~Kolejne 5 lat później~

T/i pov:
Od śmierci Hanmy minęło 5 lat. Przez te 5 lat dużo się zmieniło. Założyłam własny gang pod nazwą Bonten, Mikey jest jednym z pięciu członków tej jakże przeuroczej organizacji. Koko oraz Saznu należą pod władze Mikey'a, za to bracia Haitani należą pod moją władze. Owszem Koko jest odpowiedzialny za kasę, Sanzu odpowiada za swoje "witaminy", Mikey odpowiedzialny jest za różowo włosego aby nie przesadził z zażywaniem "witamin", a bracia Haitani są odpowiedzialni za bezpieczeństwo. Ja za to jestem odpowiedzialna za wszystkie zlecenia aby kogoś sie pozbyć. Przez to, że 5 lat temu straciłam Hanme w rozbitym samolocie straciłam jakiekolwiek uczucia. Nie czuje nawet współczucia, z zimną krwią i bez żadnej miny razem z resztą Bonten zabijamy innych którzy zajdą nam za skórę. Oczywiście policja oraz inne służby boją się nas w jakikolwiek sposób zatrzymać, poprostu boją się że mogą stracić życie lub że ich rodzinom coś się stanie.
Obecnie siedzę u siebie w gabinecie i wypełniał papiery odnośnie kolejnych ofiar którymi ma się zająć Saznu razem z Mikey. Ran oraz Rindou są odpowiedzialni za bezpieczeństwo naszej posiadłości i ogólnie za moje bezpieczeństwo poza nią. A Kokonoi zajmuje się kasą i jej wydawaniem oraz za zapewnieniem nam pożywienia, ciuchów, broni oraz amunicji do niej i też jest odpowiedzialny za zapłatę naszych motorów oraz za dwa czarne samochody którymi jeździmy całą grupą. Opłaca też nasz dom w którym mieszkamy w N/m, dokładnie na jej obrzeżach.


- Koko! - krzyknęłam ze swojego gabinetu, a po chwili w nim pojawił się Kokonoi.

- tak T/i? - spytał lekko się kłaniając na powitanie.

- w tym miesiącu pamiętaj że płacisz za dom, samochody oraz motory

- wiem, pamiętam T/i ale dziękuję za przypomnienie

- nie ma sprawy a teraz przyprowadź mi tego ćpuna różowego

- znowu coś odwalił?

- tak

- co dokładnie?

- przedawkował

- jak zawsze

- dobra przyprowadź mi go, możesz też przyprowadzić Mikey'a

- dobrze

Wyszedł z mojego gabinetu, jednak nie byłam w nim sama na dość długo bo po chwili gdy tylko wyszedł Kokonoi pojawili się bracia Haitani. Uniosłam wzrok znad dokumentów i spojrzałam na nich bez uczuć, z pustym wzrokiem niczym lalka.


- t/i przeszkadzamy? - spytał Ran.

- w zależności z czym przyszliście. - odpowiedziałam z chłodną barwą głosu.

- chodzi o jeden Gang - wtrącił Rindou.

- w jakim sensie?

- podobno Toman które pięć lat temu podobno zginęło w katastrofie lotniczej tak naprawdę przeżyło i dalej funkcjonuje ale na terenach Japonii

- No to jak funkcjonują na terenach Japonii to na kij mj to mówicie?

- chodzi o to, że wrócili do Polski

- że co proszę?!

- wzywałaś T/i - nagle do środka wszedł Mikey z różowym ćpunem.

- Ran, Rindou wrócimy do tej rozmowy później. Możecie iść.

Bracia wyszli a ja zostałam z blondynem oraz różowowłosym.

- po co nas wzywałaś? - odezwał się ponownie Mikey.

- wiesz że jesteś za niego odpowiedzialny - odpowiedziałam wskazując na Sanzu który stał obok blondyna.

- wiem, do czego zmierzasz?

Chłopak bez granicWhere stories live. Discover now