Rozdział 30

2.2K 90 10
                                    

Mary

- Pończochy, paski, stringi, stanik...- zaczęłam wymieniać wszystkie potrzebne mi rzeczy na noc. Spojrzałam na zegarek, dobijała dwunasta w nocy, czas zdawał się być idealny by pójść do jego sypialni i pokazać mu gdzie jego miejsce.

Tak się cudownie składało, że w moje seksowne dłonie wpadły kajdanki z różowym futerkiem. Moja bielizna była w tym samym kolorze. Zerknęłam na swoje odbicie w lustrze. Wypielęgnowana skóra, i tatuaże wydawały się być jak jebany, nieskazitelny skarb którego nie mógł mieć Maksim Szewczenko.

Pochyliłam się by założyć na siebie wcześniej przygotowany zestaw, przez mój sen wpadł mi do głowy jeszcze pewien pomysł, a mianowicie maska. Maska z motywem słodkiej kotki, z dodatkiem diamencików.

Nawet nie zarzucałam na siebie szlafroka, w samej bieliźnie na wysokich, złotych szpilkach udałam się do jego pokoju. Zapewne pytania skąd wiedziała, otóż spieszę z odpowiedzią. Słodka służąca którą pieprzył w kąciku udzieliła mi odpowiedzi.

Stanęłam przed drzwiami na samym końcu korytarza i je lekko uchyliłam, w środku panowały egipskie ciemności. Zacisnęłam dłonie na kajdankach by nie narobić szumu i nie obudzić cymbała. Byłam lekko zaskoczona tym, że jego klatka piersiowa spokojnie unosiła się podczas gdy oświetlała ją lampka stojąca na stoliku nocnym. Domknęłam drzwi i czym prędzej podeszłam do łóżka, złapałam jego nadgarstki i je razem zczepiłam.

- A mam cię chuju, i co teraz?! - nie omieszkałam się krzyknąć nad jego uchem. Zza paska wyjęłam lubrykant i wycisnęłam mu całą zawartość na twarz.

Otworzył swoje niebieskie oczy, a długie, czarne rzęsy się lekko skleiły przez ciecz. Chciał potrzeć oczy jednak nie mógł.

Gwałtownie zaczął się szarpać, a ja zaczęłam zginać się ze śmiechu. Nigdy wcześniej nie widziałam go w takiej panice.

- CO TY KURWA TU ROBISZ?

- Skarbie - pochyliłam się nad nim - Nie unoś się, serduszko ci jebnie, a ja je przecież chce wyrwać z ciebie żywego - słusznie zauważyłam. Jakimś cudem bez mojej pomocy usiadł i dmuchnął by włosy z jego czoła uniosły się na bok.

Skanował mnie wzrokiem, a lubrykant spływał mu po policzku. Postanowiłam sięgnąć po szklankę whisky która stała obok. Maksim był zapewne od niej uzależniony, pił non stop.

Wychyliłam wszystko naraz i odstawiłam puste szkło. Złapałam między dłonie twarz bruneta i przyjrzałam mu się.

- Wspomniałeś dziś coś o dziwkach, kochanie - cmoknęłam w powietrzu.

- Nie chcesz wiedzieć co zrobię jak tylko się uwolnię z tych jebanych kajdanek!

- Możesz mnie cmoknąć w seksowny tyłek - specjalnie się wypięłam i klepnęłam w pośladek.

- Jesteś taką idiotką, że nawet nie wiesz na co się szykujesz.

- Nie mniej jednak ty jesteś jeszcze gorszym głupcem, masz na sobie wielki, ale to wielki gniew Nowaczenko - pochyliłam się znowu nad nim i przejechałam językiem po górnej wardze bruneta, poczułam jak drgną - Sądzisz, że nie wiem? Ten stary dziad w każdej chwili może cię dopaść, w każdy momencie, a wiesz co najlepsze? Może mu pomogę, przecież...

- Zamknij się! - wtedy stało się coś czego nie przewidziałam.

Blokada kajdanek puściła, a jego ręce gwałtownie oplotły mnie w pasie. Jak pieprzony sadysta popchnął mnie na materac, i zawisł nade mną. Lubrykant dalej ciekł po twarzy więc pewnym siebie ruchem rozerwał moje stringi i otarł się nimi!

Pisnęłam lekko panikując, nie sądziłam, że mógł posunąć się do tego.

- I co teraz? - zapytał unieruchamiając moje ręce nad głową.

- Gówno? - odparłam niepewnie.

Prychnął, zatrzymał swoje niebieskie tęczówki na moim tatuażu znajdującym się na ramieniu.

- Odetnę ten kawałek skóry jak będę wysyłał twojej rodzinie ostatnie rzeczy związane z tobą - docisnął mocno ręce do materaca, potem gwałtownie je puścił.

Odczuwałam przy nim dziwny dyskomfort, kurwa leżałam przed nim mając odkrytą cipkę! Sięgnęłam po materiał który leżał obok. Wykrzywiłam wargi i skierowałam oskarżycielsko palec w jego stronę.

- Odkupujesz je, śmieciu.

- Szkoda, że nie da się kupić mózgu - westchnął - To bym kupił ci od razu, albo lepiej zaoszczędzić pieniądze.

- Ha Ha. Kiedy miałam się zaśmiać, bo nie wiem - warknęłam.

- Zdejmij to gówno z twarzy, wyglądasz jak strach na wróble.

- Ciesz się, że nie założyłam ci tego, a miałam taki zamiar.

Pokręcił głową i przeczesał dłonią czarne włosy. Założył ręce na wysportowanej klatce piersiowej i zmrużył powieki.

- Jeszcze raz tu wejdziesz bez mojej zgody, to...

- To, co? - oblizałam górną wargę i zdjęłam z twarzy maskę. Rzuciłam nią w niego i odchyliłam się na łokciach.

- Już wiesz - pochylił się opierając dłonie na udach - Będę cię rżnął każdej nocy jak dziwkę.

- Będziesz się pieprzył sam ze sobą? To nie jest jakaś choroba, czy coś?

- Posłuchaj ty...

Nagle jak na zbawienie płacz Jose dotarł do nas zza ściany. Wyszedł z pokoju nie patrząc nawet na mnie.

- O kurwa - wzięłam głęboki wdech, i położyłam rękę na piersi.

Wstałam, lekko się zachwiałam ale czym prędzej, póki miałam okazję uciekłam z jego sypialni.

Boże mógł nie żartować. 

Zawirowani w sobie |18+Where stories live. Discover now