Rozdział 31

4.3K 245 12
                                    


– Zmienić cię? – zapytał Christian, opierając się plecami o ścianę.
Od kilku godzin siedzieliśmy pod sypialnią Nancy. Gapiliśmy się na białe drzwi, za którymi rozgrywała się walka o przeżycie kobiet. Hammer stanął na głowie, by ściągnąć najlepszych i zaufanych lekarzy. Obserwowaliśmy, jak wchodzili i wychodzili, ale nikt nie chciał zamienić z nami nawet słowa.
– Nie, dzięki. – wyszeptał Neil, kładąc głowę na złączonych kolanach.
Nie miałam pojęcia, która mogła być godzina. Pierwsza w nocy? A może druga? Właściwie mogła też dochodzić trzecia lub czwarta. Zupełnie straciliśmy poczucie czasu.
– Powinieneś się przespać. Obudzimy cię, kiedy będzie coś wiadomo.
Neil posłał Masonowi gniewne spojrzenie, a ten tylko opuścił wzrok, nie próbując więcej przekonywać przyjaciela do odpoczynku. Wiadome było, że Neil nie ruszy się spod sypialni, dopóki nie zobaczy Nancy.
– Co im się stało? – zapytał nieobecnym głosem, choć przypuszczam, że nie oczekiwał odpowiedzi.
– Myślę, że wszyscy doskonale wiemy co się stało. – odparł Christian, osuwając się na podłogę. Usiadł obok mnie i przetarł dłońmi zmęczoną twarz.
Wciąż był brudny od krwi Ashley.
– Blaus. – wyszeptał Mason.
– Gdzie je znaleźliście?
– Na poboczu. Prawdopodobnie ktoś wyrzucił je z samochodu. A może same uciekły? Nie wiem... – Christian brzmiał jakby ktoś wbił mu w gardło całe opakowanie gwoździ. – Trzeba czekać, aż będą w stanie opowiedzieć co się wydarzyło.
– O ile będą w stanie. – mruknął Mason, a kiedy poczuł na sobie rozdrażnione spojrzenie przyjaciół, odchrząknął nerwowo. – Nie ma co owijać w bawełnę, kurwa. Widzieliście Ashley? Ledwo żyła. Miała głęboką ranę na brzuchu, roztrzaskaną twarz, ślady od sznura na szyi...
– Zamknij się. – Neil zacisnął pięści i przycisnął je sobie do twarzy. – Nie chcę tego słuchać.
Zrobiło mi się niedobrze, a przypominając sobie widok bezwładnej Ashley, z której kapała świeża krew, przeszły mnie ciarki.
Rano Liam wybiegnie z sypialni i zaleje nas pytaniami. Będzie chciał dowiedzieć się, gdzie jest jego mamusia i co się z nią stało. Nie miałam pojęcia, jak wytłumaczyć dziecku, że jego jedynego rodzica spotkał tak makabryczny los.
– Alice, powinnaś się położyć. – Christian spojrzał na mnie podkrążonymi oczami, zupełnie jakby czytał mi w myślach. Przysunął ciepłą dłoń do mojego policzka, odgarniając kilka jasnych pasemek, które przykleiły się do mojej zapłakanej twarzy.
Czułam ucisk w skroni i nawet gdybym bardzo chciała upierać się, by czuwać pod drzwiami, nie miałam na to siły. Z trudem pokiwałam głową.
– Odprowadzę ją do sypialni. – rzucił w kierunku chłopaków, ale żaden mu nie odpowiedział.
Mason nieznacznie uniósł podbródek, a Neil nawet nie drgnął. Gapił się na klamkę, czekając aż poruszy się pod wpływem nacisku któregoś z lekarzy.
Christian szedł przede mną, a kiedy przystanął pod moimi drzwiami, wyminęłam go i ruszyłam do sypialni Ashley. Wsunęłam głowę do środka, nasłuchując cichego chrapania. Dopiero kiedy upewniłam się, że Liam wciąż słodko spał, weszłam do pokoju.
Mężczyzna stanął obok mnie i obserwował bezbronnego malucha. Wpatrywał się w jego unoszącą się klatkę piersiową i rozsypane po poduszce włosy.
Nachylił się nad chłopcem i zgarnął kilka kosmyków na jedną stronę, przyklepując delikatnie.
Ashley lubiła, kiedy był tak czesany.
Pogładził Liama po policzku i westchnął tak ciężko, że poczułam jego zdenerwowanie w każdej komórce mojego ciała.
– Zazdroszczę mu. – wyszeptał, kiwając brodą na dziecko. – Jeszcze o niczym nie wie.
– To prawda. Rano jego życie się zmieni, ale teraz może jeszcze spać spokojnie. – pokiwałam głową.
Ja również mu zazdrościłam. Chciałabym cofnąć czas i wyspać się w błogiej nieświadomości, by być lepiej przygotowaną na cały ten koszmar.
O ile na takie sytuacja można się w ogóle przygotować...
