36.

73 9 6
                                    

Już 2 tygodnie
I tak sb myślę

Hmmm wypadałoby cos wstawić cn

Patrzę a mam 3 rozdziały w zapasie więc łapcie wypociny i essa

×××××××××××××××××××××××××××××××××××

- Wszystko w porządku?! - wstał znad dziewczyny, zwalając ze swoich pleców spory kamień - Akemi, nic ci nie jest?

Odpowiedziało mu jedynie kaszlnięcie rudowłosej. Wstała powoli, otrzepując się z kurzu.

- Nie strasz mnie tak więcej. Proszę - usiadł na jakimś głazie. Chwilę później już błądził myślami gdzie indziej. Patrzył się na dziurę w sklepieniu, która powstała w wyniku wybuchu - tędy stąd nie wyjdziemy...

- Zho- znaczy... Uhh... - jej zmieszana mina zdradzała zakłopotanie, które powstało w związku dopiero co zdradzoną pozycją Zhongliego.

Jego złote oczy przygasły.

- Czy to naprawdę coś zmienia..?

- Hmmm, pomyślmy... - przez chwilę udawała zamyśloną - tak? No nie wiem, może nagle okazało się, że jesteś potężnym Archonem, w dodatku masz sześć tysięcy lat?!

- Wybacz, że ci nie powiedziałem.

- Łatwo ci mówić. To tak jakbym ja nagle okazała się, nie wiem, rusałką, która chce cię zjeść, czy coś - założyła ręce na piersiach i wydęła usta. Normalnie miałaby należyty szacunek do tak ważnej persony, ale teraz panowały nad nią emocje.

Jednak Zhongli nie chciał, żeby jego... Pozycja wpłynęła na ich relacje. Nie chciał budować muru między sobą a kolejną osobą.

Czuł się samotny.

Wiedział, że Akemi ma rację. Chcąc uspokoić emocje, poszedł w jakiś ciemny kąt, wziął kilka głębokich wdechów i zaczął myśleć nad czymś, cicho przy tym mamrocząc.

- Wiem, że pewnie jesteś na mnie zła, ale musimy się stąd wydostać. Będziesz współpracować? - Zignorowała go - proszę cię...

- Jesteś przecież potężnym bogiem, poradzisz sobie sam.

Westchnął.

- Signora ma moje gnosis.

- CO DO CHOLERY?! - dziewczyna aż stanęła z emocji.

- Niestety tak - jego mina zdradzała okropne poczucie winy, a to było dla rudowłosej, nie wiedzieć czemu, nie do zniesienia.

W jednej chwili wszystkie pretensje do Zhongliego zniknęły, zastąpione współczuciem.

Przez chwilę stała w miejscu i biła się z myślami. Już w tym czasie brunet zdążył odwrócić się i postawić pierwszy krok, ale coś go zatrzymało.

Został uwięziony w ciasnym, czułym uścisku Akemi.

- Przykro mi, Zhongli, przepraszam za to, jak się zachowałam. I obiecuję ci, że jeżeli nie razem, to sama odzyskam twoją gnosis.

- Akemi, to zbyt niebezpieczne.. - powiedział zaskoczony mężczyzna, po chwili oddając przytulasa.

- Nie jestem może jakaś potężna, ale zrobię to, bo nawet nie umiem sobie wyobrazić, przez co teraz przechodzisz. Napewno coś wymyślę.

- Nie puszczę cię samej, rozumiesz? - brunet popatrzył głęboko w rubinowe tęczówki dziewczyny.

Kurz po wypadku opadł niemal całkowicie, więc zobaczyli głęboki tunel prowadzący nie wiadomo gdzie. W środku było czarno, czuć było ciągnącą ze środka wilgoć.

- Powinniśmy tam iść?

- Chyba nie mamy innego wyjścia - puścił rudowłosą - co masz w tym plecaku?

- Trochę jedzenia i wody.. - zamyśliła się - miałam jeszcze wiaderko, ale nie wiem, co się z nim stało.

- To dobrze. Przynajmniej mam pewność, że nie będziesz bardzo głodna przez następnych kilka dni.

"Jak to 'będziesz'?"

