3|21

178 14 11
                                    

★★★

Rozszalałe emocje między parą nie opadły, ciągle patrzyli na siebie w sposób pełny uczucia, którym się darzyli - w końcu oficjalnie.
Adrien przepuścił Marinette w drzwiach do piekarni, która dzisiaj była wypełniona tłumem ludzi. Paryż odżył. Wystarczyło się przyjrzeć jakie tłumy chodziły po ulicach, jak radośnie się śmieli, tańczyli i po prostu się cieszyli. Ten widok był czymś nowym dla bohaterki, ale właśnie tak jej się podobało.  

— Więc teraz mogę cię trzymać za rękę jak swoją dziewczynę? — szepnął jej do ucha, kiedy przedzierali się przez tłum.

— A nie robiłeś tego wcześniej? 

Spojrzała na niego zatrzymując się na chwilę. Parę osób trąciło ich przypadkiem w ramiona, dlatego stanęli troszkę bliżej siebie.

— Trzymałem cię za rękę, ale nie byliśmy razem, więc to się nie liczy.

— Czyli to było wtedy przyjacielskim gestem, tak? — zaśmiała się cicho, a on wywrócił oczami.

— Tak, przecież każdą przyjaciółkę trzymam za dłoń. 

— Oczywiście. — przytaknęła siląc się na powagę. — I z każdą się całujesz.

Teraz to on się roześmiał.

— Ale nie każdej przynoszę śniadanie do łóżka. 

— Tylko byś spróbował, ty Dachowcu! — pogroziła mu palcem.

— Pewne rzeczy się nie zmieniają.

— Co masz na myśli?

— Dalej jestem Dachowcem. — odpowiedział.

Uśmiechnęła się delikatnie studiując jego twarz. Naprawdę lubiła ją bez maski, to znaczy z maską też wyglądał świetnie i bardzo pociągająco, ale to właśnie kiedy mogła dotknąć jego skóry czuła się najlepiej. Jej palce przesunęły po jego zarumienionym policzku.

— Jesteś też Kotkiem. — burknęła.

— Też? Kiedy awansuję na niego w pełni?

— Jak zaczniesz mruczeć. — zaśmiała się, a chłopak obiecał sobie, że następnego ranka zamruczy jej na powitanie.
No i przyniesie jej śniadanie. Chciał robić to już codziennie.

— Więc na stałe się do mnie przeprowadzasz? — zapytał z nadzieją. — Lepiej mi się śpi z tobą u boku.

— Nawet jeśli zabieram ci całą kołdrę i rozwalam się na pół łóżka?

— Zawsze mogę otulić się kocem, poza tym nie musisz się o to martwić. — wypiął swój biceps. — Jestem gorący.

Zaśmiała się niedowierzając w jego słowa.

— Zobaczymy co powiesz w zimę.

W końcu się jednak ocknęli przypominając sobie po co tak właściwie tam przyszli.

Podeszli do lady, gdzie od razu radośnie powitała ich Sabine. Chociaż powitała to złe słowo, ona wręcz się na nich rzuciła. Dopiero po dłuższej chwili się uspokoiła.

— Mistrz już czeka na górze. — powiedziała ocierając łzę w kąciku oka.
Marinette westchnęła i przytuliła kobietę. To wydawało się jej teraz takie zupełnie naturalne mimo że jeszcze parę dni temu było zupełnie obce.  

— Dzięki, mamo. — mruknęła.

Po chwili oboje poszli na górę, gdzie zastali Mistrza siedzącego przy stole z trzema filiżankami herbaty.

It's just feelings| Zbiór Ksiąg [Zakończone] Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora