28.

1.5K 69 10
                                    

Z peronu, jak zwykle, odebrał ją Remus. Kiedy weszli do Kwatery, od razu przywitani zostali przez Syriusza. W domu było tłoczno i gwarno, ale to nie odłączona część Grimmauld Place. Wszędzie było pełno rudzielców i na domiar złego, wakacje miał tam spędzić również Harry.

Maeve szybko czmychnęła do swojej sypialni, modląc się choć o chwilę spokoju. Położyła ogromny kufer pod ścianą i magią, rozpakowała wszystkie rzeczy. Przez ten rok działo się tak wiele, że nie zdążyła nawet się nad tym zastanowić. Zmieniło się wszystko, nawet ona. Choć nie koniecznie na gorsze. Odkrywała wszystko, co na nią czekało. Czuła jednak, że grubsze akcje dopiero się wydarzą. Szczególnie po jej walce z Voldemortem.

-Maeve, zejdź do nas!-rozbrzmiał bardzo ciepły i kobiecy głos.

-Już idę!-Nałożyła na siebie czarną bluzę z kapturem, która była tak wielka, że zasłaniała jej spodenki. Było gorące lato, ale ona i tak z przyzwyczajenia założyła grubsze ubranie.

Zeszła do kuchni i witając się z przybyłymi czarodziejami, podeszła do stołu. Syriusz kłócił się z Severusem, a Remus starał się ich rozdzielić. Na śmierć zapomniała o dzisiejszym spotkaniu...To dlatego Gryfoni stali na schodach i coś kombinowali. Maeve chcąc załagodzić sytuację, usiadła pomiędzy Łapą, a czarnowłosym.

-Jeszcze jedno słowo, a nie ręczę za siebie.-syknęła do nich, mając dość ich ciągłych sporów.-Jak z dziećmi.-Severus prychnął, a Łapa odwrócił z miną obrażonego bachora.-A tobie co znowu?

-Przez ciebie przegrałem ze Smarkerusem.-mruknął, czym ją rozśmieszył.-Ze mnie się śmiejesz?!-Spytał z wyrzutem i zaczął ją łaskotać.

-Prze-przestań!-wydukała przez śmiech.

-To się nazywa odwet, maleńka!-Zaczął łaskotać ją jeszcze mocniej, przez co prawie spadli z krzeseł. Maeve wyswobodziła dłonie i szepnęła zaklęcie związujące napastnika.-To nie fair!

-Życie...-wzruszyła ramionami i z triumfalnym uśmiechem, odwróciła się w stronę dziadka.

-Witajcie moi drodzy!-zaczął Albus, rozglądając się po zebranych.-Jak wiecie, zeszłej nocy Voldemort ujawnił się. Niespokojne czasy nadchodzą i niech będzie przeklęty ten, kto w to nie uwierzy. Tom wie o istnieniu jego więzi z umysłem Harrego, to właśnie przez to doszło do starcia. Voldemort za wszelką cenę chciał zdobyć przepowiednię, na szczęście nie udało mu się to.

-Co teraz Albusie?-spytała zaniepokojona Molly.

-Teraz...pora pozbyć się nieproszonych gości.-odezwała się Maeve, machając dłonią w stronę drzwi. Do pomieszczenia wpadli wszyscy rudzielce z Harrym i Hermioną na przedzie.-Nikt was nie nauczył, że nie podsłuchuje się kiedy starsi rozmawiają?

-Starsi? A ty to niby co?!-uniósł się Ron.

-Banda debili.-wywróciła oczami i magią wypchnęła uczniów z kuchni.-Możemy kontynuować.

-O czym to ja...-zamyślił się Dumbledore.-No właśnie! Kolejnym faktem nienależącym do przyjemnych, jest walka między Maeve a Tomem. Riddle poddał się. Poznał jej potężną magię i doznał na własnej skórze, że i tak jej nie pokona. To mnie martwi.

-Martwi dyrektora to, że najpotężniejszy czarnoksiężnik nie dał sobie rady w walce z 17-latką?-prychnął jakiś mężczyzna, który prawdopodobnie pracował w ministerstwie.

-Owszem...Skoro wie, że nawet on nie może jej pokonać, co za tym idzie, nikt inny nie może jej pokonać, będzie chciał mieć ją w swoich szeregach.-stwierdził Albus, uciszając tym negatora jego słów.

||Snake's Mouth|| SSxOCWhere stories live. Discover now