6.

2K 92 1
                                    

Aby jeszcze bardziej uwiarygodnić swój przekręt, postanowiła na prawdę udać się do Hagrida. Lekcje z tym pół olbrzymem, były jednymi z jej ulubionych. Jedynymi ciekawymi. Bardzo polubiła Rubeusa, szczególnie za jego prostotę i szczerość. Na dzisiejszej lekcji, pomogła mu odprowadzić małe Buchorożce do zagród. Wspomniał, że gdy dorosną będzie musiał je gdzieś przenieść, ale jeszcze nie wie gdzie. Maeve zaproponowała mu pomoc i dzięki temu zdobyła pretekst, by odwiedzić dawnego przyjaciela.

Kiedy tylko wyszła z zamku, popołudniowy wiatr uderzył w jej policzki. Nałożyła na głowę kaptur i udała się na błonia, kierując się do małej chatki gajowego. Ostatnie promienie słońca pełzały po trawiastej powierzchni, a gdzieniegdzie słychać było wesołe krzyki uczniów. Może ta szkoła, wcale nie był taka zła?

Błękitnooka musiała przyznać, że przez te kilka dni przyzwyczaiła się do towarzystwa. Choć większość życia spędziła samotnie i to właśnie samotność ceniła najbardziej, polubiła życie wśród ludzi. Kiedyś również spędzała wiele czasu pośród innych, jednak nigdy nie sprawiało jej to radości. Jako dziecko, pod opieką różnych mistrzów, czas spędzała w doborowym towarzystwie. Dorastała wśród inteligentnych i wybitnych ludzi, przez co sama wyrosła na jedną z nich. Choć życie spędziła z dala od rodziny, można powiedzieć że wyszło jej to na dobre. Bolesne wspomnienia wykształtowały jej charakter i umocniły, a opiekunowie wspomogli jej sukcesy.

W końcu dotarła do kamiennej chatki i zapukała w ogromne drzwi, zza których po chwili wyłonił się Hagrid.

-Witaj Maeve, wejdź.-zaprosił ją do środka, po czym zamknął drzwi.-Napijesz się Herbaty?

-Chętnie.-uśmiechnęła się miło, a po jakimś czasie, przed jej nosem została postawiona ogromna filiżanka z parującymi napojem.

-Jak ci się podoba w Hogwarcie? Chociaż teraz trudno nim to nazwać-mruknął z wyczuwalną nutką żalu w głosie.

-Jest całkiem dobrze, choć ciężko mi się przyzwyczaić.-odpowiedziała nostalgicznie.-Co miałeś na myśli, mówiąc o teraźniejszym Hogwarcie?

-Cholibka, ta cała baba z ministerstwa.-wypluł z nienawiścią.-Panoszy się tam, gdzie jej nie potrzeba. Chodzi na lekcje, wypytuje, a potem pisze jakieś notatki. No ja w ciągłym stresie jestem!

-Też jej nie znoszę, a lekcje z nią to jakaś porażka. Boję się, że uczniowie nie będą umieli się bronić.-popatrzyła do małego okienka, z którego widok rozpościerał się na zamek.-Jak oni mają sobie poradzić?

-To jest dobre pytanie, ministerstwo na głowę chyba upadło!-trzasnął pięścią w stół, rozlewając herbaty.-Wybacz, strasznie się denerwuje, gdy tylko o nich wspominam. Uczepili się Dumbledore'a, nie wiadomo o co. Tylko głupiec może twierdzić, że chce zabrać stanowisko Knotowi. On jest blisko...po kościach to czuje.

-To prawda...

Pijąc herbatę, dla rozluźnienia zaczęli rozmawiać o zwierzętach. Maeve opowiedziała mu, o swoich doświadczeniach z magicznymi bytami. Wypowiedzi Hagrida były bardzo zabawne, choć było w nich wiele inteligentnych wiadomości. Pomimo prostoty mężczyzny, jego wiedza była ogromna. Widać było jak mężczyzna kocha te stworzenia i z jaką pasją o nich mówi. Choć ich rozmowa była swobodna, Grindelwald wyczuła, że półolbrzym coś ukrywa. Zauważyła też walizkę, która stała w innym pomieszczeniu. Nie chcąc wyjść na wścibską, nie poruszyła tego tematu.

Gdy na dworze zaczęło ciemnieć, wraz z Hagridem udała się do zamku na kolację. Weszli do Wielkiej Sali i przyciągając nie małą sensację, rozeszli się do stołów. Gdy Maeve usiadła, spojrzała tryumfalnie na Snape'a, który był w paskudnym humorze. Kiedy rozmawiał z dyrektorem, ten zlecił mu udostępnić dziewczynie składniki i miejsce pracy.

||Snake's Mouth|| SSxOCWhere stories live. Discover now