wysokości.

- Rozalia? - zapukałem delikatnie palcami o drzwi, na co dziewczyna natychmiast się od nich odsunęła. - Wiem, że tam jesteś. Możemy porozmawiać?

Poczekałem chwilę, ale odpowiedzi nie dostałem. Westchnąłem próbując znaleźć nowe rozwiązanie. Punkt pierwszy : nawiąż kontakt z dziewczyną.

- Rozalia, proszę. Nie musisz mi o tym nic mówić. Chcę porozmawiać o całokształcie naszej relacji. Nasza piątka. Nie chcę byś była cały czas krzywdzona i to jeszcze przez swoich przyjaciół. Yoongi nie wiedział o tym i zapewne nie chciał cię skrzywdzić, ale czasem mógłby się zamknąć. Masz rację. Nie rozumieją pojęcia "nie chcę o tym mówić". Przyszedł by tutaj osobiście, ale go wyprzedziłem, a Hoseok go powstrzymał. Dlatego porozmawiajmy, proszę.

Kolejna próba i kolejna skrucha. Nie było żadnego kontaktu z dziewczyną. Kończyły mi się pomysły, które ledwo co zaczęły się tworzyć. Wstałem, chociaż nie. Wróciłem z powrotem do klęczenia przed drzwiami. Klęczałem tak chwilę w ciszy, gdy nagle usłyszałem cichy damski głos.

- Jungkook?..

- Rozalia?? Całe szczęście. Możemy porozmawiać? - spytałem z nadzieją.

- Nie. Ja mówię, ty słuchasz - odparła pewnie, jednak jej głos lekko drżał. - To było osiem lat temu. Miałam wtedy 15 lat. Wspólnie pojechaliśmy do domku w lesie. Ja, rodzice, ich znajomi i moi najbliżsi przyjaciele. Miał to być najlepszy wyjazd, który szybko zmienił się w nieśmieszny żart. Za ogrodzeniem był również domek. Właściciele mieli wyznaczoną posesję, na której rozmieścili domki, z czego każdy z nich miał swoje podwórko. Jednak mężczyzna obok nas dziwnie się zachowywał. Był rok, może dwa ode mnie starszy. Moja mama zaczęła mi dogryzać, abym do niego zagadała. Koniec końców tego nie zrobiłam. Wydawał mi się podejrzany, jak i lekko nienormalny. W ten sam dzień późnym wieczorem siedzieliśmy w salonie, bo pogoda trochę nam nie sprzyjała. Padał deszcz, a temperatura spadła. Rozmawialiśmy przy kominku o różnych rzeczach i ogólnie nadrabialiśmy czas, w którym się nie widzieliśmy. W pewnym momencie usłyszeliśmy strzał, a po chwili szyba została zbita, tym samym pocisk trafił znajomego moich rodziców. Nikt nie wiedział co się dzieje. Chwilę później domek stał w płomieniach. Moja mama pobiegła na górę, bo tam spała moja przyjaciółka. Poczuła się gorzej, więc położyła się spać wcześniej. Długo nie wracała, więc i tata tam pobiegł. Na dole zostałam z przyjacielem i koleżanką mojej mamy. Drzwi były zamknięte, dlatego też mieliśmy problem z szybkim opuszczaniem płonącego pomieszczenia. Krwawienie stawało się coraz obfitsze, a my nie wiedzieliśmy co zrobić. Nagle z góry zbiegła moja mama z moją przyjaciółką. Cała zapłakana szepnęła byśmy uciekali. Gdy tylko się odwróciliśmy jakiś mężczyzna stał przy drzwiach wejściowych z pistoletem. Najpierw ponownie trafił kolegę moich rodziców, a później jego żonę. Oboje nie żyli. Trafił ich w głowę... - wzięła głęboki wdech, by jakkolwiek opanować oddech. - Ja, moja mama, przyjaciółka, przyjaciel i koleżanka mamy ruszyliśmy przed siebie prosto do kuchni. Tam jednak trafił znajomą mojej mamy, a zaraz po niej moją przyjaciółkę. Zapłakana padłam na kolana, jednak szybko wstałam za pomocą mamy i przyjaciela. Zostaliśmy w trzech.... Po udaniu otwarciu drzwi wybiegliśmy na podwórku z tyłu domku. Gdy już mieliśmy znaleźć się na zewnątrz zabójca wydał kolejny strzał. Trafił on moją mamę. Bez zastanowienia złapałam moją mamę i pomogłam jej wyjść. Coraz bardziej się wykrwawiała. Oprawca znajdując się przed nami parę metrów wydał kolejny strzał, w ten sposób zabijając moją mamę. Jej ostatnimi słowami było to, że policja już jedzie i, że mnie przeprasza. Byłam na resztkach sił. Widziałam śmierć tylu ludzi - wtedy już płakała. Pierwszy raz słyszałem jej gorzki płacz. Naprawdę musiało być to dla niej ciosem, więc jestem z niej dumny, że pomimo tego nie poddała się. - Na samym końcu zastrzelił mojego przyjaciela. Policja nie zdążyła. Okazało się, że tym zabójcą był ten mężczyzna obok. Zapomniałam ci dodać, że wcześniej pytał się mnie o numer, jednak mu odmówiłam. Przez tą odmowę postanowił zdobyć mnie w inny sposób. Przeżyłam jako jedyna ze wszystkich. Ten facet został zamknięty w więzieniu. Dlatego tak bardzo boję się śmierci u innych bliskich mi osób albo gdy ktoś z bliskich jest ranny. To byli moi prawdziwi rodzice, a później zostałam adoptowana. Niestety moi rodzice zastępczy również zmarli rok po tym wydarzeniu, ale w wypadku samochodowym. Wtedy zostałam przeniesiona do domu dziecka i byłam tam aż do ukończenia 18 lat. Leczyłam się u psychoterapeuty, ale zrezygnowałam z leczenia z powodu braku widocznym zmian przez tak długi okres...

SILENT OBSESSION | KIM TAEHYUNGWhere stories live. Discover now