3.

251 22 27
                                    

-Jean?

Blondynka uniosła wzrok znad sterty papierów i popatrzyła na kapitana wchodzącego z rudowłosą do gabinetu.

- Coś się stało? Jeśli zachowała się niestosownie to proszę idź z tym do Lisy.
- Nie tym razem, Jean. Ta tutaj została wygnana z Wolvendom, nie ma gdzie się podziać. Nie ma domu, ubrań, pieniędzy - Kaeya wyliczał.

Blondynka nic nie mówiąc wstała i podeszła do Akemi. Przez chwilę mierzyła ją wzrokiem.
- Wydajesz się być moich... Rozmiarów... Chodź ze mną - rudowłosa odetchnęła z ulgą, nie musiała już przebywać z tym całym Kaeyą

Gdy obie wspięły się na pierwsze piętro HQ, Jean podeszła do pierwszych drzwi i otworzyła je, gestem ręki sygnalizując Akemi, że może wejść.

Nieduży pokój z własną łazienką. Jedna ściana była ciemno zielona, reszta pomalowana na biało, a do tego stare, dębowe meble. W całym pokoju unosił się lekki zapach kwiatów, niestety Akemi nie miała pojęcia jakich.

Jean grzebała w szafie z niezadowoloną miną i wyrzucała kolejne ubrania.

- Wolisz spódnicę czy spodnie? - zmęczona przeszukiwaniem szafy blondynka popatrzyła na Akemi.
- Może spodnie..?
- Dobrze. Trzymaj to, a ja poszukam jakichś butów.
- Dziękuję, ale... Nie wiem czy powinnam... Pani mnie nie zna i oddaje mi swoje rzeczy?
- nie wydajesz się być oszustką.
- ale ja nie wiem czy wypada tak wziąć - Jean tylko się uśmiechnęła.
- nie wypada odmówić - podała jej buty. Kiedy zauważyła że Akemi bardzo przejęła się jej słowami dodała - Nie przejmuj się tak, nie mam ci nic do zarzucenia. I tak jesteś lepiej wychowana niż większość dzieciaków... [Czego nie można powiedzieć o Akemi irl *lov ju bezti❤️*]  Może przyjmij to jako... Podziękowanie za pomoc Noelle, dobrze?
- Mhm... - rudowłosa pokiwała głową.
- A co do butów, są nie używane. Kupiłam je parę lat temu, ale okazały się za duże, a później jakoś nie miałam ochoty ich nosić, jednak mam nadzieję że tobie się przydadzą. Chyba dobrze będą się komponowały - uśmiechnęła się.
- Czy to nie za wiele?

Jean jedynie podkręciła głową.

Akemi poszła do łazienki, aby się przebrać. Po chwili wyszła do pokoju, gdzie czekała na nią zastępczyni grand master.

Jean dała jej bluzkę z odkrytymi ramionami w kolorze białym i małymi, czerwonymi kwiatkami, do tego skórzane krótkie spodenki, obdarte białe zakolanówki i kozaki, tego samego koloru co szorty. Jednego z nich nie zasznurowała, przez co opadał on do kostki. Dopiero teraz Jean zauważyła tatuaż jakiejś rośliny biegnący przysłowiowo "od stóp do głów", jednak rozgałęział się jeszcze na rękę rudowłosej. Zestaw ubrań bardzo ładnie podkreślał jej urodę, a szczególnie piękne, ciemne oczy dziewczyny i jej proste, rude włosy sięgające do pasa.

Akemi wydawała się być zadowolona ze swojego wyglądu, jej uśmiech był teraz chyba w stanie rozweselić każdego, nawet największego gbura.

Jean przez chwilę zastanawiała się, czy nie zaprowadzić jej z tym uśmiechem do diluca, może w końcu by się rozchmurzył, ale zdała sobie sprawę, że gdzieś pojechał i niefortunnie nie zawiadomił Jean gdzie dokładnie będzie się podziewał przez najbliższe dni.

Akemi przeczesała włosy lekko niepewna, przecież nie wiedziała jaka będzie reakcja Jean, która aktualnie najwyraźniej była w swoim świecie.

Po kilku minutach poruszyła się niespokojnie i odchrząknęła. Jean delikatnie, wydało się Akemi, podskoczyła.

- Bardzo ładnie wyglądasz, wiesz? - w końcu odezwała się blondynka - Chyba dobrze dobrałam ubrania?
- Naprawdę mi się podoba.. Bardzo pani dziękuję.
- Nie ma za co. I mów mi proszę po imieniu, jestem Jean - podała rękę do dziewczyny, która odwzajemniła gest.
- Akemi - znowu się uśmiechnęła w ten sam sposób.

Dziewczyny rozmawiały jeszcze przez chwilę, później pożegnały się, ale Jean spostrzegła, że Akemi chciałaby jeszcze coś powiedzieć.

- Coś się stało?

Akemi: Krwawa Róża (Metanoia) | Genshin Impact Where stories live. Discover now