41.

31 4 0
                                    

- Zhongli?!

Mężczyzna bezwiednie poprawił kołnierz i krawat. Wstał od razu, gdy usłyszał spanikowany i rozemocjonowany głos przyjaciółki. Otworzył drzwi do pomieszczenia i spojrzał na niewyspaną i przerażoną rudowłosą.

- Akemi.. co się dzieje?

- Mamy tydzień.

- Tydzień... Na co? - zdezorientowany brunet patrzył na przyjaciółkę z uniesionymi brwiami.

- Wiem, że jesteś w pracy, ale chodzi o Muratę - Akemi prawie wyrywała włosy z głowy. Jej oddech był przyspieszony, a serce waliło tak, że była przekonana, że Zhongli je słyszy.

- Daj mi kilka minut - wyminął ją w progu i skierował się do pokoju Hu Tao.

Mijały minuty, ale mężczyzny ani śladu. Szkarłatnooka wiedziała, że rozmawia teraz z szefową, więc nie miała zamiaru pukać, jednak z każdą sekundą jej stres narastał. Miała wrażenie, że nie da sobie rady z emocjami.

Po dwudziestu minutach w końcu zobaczyła twarz Zhongliego wychylającą się zza drzwi.

- Akemi... Mogłabyś..?

Kiwnęła głową, a brunet otworzył szerzej drzwi, wpuszczając rudowłosą do gabinetu.

- Sprawa jest taka - zaczęła hu tao z nietypowym dla niej poważnym wyrazem twarzy - Dam Zhongliemu tydzień urlopu, ale chcę znać powód. I w co w ogóle chcesz go wciągnąć - uśmiechnęła się - wiesz.. wolę, żeby mój pracownik pozostał pracownikiem, a nie klientem.

- Jasne... - Akemi przełknęła ślinę - No to ja może zacznę od początku. Murata wyznaczyła kilka osób, które mają pozbyć się jakiegoś zagrożenia. I ja jestem wśród tych osób. Bardzo nie chce tego robić, ale muszę.

- I Zhongli ma ci w tym pomóc? - dyrektorka uniosła brew, krzyżując ze sobą palce.

- Nie. Nie śmiałabym prosić go o coś takiego.

- Więc dlaczego miałabym dać mu urlop?

- Chcę odzyskać jego gnosis. Mam tydzień, bo nie wiem, czy wrócę z misji od Agany. Muszę to zrobić i chyba wiem jak - wiedziała, jak absurdalnie brzmią zdania, które wypowiada, ale mówiła tylko szczerą prawdę.

Zhongli zbladł. Obie dziewczyny wiedziały o jego prawdziwej tożsamości, jednak nie to był powód jego paniki.

Akemi, najdroższa mu osoba, chciała nadstawiać karku, aby odzyskać jego gnosis, którą stracił z własnej głupoty.

Teraz mógł stracić przyjaciółkę. Kolejną przyjaciółkę i to również z własnej głupoty.

- Akemi, nie-

- Zrobię to, nie ważne, czy z tobą, czy nie. Muszę to zrobić, zanim zrobię najgorszą rzecz na świecie, bo chyba mi nie powiesz, że jest coś gorszego od zabicia innego człowieka? - w jej oczach zbierały się łzy. Chciała wyjść, uciec i nigdy nie wrócić, jednak za bardzo zależało jej na Zhonglim.

Nie Zhonglim jako Rex Lapis, czy Morax. Zależało jej na jej przyjacielu, osobie, której mogła powiedzieć wszystko, która się o nią martwiła, która ją lubiła i akceptowała mimo wad, która znaczyła dla niej więcej niż wszyscy inni na świecie. Na po prostu Zhonglim.

- Rozumiem... - Hu Tao zatopiła się na chwilę w myślach - Mów dalej.

