36.

1.5K 81 6
                                    

Weszli do małego domku i rozpalając ogień w kominku, postanowili spędzić ten wieczór odpoczywając. Snape usiadł na kanapie, a Maeve rozłożyła się w swoim ulubionym fotelu. Podciągnęła nogi pod brodę i wlepiła wzrok w stolik. Severus nie wiedząc co powiedzieć, wyjął z kieszeni książkę i udawał, że czyta. Co chwila zerkał na nią znad literek, zamartwiając się jej stanem. Ostatni czas w jej życiu był bardzo emocjonalny, a z doświadczenia wiedział, że to nie działa na człowieka zbyt dobrze. Szczególnie, gdy uczucia nie są pozytywne.

-Jesteś głodna?-spytał, gdy po godzinie siedzenia, ona nadal nie odwróciła wzroku od jednego punktu.

-Ym, tak?-odpowiedź brzmiała jak pytanie, ale tylko dlatego, że nie zrozumiała słów Snape'a

-Przygotuję coś.-wstał z kanapy i podszedł do małego aneksu kuchennego. Uwielbiał minimalizm, a klimat domku poruszył jego serce. Wszędzie pachniało drewnem i lasem, mógłby zostać tutaj do końca życia.

Maeve wybudzona z transu zauważyła, że na dworze pada. Owinęła się kocem i jak najciszej potrafiła, wymsknęła się na ganek. Patrząc na mieszane drzewa, zaciągnęła się ich cudownym zapachem. Kiedy poczuła zbyt mały kontakt z naturą, nie zważając na bose stopy i obfitą ulewę, wyszła poza granice dachu. Podeszła do krzewu róż i delikatnie dotykała ich płatki. Aksamitne kwiaty, podczas deszczu wyglądały jeszcze piękniej niż zwykle. Uśmiechnęła się do siebie, będąc myślami bardzo daleko.

Severus, który skończył przygotowywać posiłek, nie mogąc jej znaleść lekko się zmartwił. Po chwili namysłu, zauważył że drzwi frontowe są uchylone. Wyszedł na ganek, i rozglądając się wokoło, dostrzegł ją wreszcie. Była cała mokra, ale nie wyglądała jakby się tym przejmowała. Deszcz otulał jej ciało, nie pozostawiając na niej suchej nitki. Pomiędzy drzewami snuła się gęsta mgła, przez którą dziewczyna wyglądała jak zjawa. Okryta była czarnym kocem, który układał się na niej jak peleryna żalu i smutku. Jej twarz, na której smugi deszczu tworzyły cudne wzory, również wyglądała na zmartwioną. Pomimo jej lekkiego uśmiechu, w oczach panował chłód. Jej dłonie wędrowały po kwiatach, starając się doszukać w nich nadziei. Wiary na to, że jutrzejszy dzień będzie lepszy.

Bez większego namysłu, zaczął biec w jej stronę. Kiedy dotarł do jej zziębłego ciała, które drżało spazmatycznie, objął ją szczelnie. Maeve pomimo lekkiego szoku, zacisnęła ręce wokół niego. Oparła twarz o jego klatkę piersiową i dla uspokojenia wsłuchała się w bicie jego serca. Severus zaczął gładzić jej mokre włosy dłonią, a drugą nadal przytrzymywał w talii. Nigdy nie czuł do kogoś tak wielkiego zrozumienia i chęci pomocy. Wiedział jak wielki ból potrafią sprawić najbliższe osoby.

-Wracajmy do środka!-krzyknął głośno, bo przez mocno padający deszcz nie było go słychać. Maeve pokiwała głową i odsunęła się od jego ciepłego ciała.

Severus objął ją jednym ramieniem, by choć odrobine wspomóc jej wyczerpane ciało. Idąc wydeptaną ścieżką, wreszcie dotarli do domku. Kiedy tylko przekroczyli próg, uderzyła w nich różnica temperatur. Snape zdjął z niej mokry koc i magią wysuszył ich ubrania. Maeve uśmiechnęła się w podzięce i usiadła na kanapie. Czarnowłosy przyniósł z kuchni filiżanki i dzbanek herbaty, by rozgrzać ich ciała od środka. Zajął miejsce obok niej i opadając na oparcie, wlepił wzrok w płomienie szalejące w kominku. Naprawdę chciał jej pomóc, ale przez lata bycia oschłym i nieczułym wyzbył się jakichkolwiek umiejętności radzenia sobie w takich sytuacjach. Postanowił dać jej czas i zaczekać, aż sama się odezwie.

-Pójdę się położyć.-stwierdziła, gdy wypiła gorący napar. Severus skinął głową i wzrokiem odprowadził ją do drabinki, która prowadziła na poddasze.

Maeve przebrała się w piżamę i kładąc się na swoim materacu, zasnęła. Pomogły jej w tym emocje, które choć na chwile odeszły w zapomnienie. Sen był najlepszą formą odreagowania.

||Snake's Mouth|| SSxOCWhere stories live. Discover now