48.

25 2 6
                                    

Dziewczyna zacisnęła mocno fioletowe oczy, gotowa na ból, lub nawet smierć.

Usłyszała brzęk metalu, powoli otworzyła oko. Strzała Yelan wybiła sztylet z dłoni rudowłosej, zanim ta zdążyła ją skrzywdzić. Wszelka walka ustała.

- Yelan? - ledwie przeszło jej przez gardło. Z przerażenia, ze teraz to ona będzie bliska śmierci, o ile nie skończy się to dramatem.

O dziwo dziewczyna pod nią nawet nie drgnęła.

- Nie krzywdźcie jej, proszę - Albedo ponownie spojrzał na brunetkę. Widział, jak krwawi. Jasna, natlenowana krew wypływała z jej tętnicy, bał się, że dźgnięcie w te okolice może skutkować odmą płucną.

Jednak dziewczynie nic nie zagrażało. Rana była stosunkowo płytka.

- Nie jestem tutaj po to, aby zabijać niewinną osobę. Nie chodzi wam o nią, więc ją puśćcie - szmaragdowe tęczówki kobiety błysnęły ze złością - mam dość tej szopki, nie interesuje mnie, czy mi zapłacicie, czy nie, Masae, nie pozwolę zabić tej dziewczyny nawet tobie. A ty - szarpnęła Akemi za płaszcz - złaź z niej.

Shicori wciąż leżała na posadzce.

- obojętnie mi, czy mnie zabijecie, czy nie. Zostawcie jego. Wiem, że to Albedo macie się pozbyć i nie dam wam go tknąć, nawet jeśli sama Agana miałaby mnie wykończyć.

- Na życzenie - z płomieni wyłoniła się wyprowadzona z równowagi kobieta o czerwonych włosach.

Spanikowana Akemi była bliska wybuchu.

O czym mówiła brunetka?

Dlaczego Yelan jej przeszkodziła?

Po co miałyby pozbywać się Albedo?

- O co tu chodzi?! - spojrzała ze łzami w oczach na Archonkę, która łaskawie zwróciła się w jej stronę.

- Ona jest waszą poprzedniczką. To nie jej miałyście się pozbyć, głupie.

- Tak jak wy miałam się pozbyć Albedo, tylko, że wasza piątka chyba nie zrozumiała, kogo ma zabić - Shicori powoli wstała z zimnej posadzki, aby spojrzeć w oczy Muracie.

- Ale nie wykonałaś mojego rozkazu przez swoje egoistyczne i samolubne uczucia. Proszę, powiedz swoim przyjaciółkom, dlaczego muszą to wszystko przechodzić! - Agana szarpnęła dziewczynę za włosy, opierając ostrze o skórę a jej szyi - już! Mów!

- Nie przy nim - zmarszczyła się, ale nie stawiała oporów Archonce. Nie chciała jej bardziej denerwować. Nie chciała narażać Albedo.

- jak sobie życzysz - w moment znalazły się w zupełnie innym miejscu - mów.

Pięć par oczu patrzyło wyczekująco na brunetkę, która w jednej chwili załamała się i stała się w zasadzie bezbronna.

- Zabierzcie ją ode mnie... Proszę... - Agana zdenerwowana chwyciła jej niegdyś ciemne włosy, zmuszając do spojrzenia na siebie.

- Nie ma takiej możliwości. Mów im, albo..

- Dobrze! Powiem im, przyznam się do wszystkiego! Po prostu zostaw go w spokoju! - Murata puściła fioletowooką, nie odzywając się więcej.

- Co.. ty takiego zrobiłaś? - Akemi wpatrywała się w dziewczynę z coraz większymi oczami.

- Po prostu posłuchaj - wzięła głęboki wdech i usiadła na pniu obok siebie - radzę wam przysiąść, bo historia jest trochę długa.

* * *

- ...ale tego nie zrobiłam, mimo, że miałam ku temu okazję. Nie obchodził mnie wtedy rozkaz Agany, a teraz odczuwam tego skutki. Wszystko boli, tak piekielnie boli... - przeczesała swoje aktualnie śnieżnobiałe włosy palcami, a Masae nieoczekiwanie położyła rękę na jej ramieniu.

- Ty... - zawahała się - kochasz go, prawda?

Dziewczyna schowała twarz w dłoniach. Spomiędzy jej palców zaczęły powoli sączyć się łzy. Jej pierwsze od dłuższego czasu, gorzkie łzy.

Qixing objęła ją ze współczuciem, na co fioletowooka nie protestowała.

Jednak nawet ten widok nie był w stanie zmiękczyć serca Archonki.

- Twoja kara jest współmierna do winy, Shicori. Sprzeciwiłaś się moim nakazom. Nie toleruję nieposłuszeństwa - Końcówki włosów kobiety niebezpiecznie rozbłysły czerwonym światłem.

- Nie sądzisz, że to przesada? - Misaki w końcu zdecydowała się powiedzieć to, co dawno już męczyło ją i jej przyjaciółkę - od początku podejrzewałyśmy, że ta cała twoja idea jest niezbyt sensowna, ale teraz mam wrażenie, że jesteś po prostu popieprzoną kobietą, która musi jakoś rozładować swoje żądze. Skoro tak ci zależy, to dlaczego sama tego nie zrobisz? - wzrokiem wręcz zabijała boginię pyro - wiedziałaś, jak to się skończy. Że będzie cierpieć. Ona ma ledwo osiemnaście lat, to jeszcze dziecko! Masz świadomość, coś ty najlepszego zrobiła?!

- Jak śmiesz kwestionować moje rozkazy?! - momentalnie znalazła się obok Misaki, cała rozwścieczona.

- Mam mózg, jak mogę ich nie kwestionować?! Idź ze swoimi traumami do psychiatry, a nie robisz niewinnym osobom z życia piekło! - uszy dziewczyny były położone płasko, a źrenice wąskie, ledwie widoczne.

- Nie masz prawa się tak do mnie odzywać, niewdzięczniku! - Agana, zdenerwowana jak nigdy, ledwie powstrzymywała się od użycia przemocy, do której uciekała się często jako bogini wojny.

- Misaki ma rację - jej przyjaciółka wstawiła się za nią - już od dawna coś mi nie pasowało w twoim toku myślenia.

- Ponieważ obie jesteście zwykłymi śmiertelniczkami, które nie mają pojęcia o życiu! Tylko wy dwie wątpicie w skuteczność i powinność mojego planu. Macie zawiązane oczy! - do wybuchu było już niezwykle blisko.

- Może i ja jestem tępa, ale... Jesteś chora... Brutalna, bez litości i współczucia. To... Obrzydliwe - Akemi spojrzała na swoje dłonie przerażona - i pomyśleć, że prawie zabiłam kogoś w twoim imieniu - zanim zdążyła zwrócić się do swojej niedoszłej ofiary, Agana nie wytrzymała.

Rozległ się metaliczny dźwięk, a Archonka skierowała swój atak na roztrzęsioną rudowłosą.

- Uważaj! - zanim zdążyła zareagować, wszyscy usłyszeli uderzenie.

Akemi czekała uderzenie lub ogień, które o dziwo nie nastąpiły. Otworzyła jedno ze swoich mocno zaciśniętych oczu, aby ujrzeć przed sobą złotą tarczę, w którą wbita była broń bogini wojny.

Akemi: Krwawa Róża (Metanoia) | Genshin Impact Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin