2|3

149 10 4
                                    

Wszystko działo się tamtego dnia zdecydowanie za szybko. Marinette nie wytrzymywała już zamknięcia przez Władcę Ciem, no bo jak mieli pokonać Czarnego Kota nie wychodząc z pałacu? Zrobiła więc coś co wiedziała, że odbije się na niej bardzo mocno - na własną rękę wydała pozwolenie o opuszczeniu pałacu i walce z ich wrogiem. Dawno już nie czuła się tak zmieszana co do własnych poczynań, bo przecież nie była całkowicie pewna, czy w ogóle chciała pokonać Czarnego Kota. Miała dziwne przeczucie.

Przeczucie, że kiedy rozszyfruje księgę wydarzy się coś na co długo czekała.

- Tam też go nie ma. - oświadczyła Lady Wi-fi podchodząc do Pani Nieszczęścia. Marinette wcale się to nie spodobało, bo chciała go znaleźć jak najszybciej. Może wiedział coś na temat tej skomplikowanej książki? Tu zamyśliła się na chwilę przywołując na myśl wspomnienie nie tak dawnego tańca z niejakim Adrienem, który, jak sam potwierdził, przyszedł tam ze zlecenia Czarnego Kota.

- Szukajcie go dalej. - rozkazała super-złoczyńcom. - I zróbcie tu porządek, bo ludzie pod naszą nieobecność zaczęli czuć zbyt wiele swobody.

Aż skrzywiła się na widok tego ,,radosnego" miasta. Nie tak to powinno wyglądać.

Wiedziała dokąd biegnie, bo wiedziała, że tam powinna znaleźć chłopaka - do starego hotelu na obrzeżach Paryża, jednak po drodze zauważyła, że jej kondycja nie była już w tak dobrym stanie jak przed balem. Stanęła, kiedy jej serce boleśnie zapiekło i nabrała łapczywie powietrza co sprawiło jeszcze większy ból. Postanowiła, że na chwilkę się zatrzyma i to postanowiwszy z braku sił osunęła się na kolana. Nigdy wcześniej tak nie miała i nie mogła jednoznacznie stwierdzić czego była to wina. Siedziała tak trzymając się za pierś, a ból ustał. Nie mogła jednak pozbyć się wrażenia, że to zapowiedź czegoś większego i że nie powinna tego bagatelizować, ale właśnie to zrobiła. Zbagatelizowała.

Całej sytuacji przyglądał się pewien blondyn z sąsiedniego budynku. Był właśnie na patrolu i to nie tak, że zamierzał ją podglądać, ale przecież sama się tu znalazła. Kiedy zobaczył, że ta się prostuje przeskoczył na jej dach i podszedł do niej od tyłu. Pewnie zauważyłaby go, w końcu miała świetny słuch i intuicję, ale dalej kręciło jej się w głowie.

- Hej, Kropeczko. - wyszeptał jej do ucha na co ta się wzdrygnęła i odskoczyła z przerażeniem wymalowanym na twarzy. Zaraz jednak się opanowała wiedząc, że nie mogła okazywać żadnych emocji, a zwłaszcza nie przy wrogu. - Dawno się nie widzieliśmy. Zdążyłem już zatęsknić.

Pani Nieszczęścia złapała za swoje ciemne jojo i zarzuciła nim w taki sposób, że chłopak został nim obwiązany. Zaskoczony jednak stwierdził, że ten uścisk nie był zupełnie mocny, był taki po prostu słaby.

- Nie przyszłam na pogawędkę. - wtrąciła przerywając mu jeszcze niezaczętą wypowiedź. Przypatrywał się jej uważnie dalej zdumiony. Była bardzo blada, schudła i w dodatku jej moce osłabły.

Skarcił się w myślach za tę głupią troskę o nią, no bo w końcu to same korzyści! Skoro była w rozsypce łatwiej było nią manipulować, łatwiej było przejąć pałeczkę. A mimo to stał nieruchomo, tak jakby to jojo faktycznie sprawiało, że nie mógł się ruszyć.

- Więc może przyszłaś prosić o randkę? - podniósł brew do góry na co ta wywróciła oczami.

- Zanim cię wykończę mam kilka pytań. - oznajmiła chyba wierząc w to, że potrafiłaby w tamtym momencie go pokonać. Jednak on wiedział, że mógłby jednym zwinnym ruchem ją powalić i użyć na niej kotaklizmu. Tyle, że Adrien wierzył w przeznaczenie, a ono poprowadziło go do tej fiołkowookiej dziewczyny.

It's just feelings| Zbiór Ksiąg [Zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz