20.

1.6K 83 11
                                    

Pojawili się w mrocznym pomieszczeniu.
Zanim rozejrzała się wokoło, spojrzała na Snape'a, który stał obok niej. Mężczyzna wydawał się być spokojny i niewzruszony, jednak w jego oczach błąkał się błysk niepewności. Podążyła za jego wzrokiem i napotkała starszego mężczyznę. Pomimo panującego mroku, zobaczyła jego
dwu-kolorowe tęczówki i blond włosy. Grindelwald.

-Orionie, zjawiłeś się.-odezwał się, wstając ze swojej pryczy. Miał bardzo przyjemny głos, co Maeve od razu odnotowała.

-Miałem wybór?-Dziewczyna obejrzała się za siebie i zobaczyła młodszą wersję swojego opiekuna.-Przejdź do rzeczy Gellercie, nie mam zbyt wiele czasu.

-Oczywiście.-odpowiedział z uśmiechem błąkającym się w kącikach ust.-Czy mój drogi przyjaciel, uprzedził cię o czym będziemy rozmawiać?

-Tak, Albus wspominał coś o dziewczynie.-Orion założył ręce za plecami i splótł je w jedno.-Musiałem się zgodzić, wiesz że jestem honorowym człowiekiem. Uratowałeś mi życie Gellercie, a dług trzeba spłacić.

-Doskonale.-mruknął Grindelwald i zbliżył się w stronę Maeve, dzięki czemu mogła mu się przyjrzeć.-Jej potęga jest dla mnie nie pojęta. Rzecz jasna ma na to jakiś wpływ krew, która płynąć będzie w jej żyłach. Salazar Slytherin, Dumbledore, Ja i wielu innych. Jednak genealogia to nie wszystko. Jej moc będzie, już jest, inna, nigdy nie spotkałem się z czymś takim. To było piękne, ale i niszczycielskie. W wizji wyczułem przeraźliwe zło.

-Sam wspomniałeś, że będzie płynąć w niej twoja krew.-prychnął Orion, a Gellert uśmiechnął się.

-To co robiłem, to przeszłość. Wróćmy do mojej wnuczki.-skwitował.-Nowe zło, którego jeszcze nie znam. To było połączenie, ale nie tylko krwi. Ich dusze wydawały się być splecione, a jednak tak dalekie sobie. Jeśli dusze są złączone, umysły również.-Oddech Maeve ugrzązł jej w płucach, a ciało zamarło.-Jeśli zło dowie się o połączeniu, jedyne co nas czeka, to zagłada. Strzeż jej Orionie, naucz wszystkiego co wiesz, pozwól jej się kształcić. Nie daj zapomnieć kim jest jej rodzina, naucz kontrolować moc. Jej potęga może wydawać się niesamowita, ale może doprowadzić ją do zguby. Nie pozwól. Od niej zależy wszystko...

Ostatnim co zobaczyła we wspomnieniu Tenebris'a, były dwie czarne tęczówki bez wyrazu, wpatrujące się w nią. Pojawili się ponownie w przytulnej pracowni. Do jej oczu napłynęły łzy, a oddech przyspieszył.

Wybuch wszystkich emocji, nastał szybko. Zbyt szybko i zbyt mocno. Do zrujnowanej pracowni wbiegła zdezorientowana Cynthia i pierwszym co zrobiła, było szczelne otulenie dziewczyny. Gładziła ją po głowie i szeptała niczym mantrę, słowa otuchy. Orion zdjął bariery, którymi otoczył siebie i Severusa, po czym uklęknął obok żony. Maeve wtuliła się w niego i zaczęła cicho łkać. Czarna poświata zaczęła stopniowo znikać, a jej tęczówki ponownie stały się błękitne. Panowała cisza, której nikt nie miał odwagi przerwać. Snape'owi, choć nigdy by się do tego nie przyznał, krajało się serce na ten widok. Maeve po dłuższej chwili doszła do siebie i odsunęła od Tenebris'ów.

-Przepraszam.-wyszeptała cicho, starając się doprowadzić do porządku.-Przepraszam Orionie.

-Nie przepraszaj mnie kochanie, nic się nie stało. To ty jesteś najważniejsza.-ucałował czubek jej głowy i podniósł się z ziemi.-Tak wiele spoczywa, na tak nie wielkiej osobie. Łzy nie są oznaką słabości, a jedynie znakiem, że za długo było się silnym.

