ROZDZIAŁ 30

211 21 1
                                    


Ares patrzył mi prosto w oczy, speszona spuściłam wzrok . Przez chwilę patrzyłam w ciszy w ziemię .


-Mogę iść do domu ? –zapytałam . Poczułam, że chłopak mnie puszcza, na co odetchnęłam z ulgą . Bez żadnego słowa zaczęłam wracać do domu .Praktycznie wręcz wbiegłam, chciałam jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju . Nie zwracałam uwagi na to czy babcia i tata się obudzą . Wbiegłam szybko po schodach, nie wiem jakim cudem potknęłam się o ostatni schodek i upadłam twarzą na dywan .Usłyszałam charakterystyczne chrupnięcie i już wiedziałam, że to nie wróży nic dobrego. Dotknęłam ręką nosa i zobaczyłam na niej krew . Nos zaczynał pulsować .Nie wiele myśląc wbiegłam do taty i zaczęłam nim potrząsać, ale spał jak zabity .Pieprzony Nan rzucił na niego ten sen . Wbiegłam do łazienki i złapałam pierwszy lepszy ręcznik, żeby przyłożyć go do nosa . Co teraz zrobić myśl Luna myśl . Nie mogę sama jechać do szpitala, a zresztą nawet nie wiem gdzie to jest . Próbowałam jeszcze raz obudzić tatę, ale dalej nie było żadnego efektu . Pozostała mi ostatnia deska ratunku, musiałam zadzwonić do Damona, chłopak jednak nie odebrał . Zabrałam swoje dokumenty z biurka i musiałam jechać sama . Krew dalej leciała, a ręcznik wyglądał jakbym kogoś zamordowała i starała się zatrzeć ślady . W samochodzie już włączyłam na telefonie mapy i wpisałam adres najbliższego szpitala . Nie jechało się łatwo, nie miałam opanowanej jazdy autem trzymając jedną ręką kierownicę . Po dłuższej chwili udało mi się dojechać do szpitala .Na szczęście wszystko było opisane i wiedziała w która mam się udać stronę ,żeby dotrzeć na SOR. Chyba miałam więcej szczęścia niż rozumu, bo w sali akurat była jedna osoba, a potem przyjdzie moja kolej . Recepcjonistka posłała mi słaby uśmiech i zarejestrowała w komputerze . Trzymałam w dłoni telefon i zauważyłam, że dzwoni Damon

-Halo ?
-Luna przepraszam miałem wyciszony telefon a zostawiłem go w pokoju i nie widziałem ,że dzwonisz – zaczął się tłumaczyć – coś się stało

-No tak jakby złamałam nos – powiedziałam nie wyraźnie bo dalej trzymałam ręcznik przy nosie – nie mogłam dobudzić taty, a nie wiedziałam gdzie jest szpital dlatego zadzwoniłam . Już sobie poradziłam czekam w kolejce

-Prowadziłaś sama auto ?

-Tak

-Zaraz do ciebie przyjadę – zaproponował

-Nie trzeba idź spać, poradzę sobie, ale bardzo dziękuję za propozycję


-Napisz do mnie jak wyjdziesz ze szpitala . A powiesz mi co ty właściwie zrobiłaś

-Potknęłam się o schody i poleciałam twarzą na podłogę – Damon głośno westchnął, z gabinetu wyszła osoba i była moja kolej – napisze jak wyjdę – powiedziałam i zakończyłam połączenie nie czekając na odpowiedź . W środku siedział młody mężczyzna w fartuchu, kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się w moją stronę i gestem ręki wskazał na krzesło.

-Widzę, że impreza była udana – zapewne bym się uśmiechnęła, gdyby nie bolał mnie nos

-Raczej nie udane urodziny –dodałam

-W takim razie zobaczymy co się stało – podszedł do mnie więc stanęłam i odstawiłam ręcznik od nosa – no nieźle

-Pan w ogóle jest lekarze? – zapytałam na co parsknął śmiechem

-Rezydentem, ale proszę mi zaufać nie pierwszy raz widzę złamany nos

-Czyli jest złamany ?

-Niestety, ale tak . Teraz udamy się zrobić RTG i zobaczymy czy wystarczy go tylko nastawić, czy będzie potrzebna operacja – spuściłam głowę i pomaszerowałam za lekarzem .Przez chwilę wokół niego pojawiła się różowa poświata, zaraz potem zniknęła. Weszliśmy do pomieszczenia, w którym siedział inny mężczyzna . Gdy nas zobaczył od razu wstał z krzesła

We among the starsWhere stories live. Discover now