Rozdział 16

2.4K 87 8
                                    

Mary

Opadłam plecami na łóżko i zamknęłam powieki, w dalszym ciągu czułam na ustach smak warg Maksima. Modliłam się w duchu by zdecydował się już na powrót do Rosji.

To co się stało...nie miało mieć racji bytu. To nigdy nie powinno się zdarzyć. Nigdy, kurwa nigdy!

Całe szczęście Georgia wcześniej zabrała ode mnie Riley i miałam chwilę jedynie dla siebie. Musiałam wszystko przemyśleć. Moim wiernym kompanem do tego typu czynności była butelka białego wina która stała pośród złotych figur za szkłem wysokiego słupka.

Zeszłam z mebla i wyjęłam kieliszek z czerwoną nóżką. Sięgnęłam po alkohol i wyszłam przez panoramiczne okno do ogrodu. Zachodzące słońce otulało moje rozgrzane do czerwoności policzki sprawiając delikatny dyskomfort.

Usiadłam na schodkach, nalałam sobie wina i wypiłam wszystko jednym duszkiem. Zamknęłam powieki i odchyliłam głowę do tyłu. Zagryzłam wargę przypominając sobie o tym jak obydwoje, ja i Maksim uczestniczyliśmy w tej pieprzonej pogoni.

Nie chciałam myśleć co by było gdyby nie płacz dziewczynki. Zapewne z powodu dziwnego, nagłego podniecenia które skradło moje całkowite racjonalne myślenie wzięłoby kontrolę nad wszystkim.

Wszystko by zakończyło się źle, nikt tego przecież nie chciał!

Przynajmniej nie wtedy, Mary.

Przejechałam po górnej wardze czubkiem języka, a niekontrolowane westchnienie wydobyło się z moich ust.

Poczułam nagle dłoń na swoim braku. Otworzyłam gwałtownie powieki i zerknęłam za siebie by dowiedzieć się kto się tam znajdował.

Mosculio miał pokerową twarz.

- Coś się stało? - przełknęłam ślinę i otarłam kciukiem kącik ust.

Usiadł obok mnie nie spuszczając wzroku z mej twarzy. Czułam się lekko zawstydzona.

- Dlaczego siedzisz tu? Cała rodzina znajduje się w jadalni, jedzą już późniejszy obiad.

Prychnęłam i obróciłam głowę.

- Czy nie mogę mieć chwili spokoju? Też muszę odpocząć, jak każdy, normalny człowiek.

- Z alkoholem?

- A co ci do tego? Jestem dorosła, wiem co robię. Chcesz czegoś konkretnego ode mnie, czy zjawiłeś się tu jedynie po to by upominać mnie, że piję alkohol? - uniosłam brwi do góry, pokazując mu, że miałam głęboko gdzieś co sądził.

- Nie, po prostu jestem zaskoczony jakim wsparciem obdarzyłaś Maksima, wiem, że wasze stosunki nie są za dobre.

- Wybacz, ale nie jesteś osobą która...

Dopiero potem przypomniałam sobie rozmowę Maksima z Moscilio w której ten pierwszy nazwał mnie dziwką. Już wiedziałam do czego dążył.

- Mosculio - postanowiłam wziąć go pod włos - Czy rozmawiałeś kiedykolwiek o mnie z Maksimem? Tylko tak szczerze.

Podrapał się po karku i syknął.

- N..Nie, znaczy tak, ale to jedynie w dobrym znaczeniu - odpowiedział miotając się. Już wiedział, że się wkopał.

- Słyszałam was, wtedy w dzień balu - zrobiłam dziubek z ust i pokręciłam głową śmiejąc się pod nosem - Mógłbyś chodź raz nie kłamać.

Wstałam ze schodów i zostawiając nawet za sobą alkohol. Przyrodni brat wydawał się być strasznie irytującym człowiekiem jak na tamten moment.

Ominęłam jadalnię, i dyskretnie zamknęłam drzwi od pokoju. Zdjęłam z siebie koszulkę oraz spodenki. W samej bieliźnie położyłam się na satynowej pościeli i wypuściłam westchnienie.

Kurwa, nie dali mi nawet w spokoju odpocząć! Byłam wściekła. Gdy się obróciłam zdołałam zauważyć białą kartkę. Zmarszczyłam czoło, ponieważ nie przypominałam sobie o tym, bym cokolwiek takiego zostawiła w takim miejscu.

Wzięłam do ręki papier i zaczęłam czytać słowa które starannie, pochyłym pismem zostały tam napisane.

Dzięki, w sumie trochę jestem tchórzem i nie powiem ci tego patrząc prosto w oczy, ale...naprawdę, dzięki za to, że pomogłaś mi znaleźć zielone światełko, w tej całej sytuacji. Masz rację, co do Jose. Muszę być jej rycerzem, dlatego...

Nie ważne, po prostu dzięki.
Maksim.

Zacisnęłam mocno zęby, by jakiś pieprzony uśmiech nie wpłyną na moje usta. Dlaczego on musiał tak dziwnie na mnie działać? Ta sytuacja wymykała się spod kontroli mojej jak i jego.

Musiałam się odizolować od niego na dobre by nie nastąpiła po raz kolejny sytuacja która wymykała się spod naszej kontroli. Najgorsze jednak było to, że czułam do niego silny pociąg, z tego co wywnioskowałam on do mnie też, więc...

Jednak, nazwał mnie, kurwa dziwką! To dalej echem odbijało się w mojej głowie. Byłam pewna, że gdy spotkam go ponownie i pomyślę o owej sytuacji moja sukowata strona da o sobie znać.

***

- Pogrzeb Aleksa, i Aleksandry ma odbyć się za dwa dni. Musimy się wszyscy razem zorganizować i polecimy jednym odrzutowcem.

Ojciec zebrał każdego domownika w swoim gabinecie by powiadomić o tym. Nie chciałam lecieć, ale musiałam.

Z powodu żałoby rodzina powinna trzymać się razem i chodź nie znałam denatów obowiązkiem moim było towarzyszenie reszcie podczas pochówku.

Potarłam dłonią czoło i zerknęłam z ukosa na Mosculio, był zdenerwowany, widać to było z oddali, i zapewne zauważyła to także reszta.

Matka otarła łzę lecącą po policzku i przytuliła się do ojca. Ten widok był cudowny. Pasowali do siebie idealnie, tworzyli zgrany duet już od tylu lat, że mogłam im tylko tego pozazdrościć.

- W takim razie - Michael odezwał się przerywając nastałą ciszę - Jutro z samego rana musimy być już gotowi do wylotu. Wszystko zostanie skrupulatnie sprawdzone, a na pokładzie będziemy jedynie my, ojcze nie możemy pozwolić nawet by któryś z żołnierzy był z nami.

- Wiem, tak naprawdę każdy może być kretem, nie możemy pozwolić sobie na taki błąd.

Opuściłam gabinet jako pierwsza, marzyłam o zatopieniu się między poduszkami na swoim łóżku. Musiałam w końcu, kurwa odpocząć. Gdy już zamykałam powieki wchodziło do mojego pokoju stado, które nie dawało nawet chwili oddechu. Dlatego jak zniknęłam już za drzwiami swojego azylu zamknęłam wszystko skrupulatnie.

- A niech się wszystko jebie, mam was w dupie, chwilowo - mruknęłam i rzuciłam się na pościel.

Kurwa żałowałam, że jednak to zrobiłam. Gdybym tylko...

Zawirowani w sobie |18+Where stories live. Discover now