Wigilijna wieczerza, czyli świąteczny specjał pt2

30 5 26
                                    

SPEEDRUN LECIMY JEDY 3:30 A JA MAM WENE

×××××××××××××××××××××××××××××××××××

- Smakuje ci? - zapytał rudy z pełną gębą jedzenia, zadowolony, że w końcu może spożyć coś smacznego.

- Bardzo. Barszcz jest wspaniały - uśmiechnęła się Akemi, napawając się cudowną wonią tradycyjnej wigilijnej zupy - dawno takiego dobrego nie jadłam.

- A karpia próbowałaś? - przełknął przemielone przez siebie jedzenie - sam łowiłem!

- Jasne, a ja go przyrządziłam - dodała sarkastycznie Shicori, nie wierząc w umiejętności brata. Była pewna, że chce się jedynie popisać przed rudowłosą.

- Przecież ty jesteś absolutnym kuchennym beztalenciem - rzucił niby luźno Albedo, jednak jego wzrok wskazywał na celowy przytyk. Brunetka spojrzała na niego z wyrzutem i jakimś dziwnym wewnętrznym smutkiem, co nie pozwoliło mu zostawić tego tak, jak chwilowo sprawa się miała - no nie smuć się już, dlatego to ja gotuję.

- Pfff, kiedy niby? Zawsze jesteś zajęty pracą, lub zbyt zmęczony, żeby zabrać się za robienie obiadu, czy kolacji. Dlatego jestem skazana na te paskudne konserwy, przez które wręcz choruję.

- Możesz nauczyć się gotować, tak na przykład - dokuczył jej rudy brat, co próbowała z całych sił puścić mimo uszu.

- Zasadniczo nie jest to zły pomysł...- zaczęła Akemi.

- Zasadniczo pozwolić jej dotknąć garów równa się z samobójstwem. Jeśli mówisz o anty talencie kucharskim, to musisz mieć na myśli ją - alchemik kontynuował przytyk, balansując na cienkiej granicy życia i śmierci.

Właściwie, to gdyby wzrok zabijał, leżałby martwy razem z rudym.

- Jesteście okropnie niemili - jako obiekt drwin założyła ręce na piersi i wydęła policzki, przestając jeść. Jej fioletowe oczy, po chwili strzelania gromami, przygasły w lekkim smutku.

- Typowi faceci, co nie? - Hu Tao spróbowała swoich umiejętności w pocieszaniu brunetki, co, jak się za chwilę okazało, zadziwiająco dobrze jej szło.

- Coś w tym jest - niekontrolowanie parsknęła śmiechem - zabiłabym, gdybym mogła.

Hu Tao zatarła ręce na myśl o nowych klientach.

Oczywiście na żarty.

- Poważnie, czasem tak mnie wkurzają... Obaj. I to ja tutaj jestem najmłodsza, a zachowuję się najdojrzalej.

- Ile ty właściwie masz lat?

- HEHE, siedemnaście - prawie opluła się odpowiadając. Dyrektorka zakładu pogrzebowego pokładała się na stole, umierając ze śmiechu, nawet Akemi, która przypadkiem usłyszała żart, wytarła łezkę - a tak poważnie, w tym roku skończyłam osiemnaście. Trochę żal, bo jak coś zbroję, to ponoszę za to odpowiedzialność, ale przynajmniej mój rudy brat, i przy tym debil, nie może mi marudzić, że jestem za mała, żeby coś zrobić sama.

- Mała to ty wciąż jesteś, po prostu jesteś dorosła - Ajax odgryzł się za wyzwisko.

- Dobrze, żyrafo. Jak masz zamiar przyczepiać się do mojego wzrostu, to lepiej idź dalej zabijać przypadkowych przechodniów. Więcej pożytku dla kogokolwiek.

Między grupką znajomych rozległo się ciche "uuuu"

Wbrew oczekiwaniom chyba wszystkich, Childe wstał od stołu i po cichu wyszedł, nawet nie zakładając na siebie okrycia.

Akemi nie wytrzymała napięcia i wybiegła za Ajaxem, po drodze łapiąc płaszcz i narzucając go na plecy, wołając chłopaka. Niestety nie miał on zamiaru zawrócić. Wyszedł przed gmach i schował twarz w dłoniach, próbując ochłonąć.

Akemi: Krwawa Róża (Metanoia) | Genshin Impact Where stories live. Discover now