Rozdział 11

2.2K 78 9
                                    

Mary

Oblizałam górną wargę i założyłam na siebie koronkowy biustonosz który zdjął mi chłopak doprowadzający się do porządku tak samo jak ja w łazience.

- Mała ile tu zostajesz?

- Nie wiem, zostanę tu tyle ile mi się zachce - w samej bieliźnie sięgnęłam po torebkę i wyjęłam z niej czerwoną szminkę. Przejechałam po wargach wypinając swoje pośladki centralnie do odbicia lustrzanego w którym widać było golącego się mężczyznę. Cholernie przystojnego mężczyznę.

- Spotkamy się jutro? - tembr głosu wydawał się być głośniejszy.

Obróciłam się a zielone spojrzenie świdrowało moje ciało wzrokiem. Moje oczy z resztą tak samo jeździły po całym torsie który był nawet imponujący. Po umięśnionej piersi spływała kropla wody. Kciukiem przejechałam po drodze jaką pokonała.

- Może tak, może nie - mruknęłam uwodzicielsko i obniżyłam głowę tylko po to by językiem zassać jego sutek - Jeśli mnie zachęcisz...jak najbardziej.

Dłonie Chase'a zacisnęły się na moich pośladkach. Uśmiech wypłynął na moje usta, zaś nie przestawałam go pieścić. Drugą dłoń położyłam na karku i popchnęłam go na łóżko. Opadł na miękki materac, a ręcznik który miał zawieszony na biodrach puścił.

Oderwałam się od niego i na widok sterczącego kutasa poczułam pulsowanie swojej cipki. Obniżyłam się i wcisnęłam paznokcie w umięśnione uda.

- Nie musisz...- przełknął głośno ślinę brunet.

- Kpisz sobie ze mnie? Myślisz, że nie umiem ssać? Chcesz się przekonać? - złapałam w mocnym uścisku jego twardego przyjaciela i zawzięcie skrzyżowałam z nim spojrzenia.

Stał się lekko czerwony na twarzy ale odpuścił i całkowicie opadł plecami na miękkie podłoże. Ręką przejechałam po klatce piersiowej i wygodnie usadowiłam się między nogami, może i penis kolegi nie był jakiś duży to naprawdę potrafił dobrze pieprzyć.

Językiem przejechałam po samej nasadzie. Syknął czym zachęcił mnie do dalszego działania. Odrzuciłam włosy do tyłu i powoli wsadziłam jego długość do gardła. Poruszył się niespokojnie i zacisnął swoje duże ręce na tyle mojej głowy.

- Weź go całego - wydyszał.

Nie miałam z tym problemu i wykonałam polecenie. Ssałam go jak jebanego lizaka pieszcząc przy tym jądra, które po pewnym czasie zaczęły się kurczyć, brunet dociskał coraz mocniej moją twarz. Śliniłam się, ale nie sprawiało mi to dyskomfortu. Otarłam palcami swoją brodę i czując jak ciepłe nasienie rozlewa się w moim gardle poczułam pieprzoną satysfakcję.

Okrakiem usiadłam na nim i oblizałam usta.

- Kurwa, jesteś niesamowita! - gdy się już pozbierał przekręcił nas tak, że to ja znajdowałam się teraz na dole. Przesunął palcami po mojej cipce która okryta była jedynie materiałem czerwonych, koronkowych stringów. Syknęłam lekko gdy zimna dłoń zetknęła się z moimi fałdkami - Teraz ja się tobą zajmę - mruknął i pociągnął mnie na sam róg łóżka. Zatopił swój język tam na dole rozpalając do granic możliwości. Jęczałam i wiłam się pod napływem doznań. Gdy doszłam mając rumieniec na twarzy czekałam na ciąg dalszy, jednak nie dla psa kiełbasa, jak to mówią...

Chase dostał niespodziewany telefon od kogoś, wręcz bałam,by nie była to kolejna żona czekająca na niego w domu ze śniadaniem oraz dziećmi. Zostałam sama w pokoju hotelowym!

Co za chuj...

Zostawił mnie z informacją, że przy kolejnym razie, to on we własnym zakresie pokryje wszystkie koszty!

Rozumiecie to?! Co za cymbał!

- Następnego razu już nie będzie - wściekła założyłam na siebie sukienkę i opuściłam hotel. Zerknęłam na faceta który woził ludziom walizki, stał przy samym wejściu. Pieprzył mnie, kurwa wzrokiem! O mały włos nie wróciłam się i nie rzuciłam na niego by się zadowolić. Jednak powstrzymałam się przed tą pokusą i jedynie fuknęłam pod nosem.

Wsiadłam do taksówki która zawiozła mnie pod sam wieżowiec w którym znajdował się apartament mojego jakże cudownego brata który od rana dobijał się do mnie.

Postanowiłam oddzwonić gdy tylko znajdę się w środku i wezmę długą kąpiel. Tak też zrobiłam, dopiero mając na głowie turban z ręcznika i szlafrok który zakrywał moje ciało usiadłam na wielkim łóżku i wybrałam numer do brata.

- Witam cię bestio! Oczywiście przystojna, w końcu jesteś moim braciszkiem - posłodziłam mu na początku rozmowy.

- Mary! - wściekły głos ojca zamiast Fabiano dotarł do mnie po drugiej stronie - Co ty odpierdalasz?!

Zagryzłam wargę, nie słyszałam tak wściekłego ojca od czasu gdy Hurgon spalił się w miejscu gdzie porwano Georgię.

- Ojcze, coś się stało? Po co te nerwy? - mruknęłam.

- Samolot którym leciał brat i szwagierka Maksima wybuchnął! Wiesz co to znaczy?! Narażona jesteś na to samo!

Zmroziło mnie, nie wiedziałam co mam powiedzieć. Czułam jak telefon przy uchu osuwa się na moje nagie uda.

- Mary, jesteś tam? No na litość Boską?!

Otrząsnęłam się i wzięłam komórkę do ręki, i tym razem wzięłam rozmowę na głośnik.

- Jestem ale, ale jak?

- Z tego co dopiero udało nam się ustalić podłożono ładunki wybuchowe na pokład. Aleks i Aleksandra nie mieli szans na przeżycie, gdy służby przyjechały zastały palący się las jak i resztki samolotu. Po nich jak i obsłudze nie zostało nic.

Przełknęłam ślinę. To kurwa mać nie były żarty!

- Ojcze, i co teraz?

- Nie wiem, nie wiem...musisz wracać do domu jak najszybciej. Nasz człowiek jedzie już.

- Ale ojcze jak to jedzie? Przecież to kupa drogi.

- Nie pozwolę na to by i ciebie rozsadziło. Rozumiesz?!

- D...dobrze, czekam.

- Bądź przy telefonie, córeczko. Proszę tylko o to.

Po tonie jego głosu byłam niemal pewna, że był cały w panice. Szczerze? To i ja się delikatnie przestraszyłam. I jednak mimo wszystko cieszyłam się, że miałam wracać autem, już w dupie miałam to, że musiałam spędzić w aucie mnóstwo godzin, bezpieczeństwo było ważniejsze.

Bomba to nie obskurny facet który zerwał mi pasek od torebki...

Zawirowani w sobie |18+Where stories live. Discover now