42.

1.5K 66 3
                                    

W ciepły czerwcowy wieczór nikt nie spodziewa się najgorszego. Prawie nikt.
Albus Dumbledore. Wydawało by się - idealny przywódca - stał właśnie otoczony na wieży. Drżący nastolatek celował do niego z różdżki, którą desperacko ściskał. Drugi, obezwładniony niezrozumieniem i lękiem, oglądał scenę z daleka.

Do pomieszczenia weszły dwie osoby, uśmiechając się pod nosem. Grindelwald'owie zatrzymali się na przeciwko Dumbledore'a i wyciągnęli z kieszeni różdżki. Wszystko szło zgodnie z planem.

-Expelliarmus!-Dziewczyna rozbroiła swojego dziadka, chwytając Czarną różdżkę do dłoni, zaraz potem przekazując ją towarzyszowi.

-Maeve, Gellercie, miło was widzieć.-odezwał się spokojnie Albus, gładząc długą brodę.

-Daruj sobie te gadki, starcze.-warknął na niego białowłosy, siląc się na karcący ton.-Dobrze wiesz po co tutaj przyszliśmy.

Albus skinął głową i spojrzał na swoją wnuczkę. Uśmiechnął się do niej czule, a łza spłynęła po jego policzku. Maeve poczuła okropne ukłucie w sercu, jednak nadal miała na sobie nienawistną maskę.

-Maeve, wybacz...Proszę.-szepnął. Przeniósł wzrok na czarnowłosego, który wyłonił się zza roztrzęsionego blondyna.

-Avada Kedavra.-Z końca jego różdżki wystrzelił strumień zielonego światła i ugodził Dombledore'a prosto w pierś. Zaklęcie wyrzuciło go w powietrze, gdzie przez ułamek sekundy zawisł pod jaśniejącą czaszką patrząc na swoją wnuczkę, a potem powoli, jak wielka szmaciana lalka, opadł, przewalił się przez blankę i zniknął z ich oczu.

Pojedyncza łza spłynęła po jej policzku, ucieleśniając bolesne ukłucie w sercu. Pomimo tego, że wiedziała jak to się skończy, wnętrzności opadły jej na samo dno, powodując drżenie nóg. Zacisnęła dłoń na szacie Snape'a, który nie był w stanie spojrzeć w jej oczy.

Smierciożercy w towarzystwie wiwatów zaczęli uciekać z zamku. Maeve schowała się za jednym z filarów i widząc biegnącego za nimi Pottera, wciągnęła go w ciemny zaułek. Przystawiła mu różdżkę do gardła i chwyciła za szkolną szatę.

-Zamknij się Potter.-warknęła do wrzeszczącego i szarpiącego się chłopaka.

-Puszczaj mnie, ty bezduszna suko!-krzyknął na nią, nadal starając się wyrwać.-Jak mogłaś?! Patrzyłaś na jego smierć! Jesteś jego wnuczką, on ci ufał, a ty tak go oszukałaś! Jesteś potworem, tak samo jak Snape!-wrzeszczał na całe gardło, dysząc z wysiłku.

-Nie wszystko jest takie proste jak ci się wydaje.-warknęła, czując wzbierającą się w niej złość.-Teraz skup się Potter i nie rób nic głupiego, co jak wiemy jest twoim zwyczajem. Biegnij do McSztywnej, powiedz jej że to już czas. Masz dwie godziny na znalezienie horkruksa, poszukaj w pokoju życzeń. Rowena Ravenclaw. Nie zadawaj zbędnych pytań i szykuj się do walki. Później zostanie tylko wąż i...-w ostatniej chwili ugryzła się w język. Puściła roztrzęsionego Harrego i pobiegła na błonie.

---

Przytuliwszy zimne ciało Albusa, pochowała go i usiadła na chwilę przy jego mogile. Kolejna łza wydostała się z jej oka, a ciche łkanie wyrwało się z gardła. Nie spodziewała się, że nawet ta zaplanowana i nieunikniona śmierć będzie boleć tak bardzo.

Doprowadziła się do względnego porządku i patrząc ostatni raz na grób, deportowała się z miejsca pochówku. Wbiegła szybko do Wielkiej Sali, starając się odnaleźć Minervę.

-Pani profesor, zostały niespełna dwie godziny do ataku. Musimy działać.-wydyszała, zmęczona biegiem. Nauczycielka spojrzała na nią pełnym strachu wzrokiem, po czym odwróciła się do zebranych na sali.

||Snake's Mouth|| SSxOCحيث تعيش القصص. اكتشف الآن