ROZDZIAŁ 46

133 16 0
                                    


-Luna dobrze się czujesz ? – podbiegli do mnie wszyscy. Ręce tak mi się trzęsły jakby były zrobione z galarety. Patrzyłam pusty wzrokiem na ciało pod moimi nogami .Wiedziałam, że zrobiłam dobrze, ale pierwszy raz życiu kogoś zabiłam. To były dla mnie ogromne emocje, mimo tego, że to był potwór –Luna – poczułam dotyk na ramieniu i dopiero się ocknęłam

-Tak, tak wszystko dobrze –westchnęłam pod nosem i ruszyłam do przodu w dalszą drogę .Moje ciało było dalej obolałe i każdy krok sprawiał mi ból. Doszliśmy w końcu do polany, odwróciłam się do moich przyjaciół, ale nikogo za mną nie było na dodatek zaczęła pojawiać się gęsta mgła.

-Nan ? –zaczęłam wołać, ale nie było słychać żadnej odpowiedzi tylko puste echo –Aurora ?- zaczęłam się denerwować i przestałam czuć się komfortowo. Mgła była coraz większa , a ja dosłownie nie widziałam nic poza czubkiem swoich butów. Czaiło się zło, a my byliśmy rozdzieleni co nie wróżyło nic dobrego. Zaczęłam iść przed siebie. Parę razy potknęłam się o coś, ale na szczęście nie były to ciała żadnego z moich przyjaciół.

-Luna?- zaczęłam się rozglądać, ale nikogo nie dostrzegłam, momentalnie w moich oczach pojawiły się łzy. Doskonale znałam tego głos


-Ares? Gdzie jesteś ?

-Uciekaj stąd

-Co? Ale gdzie ty jesteś? – po raz kolejny się rozglądnęłam, ale nic. W końcu go zobaczyłam . Biegł w moją stronę, a z jego policzka sączyła się krew

-Mówiłem ci, że masz uciekać – złapał mnie za rękę i z całej siły zaczął mnie za sobą ciągnąć . Jednak po chwili zatrzymaliśmy się gwałtownie, a przed nami pojawiła się jakaś postać . Momentalnie poczułam ogromny gorąc. Ares złapał mnie rękami za twarz i popatrzył prosto w oczy – Nie zadawaj głupich pytań, tylko raz mnie posłuchaj. Ja tu zostaje, a ty masz jak najszybciej biegnąć w stronę zamku i znaleźć Aurore i Alexa

-Co? Ja cię tutaj nie zostawię – pokręciłam od razu głową. Ares uśmiechnął się lekko w moją stronę i to byłoby na tyle bo po chwili leżał na ziemi powalony przez to coś . Chciałam koło niego kucnąć i sprawdzić czy wszystko w porządku, ale również zostałam powalona. Kiedy chciałam się podnieść, na mojej klatce piersiowej pojawiła się noga, a nad twarzą miałam twarz demona. W życiu nie myślałam, że takie coś istnieje, ja nigdy nie mogłam oglądać takich filmów. Tymczasem nad moją twarzą znajduje się jakiś stwór z czerwonym pyskiem, z długimi zębami a na głowie ma rogi . Zacisnęłam ręce w pięści i próbowałam się wyrwać, ale nic to nie dało, wzbudziło tylko pogardliwy śmiech demona.


-I co teraz księżniczko jakieś ostatnie słowa przed śmiercią ?-zakpił


-A weź spierdalaj – po raz kolejny wybuchnął śmiechem, wyciągnął w moim kierunku rękę z pazurami i złapał mnie za twarz . Miałam wrażenie jakby ktoś wylał na mnie wrzątek, a skóra momentalnie zaczęła mnie piec .

-Luna orientuj się – kiedy usłyszałam krzyk Nana momentalnie odetchnęłam z ulgą . Mężczyzna odwrócił uwagę demona, wtedy kopnęłam tego stwora z całej siły nogami aż się przewrócił. Nan leciał w moim kierunku razem z wiadrem wypełnionym wodą . Domyśliłam się o co chodzi, więc moją magią sprawiłam tak, że cała woda wylądowała na demonie . Po chwili było słychać przeraźliwy krzyk, a jak wykorzystując sytuacje pozbyłam się tego przeklętego stworzenia. Wbiłam miecz w jego klatkę, przez co po chwili byłam cała w czarnej mazi. Rzuciłam szybko okiem na mojego anioła stróża i posłałam mu lekki uśmiech . Kiedy emocje lekko opadły przypomniałam sobie o Aresie, odszukałam go wzorkiem, dalej leżał w tym samym miejscu bez ruchu. Bez wahania podbiegłam do niego a za mną stanął Nan . Ares był cały we krwi, a jego oddechy były spowolnione. Momentalnie w moich oczach pojawiły się łzy. Złapałam chłopaka za rękę i spuściłam głowę . Nan położył mi rękę na ramieniu . To naprawdę miał być koniec? Co prawda widziałam Aresa w moich wizjach, ale przyszłość da się zmienić i może właśnie nam się to udało i chłopak miał umrzeć ? Przecież tak nie może być, nawet nie zdążyłam wygarnąć mu to co o nim myślę . Nagle wokół niego pojawiła się żółta poświata, popatrzyłam na to zdezorientowana . Nan miał zamknięte oczy i trzymał swoją dłoń w okolicach serca Aresa.

-Co robisz?

-Ratuje tyłek mojej podopiecznej, żeby nie usychała z tęsknoty – w końcu otworzył oczy i popatrzył na mnie – nie ma za co


-Ale co ty zrobiłeś – kiedy zobaczyłam, że Ares ma otwarte oczy, aż przewróciłam się na ziemie, nie miałam za daleko bo praktycznie na niej siedziałam

-O Jezu, ale jak – mój anioł stróż wzruszył ramionami, nie zastanawiałam się długo po prostu go przytuliłam, a potem zrobiłam to samo z Aresem

-Wiem, że mnie kochasz, ale nie musisz mnie dusić – na te słowa wręcz zamarłam, ale nie puszczałam z rąk chłopaka, żeby nie widział mojej miny

-Dlaczego tak uważasz ?

-Bo ja cię kocham, a skoro jesteś moją bratnią duszą to ty też musisz

-Dobrze gołąbeczki, później sobie wyznacie miłość teraz musimy znaleźć resztę, a jak widzicie będzie ciężko, dlatego musimy trzymać się razem – pokiwałam głowa i wyciągnęłam rękę w kierunku Aresa, żeby pomóc mu wstać. Oczywiście chłopak ledwo co chodził, więc musiałam pomóc mu iść, co było ogromnie utrudnione bo nie był wcale lekki, a Nan szedł tak szybko jakby go opętało

-No idziecie czy nie ?

We among the starsWhere stories live. Discover now