ROZDZIAŁ 29

196 22 1
                                    


Miałam ochotę się roześmiać widząc kto przede mną stoi . Przetarłam oczy, ale on dalej tutaj stał . Nan przyglądał się wszystkiemu z założonymi rękami na klatce .

-Wy obaj jesteście w zmowie – powiedziałam przekonującym głosem –czymś mnie naćpaliście, żeby śniły mi się głupoty – podeszłam do mojego anioła i zaczęłam szczypać go po twarzy


-Co ty robisz ? –zapytał oburzony

-Próbuje ściągnąć ci maskę z twarzy – warknęłam i coraz mocniej zaczęłam ciągnąć go za skórę, ale nic nie drgnęło – czym to cholerstwo przykleiłeś

-Zostaw moją twarz w spokoju – próbował mnie lekko odciągnąć, sama miałam zamiar go puścić, ale przed czym to zrobiłam stanęłam mu z całej siły na stopie

-A ty? Bawicie cię to, że wyprowadzasz mnie z równowagi . Zrozumiałam to, że mnie nie cierpisz i nie chcesz, żebym przyjaźniła się z twoim rodzeństwem, ale to nie jest powód, żeby mnie czymś naćpać

-Niczym cię nie naćpałem – rzucił oburzony

-Wszystko jasne wtedy co wyszłam do łazienki dosypałeś mi czegoś do herbaty – usłyszałam parsknięcie śmiechem , odwróciłam się w kierunku Nana

-Bawi cię to ? Udawało wam się mnie wkręcić super, a teraz wracam do domu – rzuciłam i zaczęłam kierować się w stronę lasu , jednak z impetem z całej siły w coś przywaliła i przewróciłam się na ziemię . Podniosłam głowę , ale tutaj nic nie było , spróbowałam iść dalej, ale znów to samo. Odwróciłam się w stronę tych idiotów . Nan trzymał rękę z której świecił jakiś blask

-Ile jeszcze te narkotyki będą działaś. Chce wiedzieć czy jak zrobię badania krwi to jeszcze wyjdą i z tym papierkiem będę mogła udać się do taty na komisariat

-Wysłuchasz mnie czy nie ? –popatrzyłam na Aresa i zaczęłam udawać, że się zastanawiam


-Hm? Nie – odpowiedziałam

-No cóż nie masz wyjścia bo ja cię nie wypuszczę – popatrzyłam na Nana z mordem w oczach

-Dzięki mój aniele stróżu – usiadłam na ziemi i popatrzyłam na nich wyczekująco – no więc ? –Ares i Nan popatrzyli na siebie i kiwnęli głowami , miałam ochotę parsknąć pod nosem. Ares ściągnął z swej ręki bransoletki, o które kiedyś go pytałam , wtedy wokół niego pojawił się niebieski blask, a zaraz potem zniknął, co jeszcze bardziej utwierdziło mnie przekonaniu, że muszę być pod wpływem narkotyków.


-Widziałaś prawda ?

-No i co to ma do rzeczy

-Ty masz taką samą aurę, a to oznacza, że jesteśmy bratnimi duszami

-A to oznacza, że ty jesteś ksieciem i to niby ja jestem twoją przeznaczoną, dzięki której obydwoje pokonamy zło . Później mam się z tobą ożenić i zasiąść na tronie i władać tym miasteczkiem – rzuciłam z sarkazmem

-Tak dokładnie tak – parsknęłam pod nosem

-Nawet nie ma takiej opcji . Zresztą ja mam chłopaka, a ty w ogóle nie jesteś w moim typie i w ogóle to nawet palcem bym cię nie tknęła – Nan parsknął śmiechem

-Przecież ty nie masz chłopaka – rzucił

-Oczywiście, że mam

-Nie zapominaj, że ja zawsze jestem przy tobie i o wszystkim wiem – miałam ochotę podejść do niego i przywalić mu w twarz, ale w tedy miałabym wrażenie, że bije samą siebie

-Najwidoczniej mój drogi nie wiesz wszystkiego – podsumowałam – także przykro mi Ares znajdź sobie inna kandydatkę z która to zło pokonasz. Właśnie przecież ty masz dziewczynę, dlaczego nie zrobisz tego z nią

-To nie jest moja dziewczyna – powiedział zirytowany

-Ale po co ty mi się tłumaczysz nic mnie to nie obchodzi

-Wy obydwoje jesteście nie normalni – podsumował Nan i popchnął Ares tak ,że wleciał wprost na mnie i obydwoje przewróciliśmy się na ziemię .


