POV Rozalia
Po incydencie z lodami wróciliśmy od razu do mieszkania. Kim był ten mężczyzna? Za szybko uciekł i nie miałam jak przyjrzeć się jego twarzy. Na szczęście Chin-Hae nie doznał żadnych obrażeń. Po cichu wróciliśmy do mieszkania, w którym było czysto. Jak? Przecież Ji-Hyun miał leżeć w łóżku.
- NIESPODZIANKA!!!! - krzyknął. Wyglądał na zdrowego. Tak szybko?
- Już ci lepiej? Przecież miałeś stan podgorączkowy - zbliżyłam się.
- Nic mi nie było. Dałem twoje cienie pod oczy, a wcześniej specjalnie się zgrzałem, by być cieplejszy. Gdy brałaś ubrania Chin-Hae'a zmieniłem termometr, który wcześniej był w ciepłej wodzie. Chciałem byś spędziła z nim czas i zmieniła zdanie na temat dzieci, bo on to naprawdę dziecko-aniołek - skończył, a we mnie się gotowało.
-MIAŁAM DZISIAJ PIERWSZY DZIEŃ W NOWEJ PRACY, BO MNIE PRZYJĘTO, A TY UDAWAŁEŚ?!?!CHODŹ TU!! - zaczęłam gonić się z nim po całym mieszkaniu.
- NIE WIEDZIAŁEM!!! NIC NIE MÓWIŁAŚ!! - krzyczał zasłaniając się poduszką.
- TA PODUSZKA NIC CI NIE DA!!! - wyrwałam mu poduszkę z rąk. - I co teraz, cwaniaczku?
- Nie chciałem, przepraszam. Wyjaśnisz mu wszystko. Na pewno zrozumie - przepraszał.
- Co ja z tobą mam - westchnęłam opadając na kanapę obok.
- Wybacz - usiadł obok, a zanim Chin-Hae.
- Wszystko się ułoży - powiedział i się przytulił. - Jestem z tobą noona.
- Może do niego zadzwoń? - ukazał się mądrością Ji-Hyun.
- Jak? Nie mam jego numeru - przewróciłam oczami. - Chwila, ma mojego maila!!! - zerwałam się z kanapy do pokoju. Włączyłam na laptopie skrzynkę pocztową, a na niej wysłane godziny mojej pracy prosto z konta Taehyung'a. Od razu kliknęłam w wiadomość i napisałam. Długo nie musiałam czekać aż telefon zacznie dzwonić.
- Dzień dobry. Ja naprawdę przepraszam, że nie przyszłam dzisiaj, ale coś ważnego mi wypadło, a nie miałam jak do Pana zadzwonić. Mam nadzieję, że nie zostanę zwolniona tak od razu - zaczęłam się tłumaczyć.
- Po pierwsze Taehyung. Mówiłem coś o tym. Po drugie właśnie w takich sytuacjach mieliśmy mieć swoje numery. I po trzecie nie zwalniam cię. Liczę, że przyjdziesz jutro do pracy - mówił ze spokojem w głosie, który był jak jakiś narkotyk. Ten niski, spokojny głos...
- Jasne, że przyjdę. I jeszcze raz przepraszam za dzisiaj - przynajmniej nie straciłam pracy. Ufff.
- Spokojnie. Odpracujesz to jutro. Do zobaczenia, Rozalia - po tych słowach się rozłączył. O co chodziło mu z tym odpracowaniem? Zostanę po godzinach? Odejmie mi z pensji? Za dużo o tym myślałam. Ewidentnie.
*RANO*
Byłam spóźniona. Co jest ze mną nie tak? Nie mogę być chociaż raz na czas? RAZ. AHHHH. Ubrałam jasnobrązowe garniturowe spodnie, a do tego białą koszulę, którą włożyłam do spodni. Na to ubrałam marynarkę w kolorze moich spodni. Szybko się pomalowałam i wybiegłam z mieszkania wcześniej biorąc moją torebkę. Złapałam jakąś taksówkę i z piskiem opon opuściliśmy miejsce.
Przed wejściem do firmy ukazałam plakietkę i wbiegłam do budynku. Kierowałam się do wyznaczonego miejsca przez Taehyung'a, czyli na ostatnie piętro. Po drodze się zgubiłam, więc jakaś kobieta mi pomogła znaleźć się w jego biurze, a bardziej to naszym, gdyż również mam tam pracować.
- To tutaj - powiedziała. Stałam przed dużymi drzwiami, które rozdzielały się na dwie części. - Zapukaj i poczekaj na pozwolenie, by wejść. W środku ukłoń się i wyrażaj ze szacunkiem - odezwała się.
YOU ARE READING
SILENT OBSESSION | KIM TAEHYUNG
RandomCo jeśli młoda i ładna dziewczyna chcąc zwiększyć swoje umiejętności i saldo na koncie zacznie pracować w firmie mężczyzny, który zakocha się w niej obsesyjnie? Za wszelką cenę stara się przy niej być, a ona nie widzi problemu, który z każdym dniem...