Rozdział 27

2.3K 90 7
                                    

Mary

- Wyślij - kliknęłam klawisz w laptopie, zadowolona patrzyłam jak wiadomości jedna po drugiej zostają dostarczone na prywatne adresy pracowników Szewczenko Community. Klasnęłam w dłonie i sięgnęłam po lampke wina, która stała obok świeczki. Romantyczna sceneria można było rzec.

Spędzałam ten dzień samotnie w swoim pokoju. Miałam jedynie szeroko uchylone okno by słyszeć śpiew ptaków za nim.

Stanęłam przy szerokim parapecie i obróciłam szkło w dłoni. Czekałam na jakąkolwiek reakcję ze strony Maksima. Wiedziałam, że nastąpi prędzej czy później da o sobie znać w dość niegrzeczny sposób.

Prychnęłam pod nosem i pokręciłam głową. Nie mogłam zrozumieć tego dlaczego wcześniej potwornie chciałam tego śmiecia w swoim łóżku. Maksim wtedy dla mnie nie był już jak jebany ideał, tylko jak najgorsze przekleństwo którego już nigdy więcej nie chciałam wypowiedzieć.

Chciałam go zniszczyć, chciałam poczuć się w pełni usatysfakcjonowana. Pamiętne słowa jednego z moich kochanków odbiły się echem w głowie:

- Ty...Boże ty potrafisz jedynie niszczyć ludzi! Nie zaznasz miłości, nikt cię, kurwa nigdy nie zechce!

Musiałam się z tym zgodzić. Uwielbiałam deptać każdego kto mi nie przypadł do gustu jednak zdawało mi się, że potrafiłam kochać. Przecież moja rodzina, mała Riley...odczuwałam jakieś uczucie względem nich.

Dopiero po chwili przemyśleń doszłam do tego, co miał na myśli. Miłość bezgraniczna względem drugiego człowieka. Męża, bądź nawet chłopaka. Nie potrafiłam wyobrazić sobie całkowitego oddania i przywiązania się do drugiego człowieka. Byłam osobą która chciała zdobywać każdy możliwy pagórek bez niczyjej pomocy.

Jednak pojawił się Maksim Szewczenko, zniszczył mój plan bycia wolnym człowiekiem najdłużej jak się dało.

Nie mogłam wyobrazić sobie tego co by było gdybym była dalej tą zagubioną dziewczyną z depresją i kompleksami które przewyższały moją ideologię na temat siebie.

Zapewne sprawy potoczyłyby się kompletnie inaczej a po wiadomości o ślubie rodzice przychodziliby na mój grób. Kiedyś byłam zdolna do tego by wziąć mnóstwo tabletek i je popić, jednak nie poddałam się i, kurwa cieszyłam się jak idiotka!

Byłam z siebie dumna, to mi wystarczyło. Nikt nie musiał o tym wszystkim wiedzieć, wystarczyło, że ja samej sobie udowodniłam ile znaczę, reszta latała mi wkoło seksownego tyłka. Nie mogli równać się ze mną pod żadnym względem, byłam wyjątkowa. To mi w zupełności wystarczało do tego by dumnie unieść brodę i kroczyć przez życie tak jak mi się podobało.

Życzyłam każdej zagubionej duszy by zrobiła to samo co ja, nie poddawała się. To było trudne ale jak najbardziej wykonalne. Z każdego bagna jest wyjście, choćby nawet wydawało się, że nie. Jeśli nie pomoże ci ktoś bliski nagle pojawi się ktoś kogo nawet nie znałaś, albo zrobisz to całkowicie sama jak ja.

Dopiłam alkohol i odstawiłam lampkę na stolik nocny. Mój telefon gwałtownie zaczął wibrować na drewnie. Otarłam kąciki ust domyślając się już kim była osoba wykonująca połączenie.

Przejechałam kciukiem w bok, by odebrać i od razu wzięłam rozmowę na głośnomówiący.

- Och, przyszły mężu, czegoś potrzebujesz? - zapytałam nad wyraz spokojnie.

Usłyszałam po drugiej stronie sapanie jakbym rozmawiała z jakimś bykiem.

- Do chuja! Co ty sobie myślisz, co? Sądzisz, że takim gównem mnie zniszczysz? Oj nie - prychnął - Mnie się, kurwa nie da zniszczyć, zapamiętaj to sobie!

- Może troszeczkę grzeczniej? Po co te nerwy? Ja tylko grzecznie opisałam sposób w jaki pieprzyłeś pokojówkę w kąciku, a ja jako biedna przyszła żona ucierpiałam na tym - zrobiłam minę zbitego pieska chodź tego nie widział.

- Masz to w tej chwili usunąć, z każdej skrytki!

- Chyba kpisz, dzbanie - wymknęło mi się - Och, przepraszam Panie, mój przyszły husband nie umiem utrzymać fiuta w spodniach chodź sam wypominam to innym, to jest niewykonalne. Serwery padły - cmoknęłam oszukując.

- Co chciałaś tym ugrać, co? - zapytał już trochę spokojniej.

- Szczerze? Chciałam cię lekko zniszczyć, zapewne udało mi się, a twoje obciągaczki z firmy już dawno sobie poszły wiedząc, że w każdej chwili mogę wkroczyć ja i wykastrować ciebie, a jej odciąć plastikowe cycki - zachichotałam.

- Och, ale z ciebie zabawa idiotka.

Zacisnęłam gwałtownie ręce na pościeli.

- Zobaczymy czy będziesz tak samo wyszczekana jak włożę ci do ust swojego kutasa, przecież już nie ma mi kto obciągnąć.

Na samą myśl poczułam zdradzieckie mrowienie w dolnych partiach ciała. Zagryzłam wargę i odchrząknęłam.

- Kpisz sobie człowieku? Celibat do momentu aż nie podpiszę papierów rozwodowych - mój głos przypominał bardziej pisk.

- Och...słyszałem, że nieźle to robisz więc nie omieszkam się sam tego sprawdzić, a tak na marginesie. Czy może zechcesz by twój filmik porno, z resztą kolejny trafił do sieci? Tak się składa, że właśnie mam w posiadaniu jeden - prychnęłam.

- A! Wstawiaj, lubię jak ktoś pochwala moje ciało, i ty będziesz miał przynajmniej jakąkolwiek korzyść. Zwalisz sobie, będziesz miał do czego kiedy ja nawet cię nie dotknę, cymbale - rozłączyłam się i wzięłam głęboki wdech.

Co za gnida!

Mogłam dopisać do listu też, że ma krzywego penisa, chodź zapewne jest prosty jak drut. Kurwa!

Związałam włosy w luźny kok, zdjęłam z siebie krótki top oraz dolną bieliznę po czym udałam się do łazienki

Ta wymiana zdań spowodowała u mnie dziwny zastrzyk podniecenia. Nie podobało mi się to pod żadnym względem. 

Zawirowani w sobie |18+Where stories live. Discover now