Odgarnęłam kołdrę i podeszłam do brzegu łóżka, siadając na krawędzi.
Cholera, na dworze zaczynało świtać.
Podciągnęłam nogi i zapadłam się na miękkim materacu. Jeszcze wczoraj leżałam tu z Ashley, paliłyśmy jointa, a później pożegnałyśmy się, jak gdyby nigdy nic.
Zapiekły mnie oczy, więc przejechałam palcami po powiekach, próbując zahamować łzy, które za wszelką cenę chciały spłynąć po moich policzkach. Obiecałam sobie, że jak tylko się obudzi i wydobrzeje, zapalę z nią tyle skrętów, ile będzie chciała. Przegadamy całą noc, pośmiejemy się i już nigdy nie nazwę jej wredną suką, choćby faktycznie zachowywała się tak, jakby nią była.
Potrzebowaliśmy jej. Liam jej potrzebował.
Była silna i zdeterminowana, by zacząć wszystko od nowa. Chciała zamieszkać z synem w Szwecji, pokazać mu, jak wygląda życie. Nieważne jak bardzo została skrzywdzona- wierzyłam, że stanie na nogi.
Musiała. Nie mogła zostawić syna.
Zerknęłam na Christiana, a nasze spojrzenia się spotkały. Nie wiem, jak długo mnie obserwował. Wyglądał jakby nie jadł i nie spał od kilku dni, miał zapadnięte policzki, sińce pod oczami i roztrzepane włosy.
Zjechałam niżej, taksując wzrokiem jego umięśnioną sylwetkę i zakrwawioną bluzę. Chyba patrzyłam się na niego zbyt intensywnie, bo potraktował to jako pewnego rodzaju sugestię i jednym płynnym ruchem zdjął bluzę, rzucając ją na podłogę.
Stanął bliżej łóżka, poprawiając białą koszulkę, którą miał pod spodem.
Tak, bez śladów krwi wyglądał zdecydowanie lepiej.
Bez słowa wsunął się do łóżka, popychając mnie lekko w stronę Liama. Leżałam ściśnięta między tą dwójką, ale w ogóle mi to nie przeszkadzało. Z jednej strony czułam ciepło bijące od rozgrzanego, dziecięcego ciałka, z drugiej strony silne ramiona Christiana. Jego oddech owiewał mi kark, a ja uśmiechnęłam się pod nosem, bo bardzo nie chciałam być sama. Potrzebowałam kogoś, z kim czułabym się bezpiecznie.
Christian oddychał coraz wolniej, więc przypuszczałam, że zaczął odpływać. Przysunęłam się bliżej niego i choć wiedziałam, że poczuł moje plecy przy swoim brzuchu, nie zareagował w żaden sposób.
Nie martwiłam się też, że odbierze moje zachowanie dwuznacznie, bo po tragedii, która dotknęła Nancy i Ashley i wielogodzinnym czuwaniu, jedyne o czym oboje marzyliśmy to zapaść w głęboki sen. Nie skomentował nawet, kiedy mocniej wypięłam pośladki, układając się wygodniej między jego nogami.
– Christian. – mruknęłam, kiedy powieki same mi opadały, a pulsujący ból głowy zdawał się nasilać.
– Hm?
– O czym rozmawiałeś z Rachel?
Tym razem jego ciało postanowiło zareagować. Spiął się i gdyby nie fakt, że leżałam obrócona do niego plecami, prawdopodobnie zobaczyłabym, że otwiera zaspane oczy.
– To nic ważnego.
Westchnęłam, bo nie miałam siły na dyskusję.
– Niedługo po waszej rozmowie dziewczyny zostały porwane. – odparłam i sama nie wiedziałam, skąd wzięła się ta pewność siebie w moim głosie.
– Alice, ty chyba nie sądzisz, że...
– Nie. – szepnęłam.
Naprawdę nie mogłam ich o nic podejrzewać. Nie po tym, co dziś widziałam- przerażenie, bezsilność i rozpacz, malująca się na twarzach wszystkich członków Malbatu, mówiła sama za siebie.
Niemniej jednak chciałam wiedzieć co takiego Christian i Rachel ukrywali przed swoją rodziną. I dlaczego?
Nim się zorientowałam, mężczyzna objął mnie ręką i mocniej przycisnął do siebie. Nie trzymał mnie mocno i z łatwością mogłabym się wyswobodzić i odsunąć, ale wcale nie chciałam tego robić. W tamtej chwili nie zamierzałam już nawet otwierać oczu.
– Niektóre rzeczy nie są tak proste, jak ci się wydaje. – powiedział wciskając twarz w moją szyję.
– Wiem coś o tym. – odpowiedziałam, czując, że to ostatnie słowa, które mają siłę wydostać się z mojego gardła.
Christian już się nie odezwał. Być może czekał na moją kontynuację, a być może sam zasnął równie szybko, jak ja.

MALBAT (ZOSTANIE WYDANE)Where stories live. Discover now