Rozdział 8

2.4K 75 11
                                    

Mary

- Zgłupiałaś - matka kręciła głową kolejny raz patrząc na wytatuowany pęk kwiatów na moim odsłoniętym ramieniu - Boże ale jak ci się znudzi? Laser od razu nie usunie wszystkiego, albo może - zaczęła obgryzać paznokcie a ja bliska byłam wybuchnięciu śmiechem.

- Mamo czy ty możesz poluzować majteczki? - westchnęłam. Spojrzała na mnie spod przymrużonych powiek - Robiąc tatuaż liczyłam się z tym, że jest to coś co będzie towarzyszyły mi do końca życia. Proszę opanuj emocje - jęknęłam i poprawiłam się na leżaku.

Razem z matką postanowiłyśmy spędzić wspólnie czas w ogrodzie, oczywiście leżałam w zacienionym miejscu. Jednak okulary przeciwsłoneczne musiały zawitać na moim nosie. Poprawiłam je i przekręciłam się na brzuch.

- Nie chcę potem mówić: " A nie mówiłam, Mary".

- Nie powiesz - mruknęłam smętnie zagłębiając głowę w miękki materiał kocyka który leżał obok mnie. Sięgnęłam po książkę, oczywiście, że był to erotyk, jakżeby inaczej i próbowałam wciągnąć się w fabułę jednak przez swoją rodzicielkę obok nie potrafiłam.

Cały czas zaglądała w moje kartki jakby szukała tam nurtującej odpowiedzi.

- Lauren Garcia, jeśli nie powiesz mi w tej chwili o co chodzi, twoja własna córka zacznie dochodzenie w owej sprawie, a zapewne zdajesz sobie sprawę jak to się może zakończyć - zagroziłam.

- Żałuję, że przegapiłam moment gdzie stałaś się taką pewną siebie kobietą która potrafi utemperować stado gangsterów - słyszałam w jej głosie wielki ból.

Odłożyłam lekturę na trawnik i uniosłam się do siadu.

- Mamo nie miej do siebie żadnych pretensji, sama nawet nie wiem kiedy dokładnie się to stało - skłamałam.

Nie mogłam jej powiedzieć o tym, że miałam mnóstwo kompleksów i jako nastolatka miałam myśli samobójcze, zapewne załamałaby się chodź minęło już tyle czasu. Nie chciałam przysparzać jej więcej problemów już i tak biedna musiała użerać się z kapryśnym Fabiano który po tym jak doznał oparzeń, większych niż my stał się jak jebany wrak. Chodź jego blizna na szczęce która ciągnęła się do obojczyka nie zabierała mu seksapilu to ubzdurał sobie coś, że już nigdy więcej nie pokaże się światu.

No pojebany, w skrócie.

Jednak wiedziałam też, że po powrocie Michaela i Holdy którzy pewnie zrobili sobie na wyjeździe bliźniaki, będę musiała sama interweniować w tej sprawie. Utemperowanie Fabiano zdawało się być dość trudnym zadaniem.

Ale kto inny jak nie ja mógł sobie poradzić z tym zadaniem? Nikt.

- Kocham cię, skarbie ale dalej uważam, że te tatuaże były niepotrzebne, i tak bez nich wyglądałaś jak moja diablica - cmoknęła mnie w nos i wstała ze swojego leżaka, poszła w kierunku rezydencji zostawiając mnie samą.

Szczerze? Była w cholerę dumna, że moją matką była Lauren Garcia. Opowiadała nam od czasu do czasu to wszystko co przeszła, i aż włosy na ciele się jeżyły. Gdybym miała szansę, a Filipo by żył zabiłabym go z zimną krwią, sama za to jakie krzywdy wyrządził tej cudownej kobiecie.

Ojciec nie był święty, jednak kochali się dalej miłością nie do opisania słowami. To dało się jedynie zobaczyć, nic więcej. W żadnym słowniku nie znaleziono odpowiednika tego co ich łączyło.

Wróciłam jednak myślami do czasów gdzie było ze mną źle, naprawdę źle.

- Georgia widzisz te wszystkie ładne dziewczyny? Ja nie założę tego - wyszeptałam i skuliłam się w kącie pokoju.

Zawirowani w sobie |18+Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu