Rozdział 32

2K 85 15
                                    

Mary

Utrzymałam kontakt wzrokowy z dziewczynką leżącą obok mnie. Jose uniosła wysoko rączki i zaczęła skubać kosmyki moich włosów. Delikatnie się przesunęłam by zabrać je z jej uścisku, jednak pociągnęła tak mocno, że syknęłam.

- Jose!

Zachichotała i pomachała malutkimi nóżkami, dzięki niej nie tęskniłam tak bardzo za Riley.

- Jose, puść - syknęłam. Delikatnie otworzyła rączkę a kosmyk wypadł. Westchnęłam i wyprostowałam się, mała była jak bomba atomowa, w każdym momencie mogła zacząć płakać, bądź piszczeć.

Fuknęłam pod nosem patrząc na zegarek, dobijała już osiemnasta. Pieprzony gnój, Maksim obiecał, że wróci wcześniej, i zajmie się Jose. Byłam nawet zła na jego matkę, która odkąd się ulotniła nie dała żadnego znaku życia. W pewnym momencie mój telefon wydał z siebie dźwięk, Sięgnęłam po niego z przeciągłym jękiem i odblokowałam.

Od: Nieznany

Pilnuj się laleczko, nawet w tej przeklętej rezydencji zdołam cię zajebać.

Przełknęłam głośno ślinę, to był już trzeci SMS tamtego dnia, chyba pierwszy raz w życiu zaczęłam panikować, nie wiedziałam kompletnie co robić. Przez poprzednie dni, była cisza, i naprawdę myślałam, że to była pomyłka, jednak nie. Wszystko co pisał anonim zdawało się być jak jebany horror. Śmierć, gwałt i co najgorsze strata rodziny. Te słowa dość często przewijały się w jego wiadomościach.

Przetarłam dłońmi twarz, zerknęłam z ukosa na niemowlę które po jakże szalonej zabawie zaczynało zasypiać. Jeden plus...

Nagle drzwi wejściowe rezydencji otworzyły się z hukiem. Podskoczyłam lekko na kanapie i położyłam rękę na klatce piersiowej.

- Czy ja dobrze widzę? Mary Garcia się czegoś przestraszyła? - głos Maksima przesiąknięty był gniewem, dało się to wyczuć na milę. Chodź to nie była przecież nowość, to jednak odczuwałam coś dziwnego.

- Och, zamknij się paszczurze - warknęłam wściekła - Jose śpi!

Starł kciukiem kropelki potu z czoła i podszedł do dziewczynki. Wziął ją na ręce i ruszył w kierunku schodów. No dobra, musiałam przyznać jedno. Maksimowi nawet pasowało dziecko, ale czułam, że jakby miał swoje to byłby koszmar, nie okiełznane zło.

Zapatrzyłam się w stronę kominka w którym skwierczało drewno. Musiałam jakoś dowiedzieć się kim była tajemnicza osoba, nie chciałam sprowadzać na swoją rodzinę i otoczenie niepotrzebnych kłopotów. Nauczyłam się walczyć sama o swoje. Chodź może Maksimowi potrzebny był porządny kop w pośladki.

- Masz - przed moimi oczami pojawiła się wypełniona do połowy lampka wina, zaskoczona uniosłam wzrok na bruneta który niebieskimi oczami skanował moją twarz - Dziś uznajmy, że mam dobry dzień dla...dla takich jak ty - westchnął i upił delikatnie alkohol ze swojej szklanki, oczywiście było to whisky.

Wzięłam szkło, i wypiłam wszystko naraz. Odstawiłam naczynie na stolik i położyłam obok swoje gołe stopy. Zamknęłam powieki rozkoszując się nastałą ciszą, nawet szkodnik siedzący obok nie przeszkadzał mi w jakimś dużym stopniu.

Telefon leżący obok dał ponownie o sobie znać. Postanowiłam grać nie wzruszoną, chodź korciło by zerknąć. Uchyliłam jedno oko i wzięłam IPhona do ręki.

Od: Nieznany

Romantyczny wieczór, z mężem, Mary? Życzymy wszystkiego co najlepsze piękna. Zobaczymy się niedługo.

Życzymy? Czyli było tych osób więcej? Ośmieliłam się zablokować numer, sądziłam, że uporczywe nękanie ustanie jednak, nie.

Minęło dwa dni, w przeciągu którym nie robiłam nic prócz opiekowania się Jose, oraz rozmów z Georgią, Holdy, Angel czy matką. We trzy widząc moją twarz przez kamerę laptopa pytały czy Maksim mi coś zrobił.

Problem był w tym, że brunet nie zwracał tak naprawdę na mnie uwagi, nawet sama odpuściłam w naszej wojnie przez to, że pieprzone wiadomości nie ustępowały, wręcz przeciwnie. Nasilały się z każdą chwilą.

Potrafiłam dostawać głuche telefony w środku nocy, czasami słyszałam płacz dziecka. Wydawało się być to na tyle przerażające, że zaczęłam się nawet bać o to małe stworzenie które miało pokoik obok Maksima. Postanowiłam się sama przenieść bliżej by mieć w pełni kontrolę nad tym co się działo, chodź nie było łatwo. Samą mnie to przerastało do tego stopnia, że bez butelki wina nie mogłam się skupić na niczym.

Za oknem zachodziło słońce, odczuwałam jeszcze większe zmęczenie i zamknęłam obolałe powieki. Potrzebowałam odpoczynku, Jose przez cały dzień płakała, a ja, kurwa wypruwałam z siebie siódme poty by ją uspokoić.

Kurwa, byłam w pieprzonej pułapce...Miałam być silna, i taka byłam ale czasami jak typowy człowiek potrzebowałam odpoczynku. Ziewnęłam i opadłam na miękki materac w swoim pokoju.

- Mary! - ledwo co kontaktowałam, w głowie zaczęło mi szumieć - Ej, Mary, mam zadzwonić do Maksima? - jak przez mgłę zdołałam zdiagnozować głos należący do Xaviera.

- N...nie, nie do niego - wymamrotałam czując się coraz gorzej. Mój żołądek kumulował się do tego stopnia, że opadnięta z sił zwymiotowałam na panele obok.

Nie wiedziałam co się działo, nagle przestałam czuć, przestałam czuć cokolwiek, a jedyne co robiłam to unosiłam się jak na wietrze, ku jasnemu światłu. 

Zawirowani w sobie |18+Where stories live. Discover now