Maeve uśmiechnęła się delikatnie i z pomocą Oriona, podniosła się z podłogi. Czarodziej naprawił wszystkie szkody, które wyrządził wybuch jej mocy. Cynthia pożegnała się czule z dziewczyną, pozwalając mężowi odprowadzić ją do drzwi.

-Czy Voldemort już wie?-spytała nagle, kiedy zbliżali się do przejścia.

-Nie, na szczęście nie wie.-Tenebris zatrzymał się i spojrzał na Severusa.-Chłopcze, kiedy wrócicie pokarz wspomnienie Albusowi. Grindelwald jest po naszej stronie, ale Riddle tego nie wie. Sam sprowadzi na siebie zagładę. Bądź silna, a ty miej na nią oko. Obiecaj.-Severus skinął głową i wymieniając ze starszym mężczyzną uścisk dłoni, otworzył drzwi.-Maeve, nigdy nie zapomnij o tym, jak bardzo cię kochamy.

Orion przytulił do siebie Grindelwald, a później pozwolił odejść. Przeszła z czarnowłosym przez przejście, uporczywie milcząc. Severus nie wiedział jak się zachować, więc jedyne co robił, to zerkał na nią kontrolnie. Oboje nie zauważyli nawet, kiedy pojawili się w najciemniejszym zaułku Nowego Yorku. Spletli swoje dłonie, by po chwili oddychać już świeżym powietrzem.
Kiedy dotarli do domku, Maeve zatrzymała się na ganku. Otworzyła drzwi zaklęciem i spojrzała na swojego nauczyciela.

-Przejdę się, muszę przemyśleć to wszystko.-Severus skinął głową i wszedł do środka.

Maevelyn ponownie wyszła poza bariery i odpływając myślami, ruszyła przed siebie. Przyćmiona natłokiem deliberacji, dotarła do leśnej polanki. Uśmiechnęła się delikatnie, widząc zaprzyjaźnione stado Testrali. Usiadła na mchu, opierając się o wysokie drzewo. Starając się odgonić sceptyczne myśli, przyglądała się w spokoju zwierzętom. Przymknęła powieki i wystawiła twarz do zachodzącego ponad koronami drzew, słońca. Poczuła na kolanach ciężar, więc otworzyła oczy i spojrzała w dół.

Uśmiechnęła się, widząc głowę małego testrala. Pogłaskała stworzenie po łbie i znów przymknęła powieki. Natłok emocji sprawił, że zrobiła się bardzo zmęczona i...senna.

Obudziła się, kiedy wokół panowała już tylko ciemność. Chłód uderzył w jej ciało, a ciężar z kolan zniknął. Sięgnęła dłonią po różdżkę i rzucając zaklęcie „Lumos", podniosła się z ziemi. Powolnym krokiem ruszyła do domku, czując się odrobine lepiej.

Kiedy tylko otworzyła drzwi, poczuła zapach ukochanej herbaty z dzikich róż. Usiadła obok Snape'a na kanapie, po czym wypełniła filiżankę naparem. Opadła na oparcie i wciągnęła specyficzny zapach cieczy. Właśnie tego potrzebowała. Filiżanki herbaty, spokoju i ciszy. Ciszy, która niestety nie trwała długo.

-Czy ty masz pojęcie o tym, że zniknęłaś bez śladu na cztery godziny?!-warknął do niej, odkładając książkę na bok.

-Przepraszam, nie powinnam.-odpowiedziała, modląc się do Merlina, by nie drążył tematu.

-Powiadomiłem o tym twojego dziadka, nie mam zamiaru pilnować kogoś tak nie odpowiedzialnego.-Zakończył z podniesionym głosem i wrócił do lektury.

-Tylko zmarnował Pan swój czas. Jego to nie interesuje, JA go nie interesuję. Dobro ogółu.-sama zdziwiła się na swoje nagłe wyznanie. Przemyślała to co powiedziała i wstając, bez słowa wyszła do łazienki.

Severus odprowadził ją wzrokiem, zastanawiając się co miała na myśli. Wydawało mu się, że Grindelwald pragnie samodzielności i braku kontrolowania jej osoby. Może się mylił, może Maeve była tylko człowiekiem, który też pragnie bliskości?

Co jak co, ale oboje o samotności wiedzieli wiele...zbyt wiele.

—————-
Dzisiaj naprawdę krótki rozdział, bo ma tylko 1k słów. Jednak zawiera on naprawdę ważne informacje i jest kluczowy w całym ff.

~Sectumdevil🖤

||Snake's Mouth|| SSxOCWhere stories live. Discover now