- A co ty masz zamiar jeść..? - zapytała, układając ręce na biodrach.

- Sam nie wiem. Daj mi plecak, będę go niósł - Zhongli, jak widać, starał się zatroszczyć o szkarłatnooką, co się jej nie podobało, ze względu na to, że chciał przez to zaniedbać siebie.

- Zhongli. Ja też chcę się na coś przydać - zrobiła poważną minę.

- będziesz oświetlać drogę, dobrze?

Westchnęła, pstryknęła palcami, z których wydobył się pomarańczowy płomień i ruszyła w stronę ciemności.

- No chodź, Zhongli - powiedziała, gdy mężczyzna nie poszedł za nią do skalnego korytarza.

Przydreptał do rudowłosej.

- Mów, gdy coś będzie nie tak. I kiedy się zmęczysz - spojrzał na nią krótko i wszedł głębiej.

Poszła w jego ślady. Szli już długo, bardzo długo. Prawdopodobnie było już koło godziny dwudziestej pierwszej.

- Zhongli... - ziewnęła - jestem troszkę zmęczona...

Brunet rozejrzał się. Nad nimi wisiały korzenie, bardzo dużo korzeni, ale nie to było teraz jego głównym celem.

Gdy znalazł małe zagłębienie w skale, które wydawało się być niemal idealnie, aby pomieścić ich dwójkę, złapał dziewczynę za nadgarstek i pociągnął w tamtą stronę.

- Myślisz, że powinniśmy rozpalić ognisko? - powiedziała lekko zaspanym głosem do bruneta.

- Jeśli chcesz - zerwał ze sklepienia korzeń - jak sądzisz, długo będzie się palić?

Popatrzyła zmęczonym wzrokiem na zdobycz Zhongliego.

- Długo się palą, a później zostawiają gorący żar na dłuższy czas.

- Wyśmienicie - zerwał jeszcze kilka, ułożył niesforne korzenie w kamiennym okręgu, który sporządziła Akemi.

Rudowłosa podpaliła je dość sprawnie.

Zhongli, jak szybko usiadł, tak szybko wstał.

- Widziałaś gdzieś tutaj mech? Posadzka jest bardzo zimna, a nie chcę, żebyś się przeziębiła.

Akemi, na wpół śpiąca, przetworzyła pytanie i rozejrzała się dookoła.

- Musiałbyś się cofnąć kawałek, bo tutaj nic nie ma, ale chyba wcześniej widziałam - ziewnęła ponownie.

- Poczekaj tu na mnie - mężczyzna ruszył sam, wiedział, że wiele nie zobaczy, jednak miał świadomość, że Akemi jest wykończona chodzeniem i używaniem wizji, więc kazał jej zostać.

Gdy wyczuł mech pod dłonią, delikatnie zerwał go ze ściany. Udało mu się zebrać spory płat, możliwe, że oboje się na nim zmieszczą.

Poczłapał do szkarłatnookiej, która zdążyła niemalże zasnąć na stojąco.

- Znalazłem - mimo, że powiedział cicho, gwałtownie wyrwał rudowłosą z transu. Aż podskoczyła ze strachu.

- Świetnie... - odparła zaspanym tonem.

Mężczyzna ułożył mech w zagłębieniu. Gestem ręki przywołał do siebie towarzyszkę, która posłusznie podeszła o usiadła obok niego. Podkurczyła kolana pod brodę i, cała drżąca, usiłowała zasnąć.

- Zimno ci, prawda?

W odpowiedzi tylko kiwnęła głową. Zhongli objął ją ramieniem, na co ona chętnie przykleiła się do jego ciała, które w zimnej jaskini zdawało się aż promieniować ciepłem.

- Jeśli chcesz, mogę oddać ci moj płaszcz - już chciał go ściągać, gdy dziewczyna zaprzeczyła.

- nie trzeba, przeżyję.

Jednak ściągnął go i okrył rudowłosą. Widział, jak rozgrzała się i rozluźniła, a w konsekwencji wykończona, zasnęła.

Akemi: Krwawa Róża (Metanoia) | Genshin Impact Where stories live. Discover now