32.

1.4K 79 29
                                    

Po tym jak opowiedziała dziadkowi o całym przebiegu spotkania, wreszcie mogła wrócić do łóżka. No właściwie, to na kanapę. Severus bawił się w księżniczkę i za nic w świecie nie chciał użyczyć jej swojego posłania. Była bardzo zmęczona, więc gdy tylko wzięła gorącą kąpiel, usnęła. Tak wiele emocji towarzyszyło jej tego dnia, że jej umysł nie był w stanie myśleć. Sen i regeneracja, były jedynym wyjściem.

Rano wstała bardzo wypoczęta i pełna energii. Jej emocje były sprzeczne do tego co miało wydarzyć się w nocy. Po raz kolejny będzie musiała stanąć z nim twarzą w twarz...

-Dzieńdoberek!-powiedziała wesoło, wchodząc do maleńkiej kuchni. Severus podniósł wzrok znad deski do krojenia i uniósł wysoko brew.

-Wszystko w porządku?-spytał prześlizgując wzrokiem jej ciało, które przyodziane było w krótkie spodenki i luźny t-shirt.

-A co ma być nie w porządku?!-jej twarz z uśmiechniętej, zmieniła się na pełną furii.-Nie można mieć dobrego humoru?! Czy każdy musi chodzić wiecznie obrażony, jak Ty?!

-Od kiedy jesteśmy na Ty?-rzucił, nie wiedząc jak odpowiedzieć na jej nagłą zmianę humoru.

-Od kiedy mi się podoba!-tupnęła nogą i odwróciła się by wyjść, a kiedy stała w drzwiach spojrzała na niego przez ramię.-Pośpiesz się, jestem głodna.

Udała się do salonu, zostawiając zdezorientowanego Snape'a w kuchni. Mężczyzna uśmiechnął się na myśl o sytuacji z przed chwili. Ta dziewczyna nigdy nie przestanie go zaskakiwać.

-Kobiety...-prychnął.-Kto je zrozumie?

Gdyby ktoś chciał podsumować ten dzień, zapewne nie znalazł by odpowiedniego słowa. Ewentualnie mógłby zabawić się w Neologa. Snape i Maeve, albo się kłócili, albo żartowali. Albo byli dla siebie mili, albo obrażali się niczym dzieci w piaskownicy. Powodem tego był ciągle zmieniający się humor Grindelwald. No a Snape...To Snape.

Kobieta uspokoiła się dopiero po kolacji, kiedy zmęczona położyła się na kanapie w salonie. Zaczęła rozmawiać z Severusem na temat jakiegoś eliksiru, jakimś cudem nie kłócąc się.
Strzelające w kominku drewno i bijące od niego ciepło, było dla niej idealną kołysanką. Zasnęła w połowie zdania, czym szczerze rozbawiła Snape'a. Mężczyzna pokręcił głową i podnosząc się ze swojego fotela, okrył ją kocem. Za chwile i tak będzie musiał ją obudzić, ale postanowił dać jej szansę na przyjemny sen.

-Miękniesz na stare lata, Snape...-powiedział sam do siebie i ponownie usiadł w swoim fotelu. Za dwie godziny mają zjawić się w Malfoy Manor. Ciekawe jaką rozrywkę zapewni im dziś Czarny Pan.

Stanęli przed ciemnymi drzwiami, tak samo jak poprzedniego dnia. Tym razem jednak, Maeve nie rzuciła mu się w ramiona. Stała pewnie i z uniesioną brodą, wyczekiwała północy. Nie bała się, bo wiedziała że Voldemort za bardzo ceni jej osobę, by jakkolwiek ją skrzywdzić. Severus jak zwykle przyodział pusty i wyprany z emocji wyraz twarzy, błagając Merlina o szczęście. Z doświadczenia wiedział, że Riddle nie zawsze jest w humorze.

Znaleźli się pod jego gabinetem i zapukali do drzwi, niecierpliwie czekając na odpowiedź. Oboje nie wiedzieli czego mogą się spodziewać. Severus zastanawiał się, czy Czarny Pan będzie kazał mu odejść, czy może zabierze go razem z nimi. Nie mógł się zdecydować, które wyjście będzie dla niego lepsze.

Jego przemyślenia zostały przerwane przez odgłos skrzypiących, niczym z horroru, drzwi. Weszli przez nie powoli, chyląc nisko głowy. Severus niedawno zrobił Maeve wykład, na temat odpowiedniego zachwiania w obecności Tom'a. Wiedział też, że dziewczyna nie jest głupia i będzie potrafiła zachować odpowiednie standardy.

||Snake's Mouth|| SSxOCWhere stories live. Discover now