- Wybieram się do Mondstadt, do Dragonspine z kilkoma osobami, aby wypełnić wolę Muraty. Za tydzień musimy być gotowi do wymarszu. Chcę spędzić czas z Zhonglim - niezauważalnie wytarła łzę spływającą po jej policzku. Zdradzała zbyt wiele.

- Zhongli - brunetka uderzyła w stół obiema rękami.

- Słucham, panienko Hu Tao?

- Nie chcę cię widzieć w pracy przez następny tydzień. Choćby się waliło i paliło, i trupów było niemiłosiernie dużo, masz nie przekroczyć progu tego budynku. Nawet nie chcę cię widzieć w pobliżu. Zrozumiano?

Mężczyznę zamurowało. Przez chwilę nie miał pojęcia, co powiedzieć. Za to Akemi dopiero przetwarzała wiadomości.

- Panienko... Ja-

- Nie panienkuj mi tu! Wiem, jestem wspaniała i wiem, że tego potrzebujesz. Oboje potrzebujecie - odsunęła się od stołu i stanęła przed szkarłatnooką. Pociągnęła ją za ramię, aby się schyliła i wyszeptała jej do ucha - Zhongli nie przeżyje, jeśli coś ci się stanie. Przeżyj chociaż dla niego - odsunęła się od Akemi i dodała już nieco głośniej - A teraz nie chcę was widzieć, zrozumiano?

Oboje kiwnęli głowami i pospiesznie opuścili pomieszczenie.

- Słuchaj, nie możesz po prostu pójść, zabrać coś tak ważnego jak gnosis, unikając konfrontacji z fatui, a przypominam ci, że aktualnie w Liyue znajduje się 2 harbingerów.

- Ktoś powiedział, że ja tam pójdę? Ja tylko mam pomysł, jak ją odzyskać.

- Kto przy zdrowych zmysłach aż tak ryzykuje?!

- Zhongli. Zależy mi na tobie najbardziej na świecie - mężczyzna na te słowa spojrzał uważnie na przyjaciółkę. Poczuł w środku dziwne uczucie, bezwiednie wyprostował się i poprawił rękawiczkę. To jedno zdanie było w stanie zniwelować wszystkie problemy, jakie gromadziły się w jego życiu - Ale i tak nie mam nic do stracenia. Jeśli wyjdę z tego bez szwanku, zaraz wyruszam do Dragonspine, a tam czeka mnie coś wiele razy trudniejszego. Stamtąd mogę nie wyjść żywa, rozumiesz? Chcę zrobić w życiu dla ciebie chociaż tyle.

Mężczyzna, gotowy do odpowiedzi, już nabierał powietrza, jednak przerwała mu pewna osoba. Pewna znana mu bardzo dobrze, sympatyczna persona używająca hydro wizji, która nie umie używać pałeczek.

- O czym tak rozmawiacie? - wcisnął się między Zhongliego a Akemi, jedną ręką obejmując dziewczynę, a drugą opierając na ramieniu bruneta - chętnie się przyłączę, chyba, że tematem przewodnim jest historia, bo ani nic nie wiem na ten temat, ani mnie to nie interesuje.

- Nic takiego - szkarłatnooka wysiliła się na uśmiech - co u ciebie, Childe?

Tak, rozmawiała ze świadomością tego, że ma zabić siostrę Ajaxa i nie, nie zamierzała mu tego mówić. Nie miała serca.

- Siostra do mnie napisała - zrobił dumną minę - pierwszy raz w życiu. W ogóle niedługo ma urodziny i planuje wysłać jej gigantyczny prezent, który z pewnością przypadnie jej do gustu!

- A cóż to takiego? - Zhongli włączył się do rozmowy.

- Ma obsesję na punkcie sukienek. I powiedziałem "gigantyczny prezent", bo Shicori kocha takie.. no wiecie, ogromne suknie z niegodziwie wielką ilością tiulu, świecideł i innych takich. No, ogólnie babskie sprawy.

Akemi: Krwawa Róża (Metanoia) | Genshin Impact Where stories live. Discover now