-Złaź ze mnie – warknęłam, chłopak bez słowa wstał, podał mi rękę, żeby mi pomóc ale ją zignorowałam – a ty się ogarnij nie chcesz poznać mojego gniewu – stanęliśmy w ciszy i mierzyliśmy się wzrokiem. Trochę dziwnie było patrzeć w swoje męskie odbicie – mógłbyś ściągnąć tą ścianę czy co to jest bo chciałabym wrócić do domu

-Nie

-Czyli rozumiem, że będziemy tutaj tak stać

-Tak

-Świetnie – Ares wyciągnął w moim kierunku rękę, popatrzyłam na niego jak na debila – zabieraj tą rękę

-Chce ci tylko coś pokazać – powiedział wyraźnie zasmucony ? Niby czym, że powiedziałam mu, żeby sobie szukał innej frajerki ?

-A ja nie chce nic widzieć –odburknęłam, ale chłopak dalej nie sprzątnął tej ręki, dla świętego spokoju podałam mu swoją – pokazuj mi to co chciałeś pokazać i puście mnie w końcu do domu – Ares nic nie robił sobie z moich wrzasków, pociągnął mnie tak za rękę, że wylądowałam w jego ramionach

-Czujesz to ? – Nan parsknął śmiechem

-Jesteś moim aniołem stróżem a ten człowiek narusza moją przestrzeń osobistą zabierz go ode mnie

-Nie mogę – odpowiedział i odwrócił wzrok- ja nie mogę walczyć z przeznaczeniem – westchnęłam i próbowałam wyrwać się z ramion Aresa, ale nawet nie mogłam ich pchnąć

-No to co maleństwo powiesz w końcu co czujesz ?

-Jedyne co czuje, to jakieś damskie perfumy którymi śmierdzisz – odpowiedziałam – chyba fiołkowe

-Dobrze czujesz bo to nasz zapach

-Dobra okej lubię fiołki i mam taki perfumy, ale jakim cudem ty nimi śmierdzisz – nie widziałam wyrazu jego twarzy, ale miałam wrażenie, że się uśmiecha

-To nasz zapach –zaczął – w naszym świecie kiedy spotka się bratnią duszę osobiście, automatycznie przechodzi na ciebie zapach, a twój wcześniejszy zanika

-Według twojej logiki chyba powinnam mieć twój zapach


-Kiedy wiedziałam, że jesteś moja bratnia duszą nie miałaś swojego naszyjnika, dlatego poczułem twój zapach . Ty nie czułaś mojego bo maskowały je bransoletki . Dlatego na mnie przeszedł twój zapach bo go nie maskowałaś no i tak już zostanie

-I bardzo dobrze nie miałabym ochoty śmierdzieć męskimi perfumami – podsumowałam – to skoro już odpowiedziałam na twoje pytanie możesz mnie już w końcu puścić

-Nie musisz powiedzieć co jeszcze czujesz –Nan odszedł kawałek od nas i spacerował po polanie

-Znowu jesteś gorący, a to nie jest normalne

-Tym się teraz nie przejmuj kiedyś wytłumaczę ci dlaczego tak jest . Chcesz coś jeszcze dodać ? – oprócz tego, że serce wali mi jakbym przebiegła maraton chyba nie, ale przecież mu o tym nie powiem

-Już nic – odsunął się trochę tak, ze widziałam jego twarz, ale dalej trzymał mnie za ręce

-Kłamiesz – odpowiedział z chytrym uśmiechem – czułem jak waliło ci serce – nie wiedziałam za bardzo co powiedzieć , wtedy Ares złapał moja dłoń i położył na swojej klatce. Czułam je doskonale jak jego uderza dokładnie tak samo jak moje


-Teraz chyba powinnaś mi uwierzyć . Jestem twoją bratnią duszą i doskonale czuję twoje emocję .Wiem, że dla ciebie jest to trudne, ale nie wpadliśmy na siebie bez powodu, tak samo jak to,że nie bez powodu zostaliśmy sobie przypisani 

We among the starsWhere stories live. Discover now