4

575 15 0
                                    

POV Rozalia

Po incydencie z lodami wróciliśmy od razu do mieszkania. Kim był ten mężczyzna? Za szybko uciekł i nie miałam jak przyjrzeć się jego twarzy. Na szczęście Chin-Hae nie doznał żadnych obrażeń. Po cichu wróciliśmy do mieszkania, w którym było czysto. Jak? Przecież Ji-Hyun miał leżeć w łóżku.

- NIESPODZIANKA!!!! - krzyknął. Wyglądał na zdrowego. Tak szybko?

- Już ci lepiej? Przecież miałeś stan podgorączkowy - zbliżyłam się.

- Nic mi nie było. Dałem twoje cienie pod oczy, a wcześniej specjalnie się zgrzałem, by być cieplejszy. Gdy brałaś ubrania Chin-Hae'a zmieniłem termometr, który wcześniej był w ciepłej wodzie. Chciałem byś spędziła z nim czas i zmieniła zdanie na temat dzieci, bo on to naprawdę dziecko-aniołek - skończył, a we mnie się gotowało.

-MIAŁAM DZISIAJ PIERWSZY DZIEŃ W NOWEJ PRACY, BO MNIE PRZYJĘTO, A TY UDAWAŁEŚ?!?!CHODŹ TU!! - zaczęłam gonić się z nim po całym mieszkaniu.

- NIE WIEDZIAŁEM!!! NIC NIE MÓWIŁAŚ!! - krzyczał zasłaniając się poduszką.

- TA PODUSZKA NIC CI NIE DA!!! - wyrwałam mu poduszkę z rąk. - I co teraz, cwaniaczku?

- Nie chciałem, przepraszam. Wyjaśnisz mu wszystko. Na pewno zrozumie - przepraszał.

- Co ja z tobą mam - westchnęłam opadając na kanapę obok.

- Wybacz - usiadł obok, a zanim Chin-Hae.

- Wszystko się ułoży - powiedział i się przytulił. - Jestem z tobą noona.

- Może do niego zadzwoń? - ukazał się mądrością Ji-Hyun.

- Jak? Nie mam jego numeru - przewróciłam oczami. - Chwila, ma mojego maila!!! - zerwałam się z kanapy do pokoju. Włączyłam na laptopie skrzynkę pocztową, a na niej wysłane godziny mojej pracy prosto z konta Taehyung'a. Od razu kliknęłam w wiadomość i napisałam. Długo nie musiałam czekać aż telefon zacznie dzwonić.

- Dzień dobry. Ja naprawdę przepraszam, że nie przyszłam dzisiaj, ale coś ważnego mi wypadło, a nie miałam jak do Pana zadzwonić. Mam nadzieję, że nie zostanę zwolniona tak od razu - zaczęłam się tłumaczyć.

- Po pierwsze Taehyung. Mówiłem coś o tym. Po drugie właśnie w takich sytuacjach mieliśmy mieć swoje numery. I po trzecie nie zwalniam cię. Liczę, że przyjdziesz jutro do pracy - mówił ze spokojem w głosie, który był jak jakiś narkotyk. Ten niski, spokojny głos...

- Jasne, że przyjdę. I jeszcze raz przepraszam za dzisiaj - przynajmniej nie straciłam pracy. Ufff.

- Spokojnie. Odpracujesz to jutro. Do zobaczenia, Rozalia - po tych słowach się rozłączył. O co chodziło mu z tym odpracowaniem? Zostanę po godzinach? Odejmie mi z pensji? Za dużo o tym myślałam. Ewidentnie.

*RANO*

Byłam spóźniona. Co jest ze mną nie tak? Nie mogę być chociaż raz na czas? RAZ. AHHHH. Ubrałam jasnobrązowe garniturowe spodnie, a do tego białą koszulę, którą włożyłam do spodni. Na to ubrałam marynarkę w kolorze moich spodni. Szybko się pomalowałam i wybiegłam z mieszkania wcześniej biorąc moją torebkę. Złapałam jakąś taksówkę i z piskiem opon opuściliśmy miejsce.

Przed wejściem do firmy ukazałam plakietkę i wbiegłam do budynku. Kierowałam się do wyznaczonego miejsca przez Taehyung'a, czyli na ostatnie piętro. Po drodze się zgubiłam, więc jakaś kobieta mi pomogła znaleźć się w jego biurze, a bardziej to naszym, gdyż również mam tam pracować.

- To tutaj - powiedziała. Stałam przed dużymi drzwiami, które rozdzielały się na dwie części. - Zapukaj i poczekaj na pozwolenie, by wejść. W środku ukłoń się i wyrażaj ze szacunkiem - odezwała się.

SILENT OBSESSION | KIM TAEHYUNGWhere stories live. Discover now