38.

54 6 0
                                    

- WODA!!! - Rudowłosa zerwała się biegiem, ale przewróciła się oślepiona przez światło - od kiedy słońce jest takie jasne?!

Zhongli od razu podbiegł do dziewczyny, zasłaniając oczy przed światłem.

- Uważaj, musisz się przyzwyczaić do światła. Powoli.. - pomógł jej wstać i razem doszli do strumienia, w którym rudowłosa od razu zanurzyła się w całości.

- Nareszcie... - wyszła z wody. Wyglądała, trzeba przyznać, o niebo lepiej, mimo cieni pod oczami i niezdrowo bladej cery.

- Lepiej się czujesz? - Zhongli wciąż osłaniał oczy przed słońcem, przy okazji mrużąc je i dziwacznie marszcząc nos.

- Zdecydowanie. A teraz błagam, chodźmy coś zjeść - z jej brzucha wydobyło się niebezpieczne warknięcie symbolizujące, że jej żołądek nie będzie litościwy jeśli nie dostanie czegoś do strawienia w najbliższym czasie.

- Jasne, ja sam wręcz umieram z głodu.

- Tylko weź się umyj, bo twoja twarz wygląda jak skamielina - złapała bruneta za nadgarstek i pociągnęła za sobą do wody.

Mężczyzna klęknął na kamieniu i przemył twarz w krystalicznie czystej wodzie.

- Od razu lepiej. A teraz chodźmy!

I poszli. Nie znajdowali się daleko od Wangshu Inn, więc postanowili ruszyć w tamtym kierunku.

Po parudziesięciu minutach marszu, dotarli do wielkiego drzewa. Akemi prawie położyła się na stole. Zhongli złożył zamówienie i usiadł obok rudowłosej.

Martwił się o nią jak o mało kogo. Przez te kilka dni spędzone sam na sam bardzo ją polubił, nawet uważał za przyjaciółkę, a jak wiadomo, z nim nie jest łatwo się zaprzyjaźnić.

I tu był największy problem, bo przez to jeszcze bardziej nie chciał jej stracić. A wnioskując po tym, co powiedziała Agana, jest to niestety prawdopodobne.

Bardzo, za bardzo.

Odtrącał od siebie tą myśl, próbował sobie wmówić, że nic jej nie grozi, ale z tyłu głowy miał świadomość, że niebezpieczeństwo, z jakim będzie musiała się zmierzyć, czy jemu się to podoba, czy nie, jest bardziej niż realne.

Sprawy mogłyby potoczyć się inaczej, gdyby on miał swoją gnosis, a stracił ją z własnej głupoty.

- Co mi zamówiłeś? - Akemi wyrwała go z zamyślenia. Podskoczył na krześle, mrugając szybko oczami, na co rudowłosa parsknęła śmiechem - Patrzyłeś się na mnie jakoś dziwnie, więc musiałam cię jakoś powrócić do żywych.

- Nic ważnego. I zamówiłem ci tofu, to tutejszy specjał - jego głos zabrzmiał dziwnie obco w głowie dziewczyny.

Siedzieli dalej w ciszy, czekając na potrawy. Oczywiście, w takich momentach najłatwiej przypomnieć sobie przypadkowe bardzo niezręczne sytuacje z całego życia.

Bo czemu nie wspominać czegoś, co chciałoby się zapomnieć?

- Stało się coś? - brunet najwyraźniej zauważył lekki rumieniec na twarzy szkarłatnookiej.

- Nie, nic... Pomyślałam o czymś o czym nie chciałam myśleć.

Gdy w końcu zjedli, postanowili odpocząć w dostępnych tam pokojach.

Problemem były niebotyczne ceny, a rudowłosa nie zabrała ze sobą mory w takiej ilości, aby zakupić dwa pokoje oraz posiłek, który zjedli kilka chwil temu. Rudowłosa wynajęła ostatni dwuosobowy pokój w Inn.

Zatrzymali się w progu, gdy zobaczyli łóżko małżeńskie.

- Śpię na podłodze - powiedzieli jednocześnie.

Akemi spojrzała na swoje buty, a brunet stwierdził, że będzie kontemplował zarysowanie na ścianie. Po jakimś czasie dziewczyna wpadła na pomysł.

- "Papier, kamień"? - spojrzała na mężczyznę.

- Jesteś pewna? Przecież możesz spać na łóżku.. - uniósł delikatnie brwi, po czym wzrokiem wskazał na mebel.

- Żebyś ty, Rex Lapis, spał na podłodze ze swoim wiekowym kręgosłupem? Dobry żart. Albo ja śpię na podłodze, albo "papier, kamień". Żadna inna opcja nie wchodzi w grę.

- Ja, uhm... - zdziwiony wytrzeszczył na chwilę oczy, po czym skierował wzrok w zupełnie inną stronę - nie jestem aż taki stary...

- To twój jedyny argument? Przykro mi, ale chyba przegrywasz. Na trzy! - Zhongli wywrócił oczami, jednak wystawił pięść - Raz! Dwa! Trzy! - Brunet wystawił nożyce, a szkarłatnooka postawiła na papier, co oznaczało oczywiście, że wygrał on - ale do trzech! - spojrzała na niego z determinacją i ponownie rozpoczęła odliczanie.

Jak można było się spodziewać, wygrał Zhongli. Do zera.

W trzy rundy.

- Oszukiwałeś - powiedziała sfrustrowana, kiedy zakończyli błyskawiczną grę.

- Zdałem się na los, a ty tylko na tym zyskałaś i masz jeszcze pretensje? - pokręcił głową z niedowierzaniem.

- ... Czuję się winna, że przeze mnie nie odpoczniesz...

- Jesteśmy tu na jedną noc, nic mi się nie stanie. Wiele nocy przeżyłem w dużo gorszych warunkach - delikatnie położył dłoń na jej ramieniu, a dziewczyna westchnęła głęboko.

- Uh, no dobrze. Pójdę wziąć szybki prysznic i się położę. Nie mam już nawet siły się z tobą kłócić - ruszyła do łazienki, aby spłukać z siebie całą tą nieoczekiwaną wycieczkę po podziemiach Liyue.

Po kilku minutach rzuciła się na łóżko i tak jak dotknęła materaca tak zasnęła.

Nie można było tego powiedzieć o Zhonglim, który nie był w stanie spać. I to nie przez brak materaca pod plecami, a przez świadomość, że ktoś chce mu odebrać przyjaciółkę.

I jest to osoba, którą darzył kiedyś ogromną sympatią.

Było już długo po północy, kiedy rudowłosa zaczęła kręcić się niespokojnie w łóżku. Brunet zignorował ten fakt. Myślał, że to normalne i wciąż starał się zasnąć.

Nie miał świadomości, co może się właśnie odbywać w głowie Akemi.

Jednak mężczyzna był bardzo wykończony, a jego myśli krążyły wokół sposobu na ochronienie rudowłosej oraz snu. Potrzebował go teraz bardzo.

×××××××××××××××××××××××××××××××××××

Napisałam to dawno nie wiem co się tu dzieje i nie mam siły teraz tego czytać sorki

Wgl nie wiem czemu tego nie wrzuciłam jeszcze

Mam następne rozdziały więc jako rekompensatę wrzucę jeszcze jeden 😁 kocham was 💗💗💗

Akemi: Krwawa Róża (Metanoia) | Genshin Impact Where stories live. Discover now