27.

84 7 7
                                    

"Jeśli przyjdzie po te pieniądze, nie dawaj mu wszystkiego na raz, dobrze?
Po prostu w miarę możliwości spędź z nim trochę czasu. Poza mną i Hu Tao, która jest ostatnio bardzo zmęczona, nie ma nikogo, z kim mógłby spędzić czas. Dziękuję za pomoc :)
Childe"

"Zabiję go za ten uśmiech, przysięgam."

Nie dała mu worka. Westchnęła ciężko, gdyż bardzo nie chciała robić nic związanego z jej ulubionym historykiem, jednak... Zrobiło jej się go żal. Nie miał przyjaciół ani pieniędzy, więc jej miękkie serduszko i empatia wzięły górę nad własnym interesem.

Uśmiechnęła się niezręcznie.

- Może chcesz wyjść ze mną gdy skończę pracę? Oczywiście ty wybierasz i ty prowadzisz. Nie znam jeszcze dobrze portu.

"Zabiję cię ty rudy... Wkopałeś mnie."

- Myślałem, że za mną nie przepadasz, jednak chętnie spędzę z tobą trochę czasu, Akemi - Jego oczy odzyskały blask, wyprostował się - o której mam po ciebie przyjść?

- Przed kwiaciarnią jest napisane, że jest otwarte do siedemnastej. Tylko ja tu pracuję.

- Oh, tak, jasne. Do zobaczenia później.

Wyszedł.

Dziewczyna wróciła do jedzenia kanapek z pomidorem, jednakże nie o konsystencji mułu.
___________________________________________

"Błagam, skończ już."

"Jest już pół godziny po zamknięciu, a ty dalej wybierasz jeden głupi kwiat."

Jakiś zmachany człowiek wbiegł do kwiaciarni.

- Dzień dobry, ja wiem, jest już po zamknięciu, ale to ważne.. załapałbym się jeszcze? Błagam... - wysapał.

Akemi po raz kolejny tego dnia nie miała serca odmówić.

- No dobrze, ale prosiłabym się spieszyć. Jest prawie czterdzieści minut po zamknięciu, a ja jestem umówiona.

Mężczyzna uśmiechnął się z ulgą.

- Dziękuję, jest pani wybawicielką, nigdzie indziej nie chcieli mi sprzedać.

- Może mogę jakoś panu doradzić?

- Widzę, że jest już pani zajęta kimś innym, nie chcę przeszkadzać..

- Pani wybiera po prostu najładniejszą lilię i tak nic nie jestem w stanie więcej pomóc. Czego pan szuka?

- Czegoś olśniewającego. Najlepiej róży, czerwonej lub różowej.. - Spojrzał w stronę lady, gdzie akurat Akemi zostawiła swój catalyst, który czyściła w przerwie.

Nie używa go, więc nawet zdematerializowany się kurzy.

- Czegoś... Takiego - wskazał na smoczą różę.

- To... Nie jest na sprzedaż...

- Niech pani się zlituje, proszę..

- To catalyst, nie mogę jej oddać - machnęła dłonią, a broń zniknęła.

- Bardzo przepraszam, nie wiedziałem - wyglądał na skrępowanego.

- Nic się nie stało, naprawdę. Ale jeśli szuka pan pięknych róż, mamy tu kilka rzadkich okazów. Na przykład kilka sztuk wilczej róży importowanej z inazumy.

- Mógłbym je zobaczyć?

- Oczywiście. Polecam sprawdzić odcień w ciemności, róże emitują lekkie światło.

- Cudownie! Myślę że jej się spodobają - zaczął szukać odpowiedniego kwiatka, kiedy do środka wszedł Zhongli.

- Akemi, skończyłaś pracę ponad pół godziny temu, czekam na ciebie już długo - ogarnął wzrokiem kwiaciarnię, po czym wzrokiem wrócił do szkarłatnookiej. Jego spojrzenie mówiło samo za siebie.

- Przepraszam, nie mam serca ich wygonić... - jak zazwyczaj zaczęła bawić się kosmykiem włosów.

Wtedy mężczyzna, który wybierał różę podszedł do Akemi.

- Przepraszam, że przeszkadzam w rozmowie, ale już chciałbym dokonać zakupu - szczerzył się dumny ze swojego wyboru.

- Oczywiście-

- Chwila, chwila, młody człowieku. Ja byłam pierwsza, poczekaj na swoją kolej - starsza pani, która szukała odpowiedniej lilii od prawie godziny spojrzała zbulwersowana na klienta, który, aby uniknąć kłótni, po prostu odparł jej krótko.

- Nie ma problemu, może pani iść przede mną...

- No to sobie poczekasz, ty niewychowany...

- Proszę się powstrzymać - Rudowłosa wtrąciła się, zirytowana zachowaniem konsumentki.

- Myślałam, że chociaż ty jesteś przyzwoitą osobą, jednak jesteś tak samo beznadziejna jak on.

- Proszę opuścić lokal - w głosie Zhongliego dało się usłyszeć nutę gniewu.

- Kimże ty jesteś żeby mi rozkazywać?! - kobieta zdenerwowała się nie na żarty, jednak ani Akemi, ani Zhongli nie wzięli jej na poważnie.

- Poprosiłem panią o wyjście z lokalu.

- Czy ja wyglądam jakby mnie to obchodziło?

Szkarłatnooka zdążyła już obsłużyć mężczyznę z różyczką, podeszła do kłócących się ludzi.

- Zamykam czy tego pani chce, czy nie. Na ten moment nie będę już pani obsługiwać, dziękuję za odwiedzenie sklepu.

Ruszyła szybkim krokiem do wyjścia i otworzyła drzwi, czekając, aż wszyscy wyjdą ze środka. Gdy starsza pani odeszła już dalej, Zhongli zaczął narzekać na nią pod nosem, jednak rudowłosa wszystko słyszała i śmiała się pod nosem.

- Bawi cię to? - spojrzał na nią z uniesionymi brawiami.

- Trochę...

- Chciałabyś posłuchać trochę więcej o historii Liyue?

Akemi zaśmiała się.

- Dobry żart.

Jednak brunet wyglądał poważnie. Patrzył na nią lekko smutnym wzrokiem.

- Nie żartowałem.

Akemi poczerwieniała lekko.

- Wybacz...

- Nic się nie stało - ruszył dalej, w kierunku restauracji.

Akemi znowu zrobiło się przykro patrząc na to, że nie miał on nikogo, z kim mógłby porozmawiać o historii.

Westchnął ciężko, z lekkim smutkiem.

- Zhongli?

- Słucham? - spojrzał na nią, w miarę możliwości, bez emocji.

- Opowiesz mi o Inn?

Akemi wydawało się, że lekko się ożywił.

- Z przyjemnością. Jednak najpierw usiądźmy, to może chwilę zająć.

Zamówili jedzenie, o dziwo okazało się, że lubią tą samą herbatę, więc oczywiście czajnik herbaty i rudowłosa znowu zaczęła słuchać baaaaardzo długiego wykładu z historii.

Podziwiała jego pamięć, bo połowy z tych faktów nie zapamiętałaby nawet w tysiąc lat, a Zhongli wcale nie wyglądał na takiego, co uczył się tego tyle czasu.

Akemi: Krwawa Róża (Metanoia) | Genshin Impact Where stories live. Discover now